Sopot miastem o wysokich standardach
Po pierwszym roku
Z Magdaleną Czarzyńską-Jachim, wiceprezydent Sopotu, rozmawia Alina Kietrys.
Mija rok Pani urzędowania na stanowisku wiceprezydent Sopotu. Bardzo trudny to czas, bo pandemia pozmieniała plany wielu miast, w tym oczywiście Sopotu, który w efekcie znalazł się w czerwonej strefie.
To prawda, że pandemia całkowicie zmieniła życie miasta. To był trudny czas, to był też czas próby. Sytuacja – bardzo niepewna i nieprzewidywalna – wymagała szybkiego reagowania, podejmowania decyzji. Polityka społeczna, wsparcie mieszkańców, edukacja, ochrona zdrowia – te sfery, którymi się zajmuję jako wiceprezydent – były bardzo narażone na skutki epidemii. To było duże wyzwanie i chciałam bardzo podziękować wszystkim pracownikom za ich ogromne zaangażowanie i poświęcenie. Często musieliśmy sami mierzyć się z problemami i zagrożeniami, bo wytyczne czy rozporządzenia rządowe pojawiały się w ostatnich chwili lub wręcz z opóźnieniem. Najważniejsze było bezpieczeństwo mieszkańców. Wielu z nich to seniorzy, dlatego nie czekając na rząd, sami zamknęliśmy Dom Pomocy Społecznej dla odwiedzających i zamroziliśmy wszelkie formy aktywności dla seniorów. Opracowaliśmy regulaminy działania dla szkół, przedszkoli i żłobka, każdą placówkę przeszłam nie raz, osobiście sprawdzając z przedstawicielami Sanepidu przygotowanie na przyjęcie dzieci i młodzieży. Powiem szczerze, że decyzja o otwarciu placówek należała do najtrudniejszych. Cały czas miałam obawy, czy wszystkiego dopilnowaliśmy, czy będzie bezpiecznie. Bardzo ważna była także komunikacja z mieszkańcami, bieżące przekazywanie sprawdzonych informacji. Stąd pomysł na codzienne spotkana live z mieszkańcami w mediach społecznościowych. Prowadzę je do dzisiaj – już nie codziennie, a raz w tygodniu.
Z Sopotem związała się Pani zawodowo od 2004 roku. Była Pani rzecznikiem prasowym i PR-owcem w klubach sportowych (Sopocki Klub Żeglarski i Sopocki Klub Lekkoatletyczny), a potem pracownikiem Urzędu Miasta w Biurze Strategii i Promocji i przez kilka lata rzecznikiem prasowym miasta. Ta wiedza i doświadczenie z pewnością są Pani Wiceprezydent przydatne.
Tak naprawdę to Sopot zaczęłam poznawać zawodowo jako dziennikarka „Dziennika Bałtyckiego”, gdzie przez jakiś czas byłam odpowiedzialna za dodatek sopocki. To były czasy, kiedy prasa drukowana była dużo obszerniejsza niż teraz, więc musiałam wyszukiwać wiele tematów, żeby zapełniać łamy. Był nawet sopocki magazyn weekendowy ze stałą rubryką prezentującą ciekawych sopocian. To wszystko pozwoliło mi poznawać miasto z różnych perspektyw –urzędu, instytucji, wydarzeń, organizacji pozarządowych czy mieszkańców, którzy przychodzili ze swoimi problemami, ale także przychodzili, by dzielić się swoimi inicjatywami czy pomysłami. Potem praca w klubach sportowych – to było doświadczenie głównie przy organizacji i promocji wydarzeń, także rangi międzynarodowej. To także możliwość pracy z doskonałymi sportowcami i olimpijczykami, jak Ania Rogowska czy Przemek Miarczyński. To doświadczenie było mi bardzo pomocne przy organizacji przez Sopot Halowych Lekkoatletycznych Mistrzostw Świata w 2012 roku. Zanim rozpoczęłam pracę w urzędzie, byłam także autorką opracowania podsumowującego piętnastolecie sopockiego samorządu. Przeanalizowałam rozwój miasta od 1990 roku, poznałam dokumenty strategiczne i pamiętam, że byłam zaskoczona, jak konsekwentnie realizowana była pierwsza strategia miasta, z 1996 roku. Zakładała ona, że Sopot ma być miastem o wszechstronnym i zrównoważonym rozwoju, bezpiecznym uzdrowiskiem, miastem o wysokim standardzie usług turystycznych, rekreacyjnych, kulturalnych i kongresowych.
