POWRÓT/WSTECZ
W Teatrze Muzycznym: Coś się psuje…?

W Teatrze Muzycznym: Coś się psuje…?
Brawurowy step, piękne kostiumy i niezła zabawa 

„Something rotten”, czyli w polskiej wersji „Coś się psuje”, brodwayowska komedia muzyczna osadzona w czasach Szekspira, jest udaną musicalową propozycją zrealizowaną w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Sztuka w Nowym Jorku pojawiała się przed siedmioma laty. Jak opowiedzieć dowcipnie o czasach renesansu, o Szekspirze i bohaterach jego utworów, jak tworzyć musical w teatrze musicalowym? Formułę znalazł reżyser Tomasz Dutkiewicz, znany z wcześniejszych realizacji na gdyńskiej scenie. Przyznam, że z pewnym dystansem podchodziłam do tego musicalu, ale spektakl mile mnie zaskoczył. Tomasz Dutkiewicz dobrze prowadzi opowieść o dwóch braciach Nicku i Nigelu Spodkach, którzy chcą zmienić swoje życie. Marzą o sławie, lepszym świecie i towarzystwie. Postanawiają więc po swojemu, w nowej formule wystawić sztukę teatralną. Ta ma być musical.

Musical o robieniu musicalu nie jest nowym zjawiskiem ani nowym tematem w teatrze. Napisano już kilka podobnych librett. Ale w gdyńskiej realizacji „Something rotten”, czyli „Coś się psuje” pomysły inscenizacyjne i muzyczne, a także tłumaczenie tekstu i piosenek Daniela Wyszogrodzkiego ubarwiły temat. Rywalem braci Spodków w teatralnych poczynaniach, zgodnie z duchem epoki, jest wszechobecny na teatralnej i towarzyskiej scenie Szekspir. Trzeba więc z Szekspirem stoczyć artystyczna walkę za pomocą forteli i cytatów z jego sztuk, a także przywołać niektórych bohaterów jego dramatów. Oczywiście tej teatralnej rywalizacji musi towarzyszyć jakąś miłość. Urocza Porcja (w tej roli widziałam dobrą wokalnie Sandrę Brucheiser) będzie przyglądać się życzliwie zalotom Nigela. Watek miłosny „wspiera” spełnianie marzeń, a musicalowa opowieść nabiera odpowiednich nastrojowych kolorów w komediowych poczynaniach braci Spodków. Nigel jest trochę sentymentalnym, niezaradnym, płochliwym i samotnym, ale zdolnym poetą, a Nick to zawadiaka, który próbuje wylansować nieśmiałego brata i siebie. Ma też Nick zaradną, dowcipną i z „ciętym językiem” żonę. Bea (ostra Karolina Trębacz) wspiera go w różnych kłopotliwych sytuacjach. Reżyser Tomasz Dutkiewicz prowadzi spektakl zabawnie, z dużą uwagą. Dobrze czuje cytaty z innych broadwayowskich musicali w tym spektaklu, jak również z inscenizacji gdyńskich „Lalki” czy „Chłopów”. Ciekawie i z dobrym efektem współpracuje z choreografami. Układy taneczne są walorem tego musicalu. Zespół Teatru Muzycznego w Gdyni w scenach zbiorowych jest nie do pobicia. Układy taneczne i ich kompozycja, zilustrowanie nastroju ruchem są dopracowane i nawet, jeśli w trakcie spektaklu zawiedzie jakiś element scenografii (np. załamie się ławka jak na przedstawieniu, które oglądałam), nie wybija to artystów z rytmu i nadal zbiorowe układy będą tworzyć spójną całość. Energetyczne stepowanie, elementy tańca stylizowanego, jak i te osadzone we współczesnych rytmach dopełniają komediową fabułę musicalu „Something rotten”. Wyobraźnia sceniczna choreografów Sylwii Adamowicz i Macieja Glazy (układy stepowe) zadziałały w tym spektaklu. Bardzo efektowne są też kostiumy. Uszyto ich łącznie trzysta. Zaprojektowały je znakomicie Anna Adamek i Martyna Kander. To wielki atut tego musicalu. Warto choćby dla tych pięknych, stylizowanych, renesansowych ubiorów obejrzeć to widowisko. Jest w tych ubiorach pań i panów świetne wyczucie kolorów. Kostiumolożki studiowały renesansowe ubiory, bo widoczna jest troska nawet o drobne detale. 

Bohaterowie główni tej opowieści – bracia Spodkowie (Tomasz Więcek i Maciej Podgórzak,) Szekspir (Jakub Brucheiser, choć jak wieść niesie bardzo dobry jest Krzysztof Kowalski, który gra tę rolę zamiennie), a także Nostradamus (wyrazisty Rafał Ostrowski) – są ważni, choć bardzo różni w aktorskim trwaniu na scenie. Muzycznie spektakl lekki, zabawny, piosenki wpadają w ucho, a orkiestra pod batutą Dariusza Różankiewicza wydobywa niuanse kompozytorskie Wayne Krikpatrika i wszystkie muzyczne cytaty. 
Polecam ten spektakl w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Warto pójść, by odpocząć i się uśmiechnąć.

Alina Kietrys

 

 

POWRÓT/WSTECZ