POWRÓT/WSTECZ
Przywidz pełen innowacji

Przywidz pełen innowacji

Przywidz to „innowacyjna wyspa w Polsce”, która stale się rozwija i inwestuje w OZE, sport i kulturę. Jak mówi Marek Zimakowski, wójt Przywidza: Przywidz to nasza mała Ojczyzna, o którą wszyscy powinniśmy dbać. 

Rozmowa z Markiem Zimakowskim, wójtem Przywidza.

 


Został Pan wójtem Przywidza w 2009 roku, rok później gmina przystąpiła do pierwszego projektu związanego z systemami solarnymi. Skąd pomysł na udział w tego typu projekcie?
Marek Zimakowski: Był to wówczas pierwszy tego typu projekt ogłoszony w Urzędzie Marszałkowskim. Owszem było wówczas wiele niewiadomych, ale korzyści dla mieszkańców i gminy były obiecujące. Zanim przystąpiliśmy do realizacji projektu także latem, wielu mieszkańców do podgrzewania wody używało kotłów. Widok nad Przywidzem, który leży w kotlinie, był nieciekawy, gdyż nad jeziorem unosił się żółty dym. Musieliśmy coś z tym zrobić, tym bardziej, że jesteśmy gminą turystyczną. Wzięliśmy udział w projekcie i każdy, kto zdecydował się na zmianę sposobu podgrzewania wody na system solarny otrzymał 75% dofinansowania. Oczywiście nie udało nam się przekonać wszystkich mieszkańców, ale ze wsparcia skorzystało 150 domostw i wszystkie budynki gminne, dzięki czemu krajobraz Przywidza zaczął się zmieniać. 

Po tym projekcie pojawiły się kolejne także związane z odnawialnymi źródłami energii, dlaczego wybrał Pan akurat ten kierunek zmian?
Życie jest bardzo kosztowne, dlatego szukamy oszczędności, nowych, dobrych rozwiązań. Kolejny projekt, w którym braliśmy udział, był związany z termomodernizacją – w budynkach gminnych dokonaliśmy zmian centralnego ogrzewania z węglowego na pompy ciepła, wymieniliśmy okna na trzyszybowe, a także rodzaj oświetlenia w pomieszczeniach. Następny projekt dotyczył montażu fotowoltaiki. W realizowanym projekcie RPO WP w naszej gminie dofinansowanie otrzymało około 250 budynków prywatnych, w tym wszystkie gminne. Efekt jest taki, że w budynkach przez nas zarządzanych, w tym w ogromnej hali sportowej, nie musieliśmy wprowadzać ograniczeń związanych z używaniem energii elektrycznej czy ogrzewaniem, pomimo wysokich stawek za energię. Dodatkowy sukces jest taki, że kto pierwszy reaguje na ogłaszane konkursy, ten zazwyczaj ma najwięcej korzyści: w okresie letnim, gdy niektóre szkoły są zamknięte, magazynujemy wyprodukowaną energię w sieci, a potem wykorzystujemy jej większą część w innym terminie. Nowi użytkownicy instalacji PV nadmiar wyprodukowanej energii także oddają do sieci, ale potem, gdy jej potrzebują muszą ją odkupić po cenie rynkowej. Mimo wielu korzyści płynących z posiadania fotowoltaiki wciąż jest wielu przeciwników innowacyjnych rozwiązań. Jestem zdania, że nie możemy stać w miejscu, musimy iść do przodu wraz z postępem technologicznym. Na ekologię musimy spojrzeć również przez pryzmat finansowy, a efekt może nas zaskoczyć, gdyż zyskamy znacznie więcej – czyste powietrze. 

Od niedawna Przywidz znany jest jako energetyczna wyspa w Polsce i ma to związek z projektem SERENE, w którym bierzecie udział obok Danii i Holandii. Jakie korzyści będą z tego projektu dla gminy i mieszkańców?
Uważam, że im więcej mamy prawdziwych przyjaciół, tym więcej możliwości, zadań do zrealizowania, dlatego jestem otwarty na nowe znajomości, ciekawe, innowacyjne przedsięwzięcia. Zaproszenie do projektu SERENE jest efektem naszej wcześniejszej współpracy z profesorem Janem Kicińskim z Instytutu Maszyn Przepływowych. Współdziałanie gminy z instytutem rozpoczęło się od projektu TechRol, którego celem było stworzenie naukowego opracowania przyjaznych dla środowiska technologii umożliwiających wykorzystanie zasobów naturalnych na terenach rolnych i leśnych do produkcji energii cieplnej i elektrycznej. Poszło dobrze, więc bez wahania zgodziliśmy się wziąć udział w projekcie SERENE. Nadrzędnym zagadnieniem tej realizacji jest zarządzanie energią wytworzoną w miejscu jej powstawania, a nie magazynowanie w sieci. Nam to bardzo odpowiada, gdyż po zrealizowaniu projektu prawdą będzie stwierdzenie, że energia odnawialna jest darmowa. W naszej gminie zainstalowano już magazyny przepływowe, zostaną podłączone do instalacji w tym roku. 