Zajmuje się Pani wieloma ważnymi tematami w mieście: przede wszystkim sprawami społecznymi, a więc oświatą, edukacją, problemami ludzi starszych, ale również sprawami turystyki, Sopotu jako uzdrowiska, rekreacją, budżetem obywatelskim… Sporo tego. Zacznijmy może od budżetu obywatelskiego. Miasto z powodu pandemii będzie miało o blisko 8 mln zł mniejsze dochody – czy zmieni to finalnie działania w ramach budżetu obywatelskiego?
Nie chcieliśmy ograniczać budżetu obywatelskiego, mimo że pojawiały się głosy, by w dobie pandemii go zawiesić. Przypomnę, że budżet obywatelski, który Sopot wprowadził jako pierwszy, jest teraz uregulowany ustawowo, nie ma możliwości całkowitego zrezygnowania z niego. Moglibyśmy ograniczyć środki na projekty zgłoszone i wybrane przez mieszkańców, bo dajemy znacznie więcej niż zakłada ustawa, ale ustaliliśmy z radnymi, że nie dokonujemy żadnych zmian. Nie wiem, czy to w związku z pandemią, ale wygrały projekty związane ze zdrowiem. Jest także bardzo dużo projektów ekologicznych, co pokazuje, że sopocianie są bardzo świadomi. Powietrze w Sopocie jest jednym z najczystszych w kraju, ale to nie oznacza, że spoczywamy na laurach. Wręcz przeciwnie, ekologia jest jednym z priorytetów rozwojowych miasta.
Czy w mieście będą wstrzymane jakieś inwestycje?
W pierwszym momencie decyzją prezydenta część inwestycji na ok. 40 mln zł zostało wstrzymanych. Potem, analizując sytuację finansową miasta, wiele z tych inwestycji zostało przywróconych do realizacji. Wprowadziliśmy ograniczenia w wydatkach bieżących, zamroziliśmy pensje i przyjęcia nowych pracowników. Staramy się realizować wszystkie inwestycje ważne dla mieszkańców.
Problemem stałym Sopotu jest tzw. sezon letni, a więc sprawy turystów i krótkoterminowego najmu. Jak ten problem wyglądał w trudnym czasie pandemii? Często wydawało się, że turyści niespecjalnie przejmowali się koronawirusem i przyjeżdżali do Sopotu, by odreagować.
Nie zgadzam się z twierdzeniem, że sezon letni czy turyści to problem. To nasz ogromny potencjał. Oczywiście musimy umiejętnie go wykorzystywać. Od dłuższego czasu postulujemy regulacje najmu krótkoterminowego, tak aby przede wszystkim wprowadzić odpowiedzialność właścicieli za zachowanie ich gości. Turyści, którzy nie bardzo chcieli przestrzegać reżimu sanitarnego,
byli w tym roku niemal we wszystkich miejscowościach turystycznych, w Sopocie, Zakopanem, Krakowie… Jednak, pomimo obaw nas wszystkich, nie mieliśmy żadnego ogniska zakażeń w obiektach turystycznych. Sopocka branża po odmrożeniu gospodarki była dobrze przygotowana na bezpieczne przyjęcie gości. Hotele i restauracje stosowały się do zaleceń i przestrzegały obostrzeń, tak aby do minimum ograniczyć ryzyko zakażeń. Z kolei miasto przygotowało kampanię promocyjną, pokazującą miejsca mniej znane na mapie turystycznej Sopotu. Liczne tereny zielone miały zachęcać do spacerów poza popularnym Monciakiem i molem i bezpiecznego wypoczynku, na przykład podczas organizowanych pikników. Wiele punktów gastronomicznych w mieście oraz na plaży skorzystało z możliwości powiększenia ogródków gastronomicznych za symboliczne 1 zł. Wszystko po to, aby wypoczynek w Sopocie mógł być bardziej bezpieczny. Ale zdaję sobie sprawę, że pomimo tego na alejkach nadmorskich, Monciaku i Molo bywało tłoczno.
