Stylowe i pomysłowe kostiumy zaprojektowała Zofia de Ines, a Tomasz Lewandowski zaaranżował muzykę „operetty wielce narodowej w 2 aktach z przypisami historycznymi”.
Mało znane dzieło Stanisława Moniuszki (prapremiera w Wilnie w 1842 roku) z jeszcze mniej znanym librettem Joanny Kulmowej z roku 1972 brzmi nadspodziewanie dowcipnie, choć porusza nuty wcale nie śmieszne. Polskie kłótnie, swary, polityczne przepychanki, zaprzaństwa – wszystko oczywiście w imię ideałów – mieszczą się całkiem nieźle w świecie paryskim, w którym niespodziewanie rządzą Polacy: monarchiści i rewolucjoniści.
Polacy na obczyźnie rozprawiają, perorują i szukają najlepszego rozwiązania, by uczcić należycie Marynię – prawnuczkę króla Stanisława Leszczyńskiego, która oddana została na „przechowanie” Niani i rodzinie Maciejów.
I oczywiście uczestniczyć w rewolucji.
Najważniejsze jest więc spotkanie w Paryżu ogarniętym Rewolucją Francuską dwóch polskich arystokratów, z których jeden to Książę Puzyna (w tej roli Cezary Rybiński) – ukrywający swe pochodzenie, a drugi to Hrabia Pociej (gra Marek Tynda). Hrabia Pociej to również wiekowy pretendent do ręki Maryni, wychowanicy Maciejów. Ci dwaj arystokratyczni oponenci będą starali się „załatwić” sprawę Maryni. Książę Puzyna chce dokonać zamachu i zabić ewentualną monarchinię, a hrabia Pociej ma zamiar wywieźć ją do Polski jako następczynię tronu. W ich działaniach będzie przeszkadzać opiekun Maryni, gospodarz Maciej – plebejusz, wyznawca rewolucji, który razem z trzema synami szczęście znajduje w krwawej zemście. Synów grają: nieźle śpiewający Piotr Witkowski, niewysoki i szczupły Adam Turczyk oraz Zbigniew Olszewski – aktor o silnym głosie, śpiewający z wyczuciem.
Bronić pięknej i zwiewnej dzieweczki Maryni będą w tej opowieści Maciejowa (zabawna i cielista Ewa Jendrzejewska) i Niania – w tej roli naprawdę dobra i delikatna Marzena Nieczuja-Urbańska. Śpiewa czysto i lirycznie – nie tylko piękną kołysankę.
Rewelacją spektaklu „Karmaniola” – wokalną, aktorską i ruchową – jest Marynia, czyli Agata Bykowska. Dawno nie słyszałam tak świetnie śpiewającej operowym głosem aktorki w teatrze dramatycznym. Czysty sopran, w świetnej dyspozycji, o ciekawej koloraturze i bardzo dobrze budowana rola. Marynia jest początkowo wiejską dziewczyną, dość naiwną, nieco frywolną, a w chwilę potem staje się spadkobierczynią z królewskiego rodu.
Jako Macieja oglądamy Grzegorza Gzyla – sankiulota, czyli najradykalniejszego z rewolucjonistów. Niestety, koncepcja tej postaci wydała mi się nie do końca trafiona. Ciekawe są natomiast nieme epizody Macieja Szemiela, który ginie kilkakrotnie jako przedstawiciel arystokracji, bo szubienica w rewolucji i w tym przedstawieniu pełni ważną funkcję. Równie dostojny jest Mirosław Krawczyk jako ksiądz Robak, a potem emisariusz z kraju.
„Karmaniola” to ważny i dowcipny spektakl. Muzyka Stanisława Moniuszki jest bardzo ważnym dopełnieniem, a aranżacje Tomasza Lewandowskiego nadają bardziej współczesne brzmienie znanym Moniuszkowskim motywom. Sądzę, że przedstawienie będzie cieszyło się zainteresowaniem, bowiem współczesna publiczność bezbłędnie odczytuje wszystkie aluzje i lubi dobrze się bawić.
Alina Kietrys