fot. Piotr Żagiell Photography
Przedsiębiorcy na fali
Potencjał gospodarki morskiej wykorzystują na co dzień. Są świadomi, że współuczestniczą w zmianach zachodzących w gospodarce i rozwijają swój potencjał. Z rodzeństwem – Magdaleną Borejszo-Bulc i Pawłem Borejszo, zarządzającymi firmą AHB Service z Gdańska, rozmawia Aleksandra Harasiuk.
Gdy dobrze poznałam Waszą historię, dochodzę do wniosku, że nazywanie Was oboje drugim pokoleniem w firmie rodzinnej jest niezasadne. Dla mnie jesteście pierwszym pokoleniem uczestniczącym w tworzeniu firmy. Po pierwsze, oboje byliście już na świecie, gdy Wasz dziadek i ojciec w 1989 r. zakładali firmę. Po drugie, Wasza mama dołączyła do nich kilka lat później, więc zasadzie można założyć, że od tego czasu jesteście „pokoleniem uczestniczącym”: towarzyszyliście rodzicom w pracy, osłuchiwaliście się codziennie z terminologią branżową, byliście częścią rozwoju i zmian w przedsiębiorstwie.
Magdalena Borejszo-Bulc: Wiele razy uczestniczyliśmy w dyskusjach dotyczących firm rodzinnych i sukcesji w Polsce. I faktycznie, porównując się do większości funkcjonujących przedsiębiorstw, nawet jeśli było to nasze nie do końca świadome uczestniczenie, to staliśmy się częścią rozwoju AHB Service. Za drugie pokolenie często uważa się sukcesorów zarządzających firmą rodzinną, których drogi do tej funkcji nie zawsze były tak proste jak moje i brata. Mam na myśli sytuację przedsiębiorców z lat 90., którzy jako właściciele bardzo się angażowali w prowadzenie bieżących działań i reszta rodziny realizowała się poza firmą, a dzieci zdobywały edukację na kierunkach zupełnie nie związanych z branżą firmy rodzica. Zatem jest wiele scenariuszy w polskim biznesie, gdy tzw. drugie pokolenie staje przed wyborem, czy pracować zgodnie z wykształceniem, czy w dobrze rozwiniętym przedsiębiorstwie rodzinnym.
Paweł Borejszo: Potwierdzam, też nie czuję się sukcesorem. Jesteśmy uczestniczącym pierwszym pokoleniem, choćby dlatego, że rozwój firmy był połączony z naszym dojrzewaniem i transformacją gospodarki Polski. Nasi rodzice poznawali kapitalizm, a my w tych warunkach dorastaliśmy – więc razem uczyliśmy się, czym jest przedsiębiorczość. Magda i ja pomagaliśmy na swój sposób, bo jak rodzice mówią o tych samych tematach i w domu i w pracy, to trudno się nie włączać. Stopniowo zaczęliśmy pracować, wspierając naszych rodziców, a obecnie to my z siostrą działamy operacyjnie i podejmujemy decyzje, a założyciele pełnią role doradcze.
Po 35 latach firma AHB Service na pewno zmieniła się znacząco.
Paweł Borejszo: Potrzeby rynku w latach 90. różniły się od dzisiejszych, co spowodowało, że podejmowaliśmy decyzje o rozwoju parku maszynowego i wprowadzeniu usług komplementarnych do naprawy silników statku. Zasoby firmy zmieniły się na tyle, że oferujemy nie tylko przeglądy okresowe i remonty silników w miejscach postoju naprawianego statku rozsianych po całym świecie. Stosunek pracy w Gdańsku do tej, którą wykonywaliśmy za granicą, wzrósł do 50%. W wyniku tych zmian obniżyliśmy koszty świadczenia usług, a z drugiej strony konsekwentnie inwestowaliśmy w wyposażenie warsztatu. To z kolei spowodowało, że podjęliśmy się napraw płatów śrub i szycia żeliwa, bo wzrosły nasze moce przerobowe.
Jak dobrze rozumiem, gdy przejmowaliście stery zarządzania od rodziców, nowością nie była dla Was ani kontynuacja obsługi dotychczasowych zleceniodawców, ani dostosowanie się do nowych oczekiwań?
Paweł Borejszo: Unowocześniając zaplecze techniczne i dostosowując się do komplementarnych usług, realizujemy dokładnie to, czym jest sukcesja. Obserwujemy zmiany na rynku i bierzemy udział w transformacji jak każde inne przedsiębiorstwo. Polskie firmy z branży morskiej walczą o zlecenia u światowych armatorów, które są coraz częściej realizowane w Polsce, więc korzystamy z tej fali, bo odpowiednio wcześniej przygotowaliśmy zaplecze warsztatowe. Dziś rozbudowujemy się i dostosowujemy do prac, które wcześniej prowadzone były w innych portach. Warto też zauważyć, że polskie firmy żeglugowe oraz firmy zagraniczne, które dysponują działami zarządzającymi w Polsce, rozwijając flotę jednostek pływających, zwiększają swoje zapotrzebowanie na naprawy i remonty, a my jesteśmy do ich dyspozycji w Gdańsku z maszynami, specjalistami, a także ofertą części zamiennych. Dodatkowo zatrudniliśmy pracowników, by odpowiednio skoordynować poszerzony zakres zamówień i transportu, a czas realizacji napraw i remontu odpowiednio skrócić. Podjęliśmy również decyzję o zwiększeniu floty samochodów, aby przewożenie części i pracowników nie spowalniały prac różnych zespołów. Dziś zanim statek dopłynie do portu, jesteśmy już przygotowani do wykonania zlecenia.