Edukacja to bardzo ważny dział Pani działań jako wiceprezydenta miasta. Sopockie szkoły, a przede wszystkim uczniowie i nauczyciele osiągnęli świetne wyniki w testach ósmoklasistów, bardzo dobrze poszły także tegoroczne matury. A szkoły to spory procent budżetu Sopotu. Wiem, że samorząd sopocki przykłada wielką wagę do spraw oświaty.
Te wszystkie sukcesy, także w tak trudnym czasie nauczania zdalnego, to wynik zaangażowania, ciężkiej pracy, wsparcia i motywowania uczniów – przez nauczycieli oraz rodziców oraz konsekwentnej – od lat polityki mocnego dofinansowywania sopockiej oświaty. W ubiegłym roku subwencja z MEN wyniosła 37,9 mln złotych, a miasto przeznaczyło na edukację z własnych środków 40,3 mln złotych! To są m.in.: pieniądze na różnorodne zajęcia dodatkowe, ponadprogramowe godziny przedmiotowe, doskonalenie nauczycieli. Sopot od lat przeznacza z budżetu miasta środki na różnorodne zajęcia dodatkowe, a także godziny z przedmiotów egzaminacyjnych dla uczniów. W minionym roku szkolnym był to ponad milion złotych. Na każdym poziomie kształcenia i dla każdej klasy, w zależności od potrzeb, zapewniono dodatkowe godziny zajęć obowiązkowych i pozalekcyjnych z przedmiotów humanistycznych, przyrodniczo-matematycznych oraz języka obcego i wychowania fizycznego. W ramach współpracy z trójmiejskimi uczelniami w sopockich liceach ogólnokształcących nauczyciele akademiccy prowadzić będą w tym roku szkolnym dodatkowe zajęcia m.in. z aksonometrii, historii sztuki, nauki rysunku, podstaw prawa, medycyny, chemii i biologii.
Także w tym roku we wszystkich szkołach kontynuowany będzie innowacyjny projekt Indywidualni.pl. To nowoczesny program edukacyjny ukierunkowany na personalizację kształcenia uczniów. Indywidualni.pl umożliwia identyfikację i rozwój potencjału oraz predyspozycji uczniów i jednocześnie oferuje nauczycielom najbardziej skuteczne metody i techniki nauczania. Te egzaminy ósmoklasistów i maturzystów pokazują, że zaangażowanie samorządu w edukację poprzez opłacanie dodatkowych, ponadprogramowych zajęć lekcyjnych przynosi wymierne efekty. Edukacja jest bardzo kosztowną pozycją w budżecie miasta, ale takie wyniki stanowią silną motywację dla nas, byśmy walczyli o pieniądze, by dać szansę młodym ludziom. Dzięki dodatkowym zajęciom wyrównujemy szanse wszystkim uczniów, bo nas jako gminę na to wciąż jeszcze stać. Na edukacji nie wolno oszczędzać.
Sopot jest również miastem ludzi starszych, co widać dość dokładnie poza sezonem. Jakie nowe inicjatywy podjęte została dla wspomagania seniorów w tym trudnym czasie?
Bezpieczeństwo mieszkańców, w tym głównie seniorów, to był nasz priorytet od początku pandemii. Kupowaliśmy środki ochronne, do których był bardzo utrudniony dostęp. Dostarczaliśmy rękawiczki, kombinezony, maseczki pracownikom medycznym, pracownikom MOPS-u i DPS-u, zdecydowaliśmy się też kupić testy na koronawirusa z myślą o pensjonariuszach i personelu domu pomocy społecznej, hospicjów, ratownikach medycznych i służbach, które mają kontakt z ludźmi. Do tej pory kupiliśmy już ponad 600 testów. Objęliśmy też pomocą żywieniową (paczki lub ciepłe posiłki) dużo więcej osób niż normalnie. Od momentu ogłoszenia stanu pandemii z takiej pomocy skorzystało około 850 rodzin i seniorów. Sopocki MOPS utworzył całodobowy telefon pomocowy oraz całodobową telefoniczną pomoc psychologiczną. Uruchomiliśmy wsparcie sąsiedzkie – wolontariusze pomagają seniorom w dostarczeniu zakupów, leków czy wyprowadzeniu psa na spacer. Osoby samotne starsze, niesamodzielne, a także osoby z niepełnosprawnościami w codziennym funkcjonowaniu wspierają opiekunki środowiskowe oraz asystenci osób z niepełnosprawnościami. Osoby niesamodzielne, najbardziej potrzebujące, otrzymują ciepły posiłek do domu. Wszystko odbywa się przy zachowaniu reżimu sanitarnego. Miasto dofinansowuje także długoterminową opiekę pielęgniarską. Teraz szukamy podmiotu leczniczego, który będzie realizował – ze środków miasta – bezpłatne dla mieszkańców 65 plus szczepienia na grypę.
