POWRÓT/WSTECZ
Odlecieć ze śmiechu

Odlecieć ze śmiechu

Nie jestem wielką miłośniczką opadających liści, wczesnych zachodów słońca i grzańca z gwiazdkami anyżu. Jesienią i zimą najchętniej przykryłabym się kocem i zapadłabym w sen, który powinien się kończyć gdzieś w okolicach kwietnia. Tym większe było moje zdziwienie, gdy zadzwoniła do mnie koleżanka z propozycją teatralnego, niedzielnego popołudnia. Obiecała, że nie pożałuję. I rzeczywiście, oklaskiwałam Bałtycki Teatr Różnorodności i spektakl „Boeing Boeing” w reżyserii Tomasza Podsiadłego.

„Boeing Boeing” to farsa. Moje specyficzne poczucie humoru sprawia, że niewiele komedii mnie bawi, ale światła zgasły i usłyszałam uprzejmy samolotowy komunikat, by zapiąć pasy, bo czeka widzów niezły odlot. Jaki odlot!? Przecież ja się panicznie boję latać! Komunikat zakończył się wskazaniem wyjść ewakuacyjnych, kurtyna rozsunęła się, a ja przepadłam na trzy godziny.

Pierwsze pozytywne wrażenie to scenografia autorstwa Agnieszki Szewczyk, która z pomysłem pokazała  mieszkanie głównego bohatera: nowoczesną garsonierę wyposażoną w lotnicze akcenty model samolotu, lotniczy plakat, a w centrum pokoju sofa. Opowieść rozkręcała się niespiesznie. Maks prowadzi burzliwe i urozmaicone życie uczuciowe. Plan jego miłosnych aktywności pokrywa się z rozkładem lotów trzech linii lotniczych: LOT-u, American Air Lines i Lufthansy, a wszystko dlatego, że ma on trzy narzeczone. Każda z nich pracuje jako stewardessa i oczywiście nie ma bladego pojęcia, że nie jest tą jedyną. Nad powodzeniem realizacji weekendowych planów Maksa pieczę sprawuje pyskata gosposia Nadia, która nie raz musiała ratować swojego szefa z miłosnych opresji. Wszystko funkcjonuje nieźle do czasu pojawienia się kolegi Maksa z licealnych czasów — Pawła. Rudowłosy prowincjusz z aspiracjami będzie się musiał nieźle napocić, by odnaleźć się w tym rozkładzie lotów...

W tej farsie aktorzy zadbali o to, by widownia ani przez moment się nie nudziła. Zabawne dialogi, humor sytuacyjny i szybkie tempo spektaklu powodowały u widzów zadyszkę z powodu intensywnego śmiechu. Bezkonkurencyjny duet gosposi Nadii i rudowłosego Pawełka bawił do łez. Dobre wrażenie robią też aktorki wcielające się w role stewardes, każda inna: swobodna Amerykanka, oddana Polka i zasadnicza Niemka. Nawet Maks, sprawca całego tego zamieszana, dał się polubić i poznać jako prawdziwy wrażliwiec. 

Dawno tak dobrze nie bawiłam się w teatrze. „Boeing Boeing” autorstwa Marca Camolettiego to klasyka farsowego gatunku. Grana w 55 krajach, została wpisana do Księgi Rekordów Guinnessa jako najczęściej wstawiana francuska sztuka. Nie dziwi więc, że wiele teatrów interesuje się tym tekstem. 
„Boeing Boeing” w wykonaniu Bałtyckiego Teatru Różnorodności rozbawił mnie do łez i poprawił jesienny nastrój. 16 grudnia znowu będzie można obejrzeć ten spektakl w sali widowiskowej Zarządu Morskiego Potu Gdynia SA. Polecam Państwu tę farsę i życzę dobrej zabawy.

Marianna Zaborek

 

POWRÓT/WSTECZ