Gmina Przywidz istnieje w sieci, jest Pan otwarty na wiele nowych inicjatyw, czy oznacza to, że jest Pan odważnym samorządowcem?
Jesteśmy w czołówce gmin promujących zrównoważony rozwój energetyczny i wykorzystywanie odnawialnych źródeł energii. Otrzymaliśmy statuetkę Zielonego Feniksa za szczególne zaangażowanie w działania ekologiczne. We wrześnie tego roku miałem przyjemność reprezentować gminę Przywidz na Kongresie Energetyki Rozproszonej w Krakowie. Zaproszenie otrzymałem od Olgierda Dziekońskiego. Wygłosiłem tam wprowadzenie dotyczące konsultacji z mieszkańcami, a także referat na temat realizacji procesu transformacji energetycznej w małych gminach. Jest to dla mnie kolejne bardzo ważne wyróżnienie. Jestem przekonany, że udział w projektach, kongresach, kontakt z otoczeniem, z ludźmi uczy więcej niż tylko praca w urzędzie. Wychodzę z założenia, że my możemy zrobić coś dla kogoś, innym razem ten ktoś dla nas. Samorządowcy wiedzą, co jest konieczne, co i jak zmienić, chociaż w przypadku zmian innowacyjnych nie każdy jest do nich przekonany. Czasami po prostu trzeba zaryzykować i szukać nowych rozwiązań, wyjść ze strefy komfortu, działać.

Czy poszukiwanie rozwiązań sprawdza się także w kwestii modernizacji dróg?
Czasami prowadzę z młodzieżą spotkania z wiedzy o społeczeństwie i tam między innymi przekazuję im wiedzę o budżecie gminnym, źródłach dofinansowania, a także podstaw na temat dróg. Nie każdy wie, że są drogi gminne, powiatowe, wojewódzkie. Nie są to proste tematy, gdyż ludzie oczekują od samorządów, że spełniane będą ich wszystkie pragnienia, bo płacą podatki. Samorząd jednak musi wypracować środki na inwestycje i inne uzupełnienia budżetu np. oświatę. Z budżetu stać nas jedynie na łatanie drogi i odśnieżanie. My widzimy jaki jest problem związany z drogami, też po nich jeździmy. W miarę naszych możliwości finansowych staramy się je modernizować. Wiele osób jednak nie zauważa zmian, jakie u nas zaszły. Cofnijmy się do roku 2009, wówczas w całej gminie były tylko dwie ulice o nawierzchni asfaltowej, niewielki kawałek ulicy Spacerowej i Cisowej, i jedna dłuższa droga łącząca Czarną Hutę z Częstocinem, zbudowane w latach osiemdziesiątych. Teraz sukcesywnie staramy się ulepszać nasze drogi, niestety nie da się zrobić wszystkiego naraz. W pierwszej kolejności remontowane są drogi, które spełniają najwięcej wymagań konkursowych np. połączenie z drogą powiatową, wojewódzką czy obecność przy drodze ważnego punktu kulturalnego lub turystycznego. Cały czas wytyczamy też nowe drogi, staramy się, aby były przejezdne, a to, że nie wszystkie są asfaltowe, wynika z braku środków. 

Gmina Przywidz z rolniczej zmienia się w turystyczną – co sprawia, że ludzie nie tylko z Polski ją odwiedzają?
Zmiany te obserwujemy już od dłuższego czasu, od około 2015 roku. Niestety, tereny rolnicze naszej gminy w większości są to tereny ubogie. Przeważająca klasa ziemi to czwarta, piąta, klasa trzecia to rzadkość. Dlatego też niektórzy rolnicy zaczęli sprzedawać swoje tereny jako działki budowlane, szczególnie w Pomlewie. W tych miejscach powstały nowe domy, gmina zaczęła się zmieniać, co jest naturalną koleją rzeczy. Smuci mnie jednak fakt, że nowi mieszkańcy nie chcą się integrować, meldować. Zjawisko to zaczęło przybierać na sile zwłaszcza po covidzie. Jeśli chodzi o turystów, to niewątpliwie przyciąga ich krajobraz, a także wydarzenia sportowe i muzyczne, które odbywają się w naszej nowej hali sportowej, na którą mieszkańcy czekali wiele lat. Hala została zbudowana ze środków własnych gminy oraz dofinansowania ministerialnego. Została otwarta we wrześniu 2016 roku, a jej otwarcie uświetnił mecz Lotos Trefl Gdańsk – Hiroszima Thunder. 

