POWRÓT/WSTECZ
Tam, gdzie zimą rosną fiołki


Tam, gdzie zimą rosną fiołki

Przylatujących wita na lotnisku plakat z panoramą miasta i napisem „Toulouse – la ville en rose”. Miasto na różowo, miasto w różu, miasto przez różowe okulary. Brzmi jak slogan reklamowy, ale geneza określenia jest inna. Pochodzi od koloru cegły, z której zbudowano miasto. W zależności od pory dnia i światła, mury bywają czerwone, pomarańczowe albo różowe, a balkony i elementy drobnej architektury są malowane pastelem – tak nazywa się barwnik w różnych odcieniach błękitu pozyskiwany od stuleci z miejscowej rośliny o tej właśnie nazwie.

Tuluza jest stolicą francuskiego regionu Oksytania (Occitanie), leży na południu kraju nad rzeką Garonną. Stąd niewiele około godziny od granicy z Hiszpanią, niespełna dwie od Morza Śródziemnego i od Oceanu Atlantyckiego, półtorej godziny od Pirenejów. Miasto słynie ze swojej niesamowitej lokalizacji. Przez Tuluzę płynie słynny Canal du Midi (Kanał Południowy), łączący miasto z Morzem Śródziemnym i wpadający do oceanu w okolicy Bordeaux. Barki i małe statki przemierzają nim zachodnio-południową cześć Francji. W sondażach większość Francuzów odpowiada, że chciałaby zamieszkać kiedyś w okolicy Tuluzy. Początki miasta sięgają średniowiecza i ten średniowieczny charakter jest tam wciąż obecny, mieszając się z nowoczesnym charakterem miejsca – Tuluza jest bowiem europejską stolicą przemysłu lotniczego (to tutaj produkowane są słynne samoloty Airbus), badań nad rozwojem kosmosu i techniki.
Z lotniska w Gdańsku można tu dolecieć bez problemu. Do wyboru jest kilka lotów dziennie. Najlepiej przez Amsterdam lub któreś z niemieckich lotnisk. Bilet kosztuje od 150–200 euro w obie strony, choć zdarzają się też tańsze okazje. Wylatujesz z samego rana i około południa wita Cię intensywny niebieski kolor nieba i słońce Południa. 

Coraz więcej mieszkańców Trójmiasta odwiedza Tuluzę, bo jest ona ciekawą alternatywą dla tych bardziej oczywistych i znanych francuskich miast jak Paryż czy Nicea. Tuluza jest dużym miastem (ok. 500 tys. ludności), a jednocześnie jest kameralna. Ma rzymskie korzenie. Z lotu ptaka wygląda jak gwiazda z ulicami odchodzącymi od słynnego placu Capitole. Po centrum i jego obrzeżach można poruszać się pieszo. Z lotniska do samego centrum w 25 minut można dojechać specjalnym tramwajem. Niektórzy porównują Tuluzę do Paryża, ze względu na architekturę, balkony i pewien element wielkomiejskiej elegancji. Nie wolno tego mówić tuluzańczykom, bo będą oburzeni. Dla nich Tuluza to francuskie miasto z włoskimi fasadami i hiszpańskim akcentem, a kto wie lepiej od samych mieszkańców.

To nieznane wielu Polakom miasto trzeba odwiedzić, jeśli tylko mamy wolny czas i szukamy miejsca z charakterem, klimatem, dobrym jedzeniem, świetnym winem, intensywnym słońcem i masą atrakcji do obejrzenia. Pociągiem stąd w około dwie godziny można dostać się do Bordeaux, do słynnego górskiego kurortu Luchon w Pirenejach, a nawet wziąć kierunek na Andorę czy Barcelonę. 

Aldona Długokięcka-Kałuża, jedyna oficjalna ambasadorka Tuluzy w Polsce, mieszka obecnie w Gdyni. Jest szczęściarą, bo żyje na pograniczu obu miast i światów. Z Tuluzą związana jest od 20 lat. Pracuje w Tuluzie przez kilka dni każdego miesiąca, ale na swoje miejsce do życia po 17 latach we Francji wybrała 3 lata temu Gdynię. To ona zaraziła Tuluzą wielu swoich nowych trójmiejskich przyjaciół. A oglądanie miasta oczami osoby, która je kocha, to najpiękniejsze poznawanie.

