POWRÓT/WSTECZ
Uśmiech Dziecka

 

Nasze kroki w ośrodku z niepokojem śledzi kilkunastoletnia Sandra. Nie odzywa się, ale chce wiedzieć, po co tu przyjechaliśmy. Jest towarzyska, ciekawska i trochę zbuntowana. Z nią także ćwiczą rehabilitanci, bo dziewczynka ma problemy z chodzeniem.Szklana – maleńka wioska na Kaszubach w gminie Sierakowice, w powiecie kartuskim. Kiedy idziemy główną drogą wsi, gospodarze ośrodka żartują, że połowa wsi to rodzina Woźniaków. Kaszubi z dziada pradziada. A nazwisko Woźniak ma w Szklanej szczególne znaczenie, bowiem Teresa i Kazimierz Woźniakowie założyli tu przed laty, w roku 2000 Fundację Pomocy Dzieciom Niepełnosprawnym „Uśmiech Dziecka”. Jest to organizacja pożytku publicznego. Kazimierz Woźniak mieszka w Szklanej i jest właścicielem firmy Elwoz (też w Szklanej), która zatrudnia około sześciuset osób z całego regionu.

 

Fundacja „Uśmiech Dziecka” prowadzi Ośrodek Rewalidacyjno-Wychowawczy. Może w nim docelowo znaleźć opiekę i leczenie nawet dwieście dwadzieścioro dzieci. Rewalidacja to przystosowanie do normalnego życia w społeczeństwie osób, które utraciły sprawność fizyczną lub psychiczną bądź mają wady wrodzone.

 

„W tej chwili mamy pod opieką szkolną i psychologiczno-rehabilitacyjną ponad sto pięćdziesięcioro dzieciaków w wieku od kilku miesięcy do dwudziestu pięciu lat” – mówi prezes fundacji Stefan Czaja.

 

„Pomagamy dzieciom z porażeniem mózgowym, zespołem Downa, przepukliną oponową, rdzeniową, epilepsją, wodogłowiem, z autyzmem, zespołem Retta (zaburzeniami neurologicznymi uwarunkowanymi genetycznie), a także dzieciom z niepełnosprawnością sprzężoną” – dodaje Julita Krzebietke, członek Zarządu fundacji i dyrektorka ośrodka. „Pomagamy dzieciom z powiatów kartuskiego, bytowskiego, lęborskiego, wejherowskiego i kościerskiego.”

 

Każde dziecko to indywidualna historia, często indywidualna tragedia rodzinna albo indywidualna walka o lepsze życie. To właśnie w ośrodku w Szklanej mogą ważyć się losy dzieci, które dotknęło nieszczęście, ale nad tym nikt się tutaj nie rozwodzi. Tutaj najważniejsze jest działanie i pomoc.

 

DSC 0171

 

DSC 2072

 

DSC 0451

 

„Trafiają do nas dzieciaki kwalifikowane przez poradnie psychologiczno-wychowawcze i te kierowane na rehabilitację przez lekarzy. Dotknięte chorobami dzieci uczą się w naszym ośrodku w specjalnie do tych celów przystosowanym skrzydle budynku i uzyskują potrzebną im do życia pomoc” – mówi dyrektor Julita Krzebietke. „Mamy dwie różne grupy: dzieci z umiarkowaną i znaczną niepełnosprawnością od sześciu do dwudziestu pięciu lat i grupę wczesnego wspomaganie rozwoju dziecka i jego rodziny do szóstego roku życia.”

 

Wchodzę do sali rehabilitacyjnej. Młoda mama przywiozła właśnie półtorarocznego Stasia i sześcioletniego Roberta, którymi teraz będzie zajmować się rehabilitantka, pani Asia. „Dojeżdżamy 15 km dwa razy w tygodniu” – mówi mama chłopców. „Ćwiczymy z uporem chodzenie Stasia. Jego choroba tarczycy spowodowała poważne problemy. Pierwszy raz przyjechaliśmy do pani Asi, gdy Staś miał cztery miesiące. I jak pani widzi, mój synek już całkiem dobrze sobie radzi z chodzeniem. A starszy Robert po prostu bawi się i ćwiczy razem ze Stasiem. Wtedy jest łatwiej. Jestem niezwykle szczęśliwa, że mogę korzystać z pomocy ośrodka w Szklanej” – dodaje. Mama chłopców nie ukrywa wzruszenia, a chłopcy bawiąc się, pokonują przeszkody, które ustawiła do ćwiczeń pani Asia, czyli Joanna Bayer, od dwudziestu lat pracująca z dziećmi.

 

„Najważniejsza jest cierpliwość, pogoda ducha, umiejętność nawiązania jak najlepszych kontaktów z dziećmi i oczywiście niezbędna fachowa wiedza i pomoc” – mówi pani Joanna. „Praca nasza w tym ośrodku to lata zabiegów i ćwiczeń. Tutaj nic nie dzieje się szybko, bo nasze dzieci wymagają stałej opieki.”