Od kilku lat w Przywidzu odbywa się festiwal Rockblu. Jakie były jego początki? 
Pomyślałem sobie kiedyś, że brakuje nam festiwalu skierowanego bezpośrednio do naszych mieszkańców, który odbywać będzie się na terenie bulwaru. Początkowo miał to być bulwar noszący imię zespołów polskiego rocka, ale zbieg okoliczności, spotkanie z zespołem Czerwone Gitary, nowe przyjaźnie, początek nowej marki i bulwar zyskał nazwę Bulwar Czerwonych Gitar. Jerzy Skrzypczyk, lider i jeden z założycieli zespołu, twierdzi, że to jedyny bulwar odnoszący się do zespołów rockowych, a ten noszący imię Czerwonych Gitar na pewno jest jedyny. W tym roku odbyła się już ósma edycja festiwalu, podczas której 35-lecie swojej działalności obchodził zespół Big Cyc. Jak, co roku na bulwarze, na rzeźbie „Korzenie polskiego rocka” autorstwa kowala i absolwenta ASP Adama Stachowicza zamontowana została kolejna metalowa płyta. Co roku podczas imprezy gromadzi się u nas kilka tysięcy osób. Są to osoby z gminy, województwa, a także spoza naszego kraju. Festiwal wymknął się trochę spod kontroli i rozrósł się na świat, co nas oczywiście bardzo cieszy.

Czy jest zatem coś czego brakuje w Przywidzu?
Zimą brakuje nam śniegu [śmiech]. Do tej pory mieliśmy tylko jedną aptekę, ale już za chwilę zostanie otwarta druga, która będzie zapewne lepiej zaopatrzona i dłużej otwarta. Boli mnie brak terenów rozwojowych, inwestycyjnych należących do gminy, ale niestety kiedyś o to nie zadbano. W związku z tym brakuje nam inwestorów – nie może być tak, że gmina ma tylko wydatki, a brakuje jej wpływów, szczególnie tych, jakie generują inwestorzy. 

Jest Pan wójtem, ale nie jest Pan związany z Przywidzem od zawsze, co Pana sprowadziło na te tereny? 
Urodziłem się na Mazowszu, mieszkałem na Pomorzu – w Gdyni, Sopocie. Wiele razy się przeprowadzałem. Byłem marynarzem na statkach sejsmicznych. Czekałem akurat na kontrakt, kiedy okazało się, że w Przywidzu odbywało się referendum. Mieszkańcy odwołali w nim ówczesne władze gminy. Ja co prawda nie byłem w grupie referendalnej, ale jakaś energia spowodowała, że otrzymałem od Premiera RP propozycję objęcia funkcji komisarza, którą sprawowałem do kolejnych wyborów wójta, a więc przez trzy miesiące. 

Ma Pan wiele pasji, do których należą m.in. szermierka japońska, morsowanie i pszczelarstwo. Może nam Pan o nich opowiedzieć?
Wszystkie nasze zainteresowania czegoś nas uczą, a sporty walki przede wszystkim pokory. W latach 80. trenowałem karate, mieszkając w Gdyni, interesowałem się krav magą. Sport od zawsze był obecny w moim życiu. Myślę, że mam wielu przyjaciół, a wśród nich jest Ireneusz Druciarek. W 2013 roku przyjechał do mnie i zaczęliśmy rozmowy na temat szkoły miecza japońskiego, której tajniki Irek odkrywał za granicą. W 2016 roku, w hali sportowej, Irek ze swoim uczniem zorganizowali pokaz szermierki. Wtedy też została zawiązana szkoła szermierki japońskiej w Przywidzu. Jest ona swoistym połączeniem jakby fitnessu z obciążeniem, którym jest miecz. Podczas treningu człowiek odkrywa siebie, swoje ciało, mięśnie, o których istnieniu nie miał pojęcia. Całe ciało pracuje, a umysł się wyłącza, zapominając o bieżących problemach. Od 3 lat ja mam przyjemność prowadzić tę szkołę i być jej trenerem. Uważam, że trzeba mieć swoje zainteresowania, pasje, a nie skupiać się tylko na pracy zawodowej. 
Natomiast morsować zacząłem ze względów zdrowotnych. Latem po kąpieli w jeziorze dostałem zapalenia płuc. Zimą także miewałem problemy z zapaleniem oskrzeli i wówczas postanowiłem zamrozić chorobę. Oczywiście miałem opór przed wejściem zimą do wody, ale przełamałem się. Mój rekord to 13 minut. I wbrew pozorom woda w jeziorze jest zimniejsza niż ta w morzu.
Jeśli chodzi o pszczelarstwo, to uczestniczyłem w zakładaniu Przywidzkiego Koła Pszczelarzy. Nie mogę powiedzieć o sobie, że jestem pszczelarzem, ale znam znakomitych pszczelarzy. Jestem dumny, że mamy dolinę miodu w Borowinie. Ja natomiast mam sześć rodzin pszczelich i wiem, jak smakuje miód z moich terenów.

Co znaczą dla Pana słowa Marka Twaina: „Spraw, aby każdy dzień miał szansę stać się najpiękniejszym dniem twojego życia”?
Przeszłości nie możemy zmienić, ale mamy wpływ na teraźniejszość, a tym bardziej na planowanie przyszłości. Róbmy to w taki sposób, aby nawet najmniejsze rzeczy, gesty wywoływały uśmiech. Chcę, aby każdy dzień się liczył. Chociaż nie do końca lubię tak to określać, nie celuję w takie, jak w tym przypadku, ekstrema. Nie oczekuję, że każdy kolejny dzień będzie tym najpiękniejszym, nie musi być lepszy od poprzedniego, wystarczy, że każdy będzie fajny, że z każdego będę zadowolony. 

 

 

 

POWRÓT/WSTECZ