„Chciałabym przywieźć Tuluzę do Gdyni i połączyć szafirowy Bałtyk z pachnącą fiołkami z Parmy Tuluzą” – opowiada Aldona Kałuża. „Łączenie ludzi i światów to trochę moja pasja, a trochę praca. Gdy wyjeżdżałam do Francji prawie 20 lat temu, nie znałam Tuluzy. Ale gdy tylko w niej zamieszkałam i zaczęłam ją poznawać, zrozumiałam, że to moje nowe miejsce na ziemi. To miasto do mnie mówi. Zachwyca za każdym razem. Daje energię ze swoim południowym klimatem i słońcem. Gdy ze względów rodzinnych wróciłam do Polski 3 lata temu, podjęłam decyzję, żeby nie wyprowadzać się z Tuluzy. 
Łączę więc moje życie i pracę, zakreślając jakąś linię i budując most od Bałtyku po południe Francji. Gdy zrozumiałam, że Tuluza jest mało znana w Polsce, od razu wiedziałam, że muszę z tego stworzyć mój nowy projekt. Pokazać Polakom to niezwykle pełne walorów turystycznych i historycznych miasto i jego region, przybliżyć do siebie Tuluzę i Gdynię, którą odkryłam i pokochałam jak całe Trójmiasto. Rola ambasadora Tuluzy polega na opowiadaniu o tym niezwykłym mieście innym, pokazywaniu go moimi oczami, kreowaniu relacji na różnych poziomach sprzyjających, myślę, relacjom polsko-francuskim w ogóle. Tych połączeń będę szukać i nad nimi pracować, zwłaszcza że w Trójmieście ślady Francji są wszechobecne. Jak choćby Sopot i Jean George Haffner – pomysłodawca Sopotu jako kurortu, gdy ten był jeszcze wioską, która liczyła 300 mieszkańców. Port w Gdyni współtworzyli Francuzi i stąd to tutaj działa najstarsze w Polsce stowarzyszenie francuskie. W Gdyni ma swoją siedzibę francuski Konsulat Honorowy, działają tutaj francuskie przedszkole i francuska szkoła podstawowa. W Liceum nr 2 w Gdyni od lat istnieje klasa z francuski profilem. W Gdańsku – silny Wydział Romanistyki na Uniwersytecie. Wyliczać można by jeszcze długo. W Klubie Ambasadorów Tuluzy jest nas 501 osób na całym świecie. W większości jesteśmy związani zawodowo z tym miastem. To projekt Urzędu Miasta skupiający ludzi, którzy w naturalny sposób to miasto kochają i przez swoją pracę i aktywność, też parazawodową, promują Tuluzę i budują jej markę w świecie” – opowiada Aldona, snując swoją opowieść o różowym mieście. „Chcę zainteresować Polaków turystyczną i biznesową ofertą Tuluzy, organizując wspólnie z Urzędem Miasta w Tuluzie jej promocję w Polsce. Wierzę w mikroświat. Moje projekty zawsze były silne lokalnie, więc mieszkając w Gdyni, zaczynam te działania od Trójmiasta. Tuluza jest teraz moją nową misją. To misja pachnącą fiołkiem, który właśnie od grudnia do lutego, a nawet marca kwitnie w Tuluzie. To symbol miasta – violette de Toulouse. Jego święto mieszkańcy obchodzą zimą. To niezwykła i magiczna historia taki fiołek kwitnący w zimowym krajobrazie” – podsumowuje Aldona, uśmiechając się. 