Magdalena Borejszo-Bulc: To wymagało od nas dość sporej nauki kontroli i wyraźnego podziału zadań. Paweł uzgadnia warunki zleceń, przygotowuje oferty, negocjuje z armatorami poszczególny zakres usług, natomiast do mnie należy zarządzanie finansami, kadrami i nadzór nad logistyką oraz relacji z kontrahentami. Wiadomym jest, że z każdym elementem naszej pracy wiąże się spory koszt, więc komunikacja pomiędzy nami musi być płynna i zrozumiała.
Jaka jest Wasza recepta na wypracowanie takiego poziomu słuchania siebie nawzajem?
Magdalena Borejszo-Bulc: Na pewno uczyliśmy się tego dłuższy czas, bo byliśmy częścią rozwoju naszej firmy. Obserwowaliśmy podział pracy pomiędzy rodzicami: to, że każde z nich, wspierając się i wymieniając szczegółami, potrafiło koordynować swoje działy. Zdecydowaliśmy się także na udział w szkoleniach w takich tematach jak komunikacja, zarządzanie czasem, zarządzanie zespołem. Będąc odpowiedzialnym za naprawę silnika statku, którego postój kosztuje armatora tysiące dolarów dziennie, nie możemy sobie pozwolić na chaos w działaniu.
Paweł Borejszo: Żeby być teraz konkurencyjnym, oferujemy coś więcej niż tylko usługę. Dążymy do tego, by na drodze do kompleksowej obsługi nie stało zbyt wiele czynników spowalniających realizację zlecenia. Tak więc własne centrum obróbcze zapewnia naszym specjalistom odpowiednie narzędzia i urządzenia, bo park maszynowy i posiadanie części zamiennych na miejscu były naszym idee fixe.
Któryś raz z kolei mówicie o zatrudnionych specjalistach. Czy w Waszej branży odczuwacie „skill gap”? Zauważacie brak pracowników z zawodowym wykształceniem, potrzebnym Wam do prowadzenia firmy?
Magdalena Borejszo-Bulc: Biorąc pod uwagę transformację gospodarki światowej, w której uczestniczymy jako firma, obserwujemy, że luka kompetencyjna w zawodowych profesjach niestety się powiększa. Mechanicy, spawacze, elektrycy, monterzy i wszelkiego rodzaju specjaliści są bardzo poszukiwani do pracy w branży morskiej. Oczywiście wiele prac się automatyzuje. Doceniając, co maszyny mogą nadzorować i w czym pomagają, nie należy naszym zdaniem doprowadzać do tego, że pracownik programujący maszynę do wykonania usługi nie zna podstaw mechaniki czy elektryki. Tak nie może być. Więc włączamy się w dyskusje, inicjatywy czy projekty wspierające na Pomorzu, ale i w Polsce, edukację w tym zakresie. Należymy do organizacji zrzeszających przedsiębiorców takich jak Pracodawcy Pomorza i branżowych jak Polski Związek Przedsiębiorców Żeglugowych. Uczestniczymy w Forum Gospodarczym w Gdyni, gdzie wiele zagadnień dotyczy naszej branży. Ostatnio byłam jedną z współzałożycielek Stowarzyszenia Kobiet Branży Morskiej „INSPIRA” z Gdańska, bo okazuje się, że to właśnie kobiety pracujące na statkach i na morzu widzą palącą potrzebę współpracy biznesu i edukacji i inicjują potrzebne działania we współpracy z lokalnym samorządem.
Paweł Borejszo: Szerszy zakres usług i kompleksowość ich świadczenia w naszej firmie będzie wymagał kompetencji u pracowników, których dziś nie jesteśmy w stanie sprecyzować. Już teraz jesteśmy otwarci na zatrudnienie i mężczyzn i kobiety na wszystkich typach stanowisk, jeśli tylko widzą swoją szansę na ciekawą współpracę z nami. Ostatecznie nie różnimy się od branży IT, bo system edukacyjny oferuje dostęp dla wszystkich – jeśli kogoś interesuje praca w branży morskiej ma te same możliwości nauki, a potem znalezienia pracy w zawodzie. To, czego nie robimy jak branża IT, to promocja zatrudnienia w naszej branży, stąd na rynku pracy występuje nierównowaga – u nas niedobór i bardzo dobry poziom wynagrodzenia, a w branży technologicznej na odwrót.
Czego życzyć w najbliższej przyszłości firmie AHB Service?
Magdalena Borejszo-Bulc: Dalszego rozwoju, m.in. poprzez rozszerzeniu zakresu usług na rynku skandynawskim. Pracujemy również nad poszerzaniem możliwości technicznych, więc mile widziane są dalekosiężne wizje i jeszcze większa otwartość i odwagi.
Paweł Borejszo: Żebyśmy otaczali się takimi kontrahentami i pracownikami, jak mieliśmy szczęście do tej pory. A w zakresie planów wprowadzenia nowości to na pewno będziemy dążyć do rozszerzenia usług w zakresie napędu statku. Jednym słowem: wiatru w żagle!
fot. Piotr Żagiell Photography