Wiem też, że jest Pani skuteczna i zaprawiona w rożnych trudnych sytuacjach. Pani ojciec dożył bardzo sędziwego wieku, a poza tym przez całe Pani życie był niewidomy. To doświadczenie ukształtowało z pewnością Pani wizję dotyczącą spraw społecznych.
Nigdy nie myślałam o moim tacie jak o osobie z niepełnosprawnością. Dla mnie był stuprocentowym tatą. Myślę, że to jest bardzo ważne, żeby na osoby z niepełnosprawnością nie patrzeć wyłącznie przez pryzmat ich deficytów. To nie jest osoba niewidoma, głucha czy na wózku, ale rodzic, malarka, student, kolega z pracy czy koleżanka ze szkoły. Dlatego moją ideą w całej polityce społecznej jest nie tylko wąskie wsparcie tych osób w ich niepełnosprawności, ale doprowadzenie do sytuacji, kiedy mogą one jak najszerzej uczestniczyć w tym, w czym my wszyscy uczestniczymy – w życiu miasta, wydarzeniach kulturalnych, sportowych, w życiu publicznym, w pracy, w szkole. Żeby ten świat, który tworzymy wspólnie z mieszkańcami, był po prostu także ich światem. Oczywiście opieka nad starszą osobą, której doświadczyłam przez wiele lat, uzmysłowiła mi często bardzo brutalnie niedostatki naszego systemu wsparcia. Jako państwo mamy bardzo dużo do zrobienia w kontekście wspierania osób z niepełnosprawnościami, starszych czy niesamodzielnych w ich miejscu zamieszkania oraz wspierania ich opiekunów. Brakuje systemowych rozwiązań i to utrudnia tym osobom i ich rodzinom dobre funkcjonowanie i godne życie.
Sporty prawie ekstremalne też nie są Pani obce.
Ja przede wszystkim lubię ruch na świeżym powietrzu. To coś, co z pewnością odziedziczyłam po moim tacie, który zawsze powtarzał, że najważniejszy w życiu jest umiar we wszystkim poza jedną rzeczą, a mianowicie właśnie poza ruchem. Staram się korzystać z faktu, że mieszkamy w miejscu cudownym, mamy na wyciągniecie ręki las, po którym można biegać, mamy wspaniałą plażę, która także poza latem może być wspaniałym miejscem na spacery, a zimą na biegówki, no i oczywiście Zatokę Gdańską, czyli świetny akwen żeglarski i najpiękniejszy basen pływacki. Skusiłam się nawet na morsowanie i stwierdziłam, że jest to naprawdę rewelacyjna rzecz, daje dużo energii i chociaż z natury jestem zmarzlakiem, to taka kąpiel w morzu naprawdę rozgrzewa. Konie – moja wielka pasja – to nie jest sport, ale kilkudniowe włóczęgi w górskich czy pustynnych rejonach, z namiotem lub wręcz spaniem pod gwiazdami. To jest taki czas, kiedy codzienne sprawy są daleko i można trochę oczyścić umysł. Kiedy człowiek ma tylko dwie koszulki w sakwie przy siodle, śpiwór i przez kilka dni nie spotyka innych ludzi niż towarzysze podroży, to nabiera się innej perspektywy. Na nartach też zresztą wolę podchodzić i zjeżdżać poza trasami. Taka moja już natura – trochę włóczęgi…
Czego mogę życzyć Pani Wiceprezydent w końcówce trudnego 2020 roku i na 2021 rok?
Przede wszystkim życzę wszystkim zdrowia, żeby było więcej w nas empatii, troski o drugiego człowieka, mniej podziałów we wszystkich obszarach życia. Trudna sytuacja sprawia, że podziały się pogłębiają, a tylko razem, solidarnie możemy zdziałać więcej. I prawdziwej zimy, żebyśmy mogli się spotkać na biegówkach na sopockiej plaży czy w sopockim lesie.
Oby spełniły się te życzenia. Dziękuję za rozmowę.