W  lipcu Gdynię w Tuluzie reprezentowała silna grupa, która odwiedziła miasto w ramach projektu „Opowiem Ci o Gdyni / Opowiem Ci o Tuluzie”. Projekt wymyśliła Aldona i zaprosiła do niego gdyńskiego fotografa. Jest w trakcie przygotowań. „Pojechaliśmy tam zrobić rekonesans, przygotować materiał fotograficzny, poczuć klimat, zrozumieć zachwyt Aldony” – opowiada Monika Merkel. Przed obiektywem gdyńskiego fotografa Maurycego Śmierzchalskiego i jego żony Marzeny stojącej za kamera Tuluza pokazała się ze swojej najpiękniejszej strony. 
Marzena i Maurycy Śmierzchalscy: „Tuluza jest fantastycznym miejscem na plenery fotograficzne. Stare miasto, gdzie znajdziemy przepiękne kościoły, kamienice z charakterystycznymi dla tego miasta detalami i cudowne wąskie uliczki, nowoczesne centrum i wspaniałe nadrzeczne bulwary oraz mosty sprawiają, że od razu chwytasz za aparat i fotografujesz. Tuluza to miasto niesamowicie barwne i żyjące wieczorami. Ulice są pełne ludzi, wśród których jest wielu studentów i wielbicieli tanga, którzy tańczą tam nad rzeką Garoną do nocy. Dla wielbicieli fotografii ulicznej stanowi to okazję do rejestrowania naturalnej atmosfery tego pięknego miejsca.” 
W gdyńskiej grupie w lipcu była też Monika Merkel, pasjonatka Francji, związana też z nią rodzinnymi korzeniami. Poznała Aldonę 2 lata temu w Gdyni. „Postanowiłyśmy razem spróbować stworzyć  jakieś ciekawe sytuacje i projekty łączące  ludzi i francuski trójmiejski świat. W marcu 2020 roku zorganizowałyśmy w Gdańsku polsko-francuski dzień kobiet. To był początek naszych pomysłów. Działamy teraz wokół Tuluzy. Byłam tam po raz pierwszy w lipcu tego roku. Moja Tuluza to  zachwycająco niebieski kolor nieba, pastelowe koronki balkonów i fiołki. Średniowieczne mury i kocie łby, dachy, mosty, błękity i indygo, nagrzane cegły, pyszne hiszpańskie tapas, gwar i… tango. Taką Tuluzę odkryłam latem. Bo wieczorami na placach, bulwarach i mostach Tuluzy tańczy się tango. Bardzo hiszpańscy Francuzi wychodzą na ulice, piją wino, śmieją się i tańczą. Tego Gdynia mogłaby się nauczyć od Tuluzy! Tej sztuki życia, śmiechu, zabawy, otwartych do późnych godzin nocnych lokali, wspólnego biesiadowania na klimatycznie podświetlonych bulwarach wokół Canal du Midi, perły uznanej za Światowe Dziedzictwo UNESCO. Ale gdybym miała pojechać do Tuluzy jeszcze tylko jeden raz, wybrałabym koniec roku i zimę, bo wtedy zaczynają kwitnąć tam fiołki.”
Fiołkową modę zapoczątkowano w połowę XIX wieku. Wtedy to codziennie koleją w świat wysyłano 600 tysięcy bukiecików. W 1893 roku założono Stowarzyszenie Terre de Violettes, które ma na celu promocję fiołków z Tuluzy i zrzesza producentów fiołków oraz produktów pochodnych: perfum, likierów, syropów, miodu oraz fiołków krystalizowanych w cukrze, które wrzucone do musującego białego wina tworzą tuluski kir royale. Tradycję fiołkową kontynuuje Hélèn Vié, właścicielka muzeum fiołka ulokowanego na fioletowej (jakżeby inaczej!) barce i marki La Maison de La Violette od prawie 30 lat. To Helen zainicjowała lutowe Święto Fiołków i to ona kreuje niepowtarzalne fiołkowe produkty z ręcznie zbieranych kwiatów. 