 

„Grupy dzieci w naszym ośrodku są małe, w przypadku dzieci z głęboką niepełnosprawnością najwyżej czteroosobowe” – mówi dyrektor Julita Krzebietke. „Opiekują się dziećmi dwie osoby, bo te dzieci jeżdżą na wózkach. U nas w ośrodku każde dziecko potrzebujące takiego sprzętu ma swój wózek. Wózki są nowoczesne, w czasie wakacji wykorzystywane są trzy, cztery. Ale w trakcie roku szkolnego wszystkie. Koszt wózka jest wysoki, od kilkuset do kilku tysięcy złotych. Część ufundowali prywatni sponsorzy,firmy wspierające ośrodek, pozostałe kupiła fundacja. Przydałoby się jeszcze kilka, bo będziemy powiększać grono naszych dzieci w ośrodku. Dowozimy dzieci do ośrodka swoimi samochodami, mamy pięć specjalnie przystosowanych pojazdów i kierowców, którzy potrafią pomagać.”

 

„Druga grupa dzieci to zespoły ośmioosobowe i nimi też opiekują się dwie osoby – nauczyciel i pomoc nauczyciela” – kontynuuje pani dyrektor. „To indywidualny tok nauczania, indywidualny tok zajęć z psychologiem, rehabilitantem czy logopedą. W naszym ośrodku pracuje łącznie pięćdziesiąt osób. Ośrodek prowadzi Fundacja Uśmiech Dziecka. Finansowani jesteśmy przez PEFRON, starostwo powiatowe, które finansuje nas w zależności od liczby dzieci w ośrodku, sąsiednie gminy oraz prywatnych sponsorów, a pedagogiczny nadzór nad ośrodkiem sprawuje Pomorskie Kuratorium Oświaty.”

 

Ośrodek w Szklanej jest imponujący. Ogrodzony teren to łącznie 8 tys. m kw., z których 3 tys. m kw. to działka gminy. Pozostałe tereny stanowią własność fundacji, której prokurentami są państwo Woźniakowie. Na tym obszarze stoi nowy, dobrze zaprojektowany budynek o kubaturze 3 tys. m sześc. – przestronny, jasny, ładnie zaprojektowany, starannie wykończony, przystosowany do potrzeb niepełnosprawnych dzieci.

 

„Wszystko zaczęło się od starego, niewielkiego, bo zaledwie o powierzchni 150 m kw. budynku szkoły” – mówi Stefan Czaja. „W tym budynku w roku 2000 uruchomiono Samorządowe Przedszkole Specjalne dla Dzieci z Upośledzeniem Umysłowym. Państwo Woźniakowie założyli Fundację Uśmiech Dziecka, która miała m.in. wspierać dzieci z różnymi typami dysfunkcji. W roku 2006 przekształcono przedszkole w ośrodek pomocowy. Był to jednak niewielki budynek, za mały, by spełnić w pełni funkcje ośrodka rewalidacyjno-wychowawczego. I wtedy w działania włączyła się fundacja państwa Woźniaków Uśmiech Dziecka.

 

„Do tej starej szkoły w Szklanej chodziła jeszcze moja żona” – mówi Kazimierz Woźniak. I kiedy pojawiła się możliwość urządzenia i przekształcenia tego budynku w ośrodek pomocowy, to uznaliśmy z żoną, że chcemy w to się zaangażować. Moja firma Elwoz była już znana w regionie, a my mieliśmy też osobiste powody, by uznać powstanie tego ośrodka za bardzo potrzebne.”

 

Ideę państwa Woźniaków zaczęli wspierać samorządowcy, wójt gminy Sierakowice Tomasz Kobiela, starostwo i urząd marszałkowski, jeszcze z marszałkiem Janem Kozłowskim. Włączył się też bardzo aktywnie w pomoc ośrodkowi w Szklanej, nieżyjący już niestety, profesor Brunon Synak – socjolog, wykładowca Uniwersytetu Gdańskiego, bardzo znany i aktywny działacz kaszubski. On był dobrym duchem tego przedsięwzięcia i gdzie mógł, tłumaczył, jak bardzo potrzebny jest na Kaszubach taki własny, samorządowy ośrodek rewalidacyjno-wychowawczy.

 

W roku 2009 po dobudowie nowego skrzydła udało się powiększyć budynek o 450 m kw. W 2011 roku podjęto decyzję o dalszej rozbudowie. W ubiegłym roku w październiku powiększono przestrzeń ośrodka o kolejne 2500 m kw.