Aldona Kałuża, poza tym, że została ambasadorką Tuluzy w Polsce, jest też ambasadorką La Maison de La Violette. Mówi, że chciałaby połączyć niemożliwe, czyli bałtyckiego śledzia z tuluzańskim fołkiem. „Promocja tej inicjatywy i Tuluzy w Trójmieście planowana jest na początek przyszłego roku. Reszta jest na razie tajemnicą. Już niebawem będziemy o niej informować” – mówi Aldona Kałuża. 
Aldona zaraziła również pomysłem na poznanie i odkrycie Tuluzy Elżbietę Szmydt z Lions Club Sopot, pasjonatkę Francji i członkinię Stowarzyszenia Francuskiego w Gdyni. 
„Elę poznałam też około dwóch lat temu w Gdyni, jak Monikę Merkel. W ogóle stwierdzam, że w Trójmieście mieszka wiele świetnych kobiet i stosunkowo wiele z nich na swój sposób jest związane z Francją. Jestem szczęśliwa, że po Tuluzie, gdzie poznałam i działałam z ogromną liczbą świetnych Polek, tutaj w Trójmieście spotkałam kolejne ciekawe, kreatywne, profrancuskie kobiety. Musi się z tego urodzić jakiś nowy ciekawy projekt” – mówi z satysfakcją Aldona.

Elżbieta Szmydt tak wspomina swoje odkrywanie różowego miasta: „Mój pobyt w Tuluzie przypadł na październik. Jest to miasto bardzo atrakcyjne pod wieloma względami. Dużym udogodnieniem dla turystów jest zróżnicowanie i mnogość połączeń lotniczych z Polski. Z łatwością można dopasować sobie zarówno termin wylotu, jak i najkorzystniejszy czas. Tuluza jest miastem o bogatej historii, wielu zabytkach, różnoraka kulturowo. Miasto akademickie, a więc z dużą ilością młodzieży. Jedną z atrakcji Tuluzy jest położenie. Bardzo blisko jest do kurortów nad Morzem Śródziemnym, do Oceanu Atlantyckiego, do górskich miejscowości w Pirenejach czy też imponującego Bordeaux. Jestem bardzo zadowolona z krótkiego pobytu, piękna wyjątkowa architektura, świetne jedzenie, które aż prosi się o lokalne wino. Atmosfera miasta przyjaznego, otwartego. W powietrzu unosi się nie tylko Francja, ale mocne akcenty hiszpańskie i włoskie. Na pewno wybiorę się do Tuluzy ponownie, tym razem z opcją zwiedzenia równie atrakcyjnych okolic”.

Misja Aldony jako ambasadora francuskiego miasta Tuluza w Polsce trwa. 2021 rok to wstępne działania. Przed nami kolejne. Aldona zaprasza wszystkich zainteresowanych tym miastem do współpracy i kontaktów na adres email: aldona.tuluza@gmail.com. „Magiczne miejsce – tam, gdzie kiwaną zimą fiołki, znajduje się tylko kilka godzin samolotem od Gdańska. Warto o tym pamiętać, szukając pomysłu na weekendowy wypad czy dłuższą wycieczkę. Różowe  miasto czeka i oferuje niezapomniany pobyt.”

 

 

Fot. Marzena Śmierzchalska 1 
Aldona Kałuża  i Maurycy Śmierzchalski w Tuluzie w lipcu 2021 r.  
(MARZENA PRZYTNIJ TO ZDJECIE PROSZE NA BOKACH)

Fot. Maurycy Śmierzchalski 2 
Bulwary nad rzeka Garoną w Tuluzie.


Fot. Maurycy Śmierzchalski 3 
Aldona Kałuża i Helene Vié (La Maison de la Violette) z podarunkiem z gdyńskiego magistratu.

Fot. Maurycy Śmierzchalski 4 
Romańska bazylika Saint Sernin w Tuluzie wpisana na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.

Fot. Maurycy Śmierzchalski 6 
Most Saint-Pierre w Tuluzie.

Fot. Maurycy Śmierzchalski 7 
Aldona Kałuża – ambasadorka Tuluzy w Polsce, na słynnym targu Saint Aubin.

Fot. Maurycy Śmierzchalski 8 
Gdyńska reprezentacja na wycieczce po Tuluzie w lipcu 2021 r. z przewodniczką Biura Turystycznego Miasta.

    
fot. Maurycy Śmierzchalski 11 
Tuluzańska ulica.

 

 

POWRÓT/WSTECZ