 

Marszałek Województwa Pomorskiego Mieczysław Struk też uważa, że ośrodek w Szklanej to rzecz bezcenna, i mówi: „Ośrodek w Szklanej to instytucja pod wieloma względami fenomenalna. Byłem, widziałem. Niezwykły jest fakt, że powstał dzięki inicjatywie prywatnej państwa Teresy i Kazimierza Woźniaków, którzy budowali go od podstaw. W Szklanej, daleko od zgiełku, podopieczni mają zapewniony spokój, kontakt z przyrodą i dobrą opiekę. Choć ta odległość od większych aglomeracji dla prowadzących ośrodek, dla fundacji jest z pewnością utrudnieniem logistycznym i organizacyjnym. Jak to bywa przy takich przedsięwzięciach, prowadząca go Fundacja Uśmiech Dziecka borykała się przede wszystkim z problemami finansowymi, w szczególności przy realizacji kolejnych, niezbędnych inwestycji. Pomimo różnych trudności, ośrodek ten zapewnia opiekę osobom nie tylko z powiatu kartuskiego, ale również z powiatów ościennych. Państwo Woźniakowie zjednoczyli wiele osób: samorządowców, przedsiębiorców i społeczność lokalną i stworzyli pozytywną atmosferę. To na pewno pomaga w rozwoju tego ośrodka” – dodaje marszałek Mieczysław Struk.

 

W piwnicach, w nowej części nadal trwa budowa. Wykorzystano zejście boczne i tak 500 m kw. pod budynkiem przeznaczono na basen, siłownie, gabinety rehabilitacyjne, nową hydroterapię, szatnie i windy. To kolejna idea fundacji, kierownictwa ośrodka i Kazimierza Woźniaka.

 

„Dzieci powinny mieć swój własny basen z hydroterapią do zabiegów rehabilitacyjnych” – mówi pan Woźniak. „Teraz jeżdżą na basen i na hipoterapię. Hipoterapię mają w Uniradzach koło Stężycy. Taki wyjazd zajmuje sporo czasu. A gdybyśmy mieli swoje konie…” – rozmarza się pan Woźniak – „to można by je lepiej i częściej wykorzystywać”. I przyznaje po chwili: „Myślę, gdzie by te konie blisko ośrodka w Szklanej umieścić”.

 

„Zależy nam, by w ośrodku były wszystkie potrzebne udogodnienia” – dodaje Stefan Czaja. „I tak klasy z bulajami w drzwiach to udogodnienie dla rodziców, żeby mogli obserwować, jak prowadzi się lekcje z ich dziećmi i jak dzieci przyswajają proponowane im zajęcia. Kuchnia i zaplecze mają wyjście na dwie strony przez szafę, żeby naszym dzieciom na wózkach było łatwiej korzystać z pomieszczeń. Podobnie stołówka – ma podjazd do samochodów, z których dzieci bezpośrednio mogą wysiadać na posiłki.

 

Poza budynkiem i pomieszczeniami dla młodszych w roku 2013 został też odremontowany i przystosowany budynek w centrum wsi dla – jak to mówią opiekunowie – dzieci starszych, czyli tych od osiemnastu do dwudziestu pięciu lat.

 

Wchodzimy na duże, pięknie zagospodarowane podwórko. „W tym domu młodzi nasi podopieczni przystosowują się do aktywnego życia” – mówi Stanisław Czaja. „Uczą się zaradności i obsługiwania siebie. Robią sami zakupy, gotują, ale również się uczą.”

 

Świetnie zagospodarowana przestrzeń, w sali nauki i rehabilitacji, konieczne przyrządy, sprzęty i duży ekran telewizora, ale również biblioteczka. A w kuchni stoją już pierwsze słoiczki z zaprawami na zimę. I oczywiście pod ręką wiele książek kucharskich, z których chętnie korzystają.

 

Wyjeżdżam ze Szklanej po kilku godzinach. Po długich rozmowach z Julitą Krzebietke, Stefanem Czają i Kazimierzem Woźniakiem udziela mi się ich energia. Wiem, że musieli pokonywać liczne trudności, musieli być zdeterminowani i przekonani do swoich racji. Pani dyrektor pracuje w ośrodku już prawie dziesięć lat. Wszystko, co osiągnęła z całym zespołem, wymagało konsekwentnego i metodycznego działania. Nic w takich przedsięwzięciach nie rodzi się samo ani z niczego. Pan Woźniak gospodarskim okiem i własnym portfelem wspiera ośrodek. Wśród komentarzy w Internecie znajdziemy wiele wpisów jak ten: „Wielki szacunek dla państwa Woźniaków”.

 

Na korytarzu ośrodka wisi plakietka: „Akt nadania tytułu Hit 2016 przyznany przez Instytut Certyfikacji i Jakości Gospodarczo-Samorządowy – Hit Regionu za wzorcowe prowadzenie Ośrodka Rewalidacyjno-Wychowawczego w Szklanej”.

 

A motto na stronie Fundacji Pomocy Dzieciom Niepełnosprawnym Uśmiech Dziecka brzmi:
Przejdę przez ten świat tylko jeden raz, wobec tego cokolwiek zrobić mogę dobrego, wyświadczyć komukolwiek przysługę, niech uczynię to teraz.
Niech więc tego nie odkładam na później, nie zaniedbuję,
bo już nigdy więcej nie będę miał szansy pójść tą samą drogą.

 

Alina Kietrys

 

DSC 0105

 

 

POWRÓT/WSTECZ