POWRÓT/WSTECZ
Morex Ryby z najwyższej półki

Od połowy 2015 roku terenem działania firmy jest Gdynia, a to z racji przeprowadzonej w tym mieście nowej inwestycji – budowy budynku produkcyjno-magazynowo-biurowego. Do swojej nowej siedziby Morex przeniósł się z Gdańska. Przenosiny te zostały zauważone i docenione w Gdyni.
Za namową przyjaciół inwestycję zgłoszono do gdyńskiego konkursu Czas Gdyni. W efekcie nagrodzono ją wyróżnieniem Przewodniczącego Rady Miasta za najlepszą gdyńską inwestycję roku 2015. Prezes firmy, Roman Bigus, odbierał to wyróżnienie z rąk przewodniczącego Zygmunta Zmuda-Trzebiatowskiego podczas uroczystej Sesji Rady Miasta zorganizowanej 10 lutego br. na dziewięćdziesięciolecie miasta w Teatrze Muzycznym w Gdyni.

 

Morze – okno na świat

 

Spotkałem się z prezesem Romanem Bigusem w jego jeszcze pachnącej nowością siedzibie. Już na wstępie naszej rozmowy zaznaczył: „Z morzem byłem zawsze związany, mój ojciec pracował na statkach rybackich gdyńskiego Dalmoru, później w Wyższej Szkole Morskiej na statku Jan Turlejski, a także na statkach obcych bander (...)”. Marzeniem ojca, pracującego na stanowiskach motorzysty, było ukierunkowanie syna do pracy na statkach, aby doszedł do stanowiska starszego mechanika, co oznaczało wspięcie się na nieosiągalny dla niego szczyt. Młody Roman Bigus, jak podkreślił, powziął trzydzieści lat temu samodzielną decyzję o rozpoczęciu studiów na Wydziale Mechanicznym Wyższej Szkoły Morskiej w Gdyni. Główną jej przyczyną było dążenie do posiadania zastępującej paszport Książeczki Żeglarskiej – wówczas, w trudnych latach osiemdziesiątych, zapewniającej otwarte okno na świat. „Zawsze chciałem coś więcej, stawiałem sobie wysokie cele i próbowałem do nich dążyć.” Studia ukończył w roku 1990 i na to ojcowskie, wymarzone morze trafił. Rozpoczął pracę na statkach Polskiej Żeglugi Morskiej w Szczecinie od stanowiska młodszego motorzysty. Z pierwszego statku schodził już jako asystent maszynowy, na kolejny zamustrował jako czwarty mechanik. I pewnie droga awansowa szybko zaprowadziłaby go na sam szczyt w dziale mechanicznym, jednak przygoda z morzem trwała jedynie trzy lata. Wypływał dyplom trzeciego mechanika, ale w tym też czasie dojrzewały w nim myśli o własnej firmie – nie chciał swojego całego życia wiązać z pracą na morzu, to okno na świat otwierało się już z poziomu Polski.
Kontakty z przyjaciółmi z lądu i obserwowanie ciekawych zmian zachodzących w kraju w latach dziewięćdziesiątych zaczęły pobudzać wyobraźnię. Za namową przyjaciela Mariusza Czapiewskiego rozpoczęli współpracę, zakładając dwie odrębne firmy. Pierwsza – przedsiębiorstwo Romana Bigusa o nazwie Big Pol – zajmowało się eksportem ryby bałtyckiej skupowanej od polskich rybaków (głównie śledzi i szprotów) na rynek rosyjski. Założona przez Mariusza Czapiewskiego firma Morex kupowała ryby za granicą, głównie w Norwegii, i dostarczała na rynek rosyjski oraz polski. W roku 2000, w wyniku połączenia obu firm, powstał Morex sp. z o.o. Główną działalność spółki stanowi import ryb mrożonych i dostarczanie ich do przetwórni i hurtowni. Firma eksportuje także ryby bałtyckie na rynek bałkański.

 

Duży wybór i wyśmienita jakość

 

Jednym z głównych atutów firmy jest nacisk na jakość oferowanych ryb. Firma nie dostarcza swego towaru do wielkich sieci handlowych. Aby sprzedawać tam ryby, należy mieć odpowiednio niską cenę. „W przypadku ryb nie da się wiele zrobić – niska cena zawsze będzie kosztem utraty jakości. Dzisiaj klienci są w stanie rozróżnić jakość i szanować dostawcę takiego towaru. Kiedyś nie do pomyślenia było, aby ryby dostępne na rynkach europejskich trafiały też do nas. Dzisiaj podbieramy część tego rynku Anglikom, Francuzom czy Niemcom, i ten towar, który jest u nich, my sprzedajemy w Polsce. Okazuje się, że pomimo wysokiej ceny jest na to rynek i są klienci. (...) Świadomość w Polsce się zwiększa, konsument ma coraz większą wiedzę, jest w stanie rozpoznać i wybrać towar jakościowo lepszy”.
Przechowują towar w publicznych chłodniach składowych, w których koszty składowania mają niebagatelne znaczenie. Chłodnie te zlokalizowane są w Szczecinie, a korzysta z nich również większość firm z branży. Trafiają tu do magazynów najróżniejsze gatunki ryb, obowiązują podpisane z wieloma armatorami kontrakty na ich dostawy – duży wybór i wszystko w jednym miejscu.

 

CSPI3183

 

Nowy kompleks Morexu

 

Tutaj doszliśmy do przyczyn zmiany siedziby. Poprzednia, zlokalizowana na Manhattanie w Gdańsku-Wrzeszczu – wobec sprowadzania z zagranicy kilkunastu tysięcy ton ryb rocznie pomału się kurczyła. Zaczęły powstawać plany budowy własnego magazynu wraz z linią produkcyjną. Od pomysłu do realizacji – z początkiem czerwca 2015 r. przeniosła się do Gdyni.


Powstał kompleks łączący magazyny chłodnicze wysokiego składowania w bardzo niskich temperaturach, nowoczesną linię technologiczną umożliwiającą zamrażanie świeżych ryb (bałtyckich, głównie śledzi i szprotów), pakowanie oraz obróbkę usługową zgodnie z zamówieniem kontrahenta, a także późniejsze szybkie zamrażanie w specjalnych mroźniach i długoterminowe przechowywanie takich produktów. Jak podkreśla prezes Bigus, postawili na najwyższą jakość. Aby ją zapewnić, Morex preferuje stałe, długofalowe kontakty z uznanymi zagranicznymi dostawcami, zapewniające ciągłość dostaw i jakość dostarczanego towaru. Uczestniczy w międzynarodowych targach i konferencjach, nieustannie obserwując najnowsze trendy. Od roku 2003 prezes Roman Bigus przynależy do Stowarzyszenia Importerów Ryb (SIR), co służy stałym kontaktom z innymi podmiotami w tej branży i polepszaniu wzajemnych relacji. „Znamy się z producentami i armatorami osobiście, często rozmawiamy o tym, co zrobić, żeby było lepiej, żeby towar szybciej do nas docierał, żeby miał lepszą jakość. Generalnie współpraca nam się układa, dbamy o dobre relacje z dostawcami i odbiorcami.”


W przypadku ryb jakość idzie w parze z ich świeżością. Najcenniejsze są ryby zamrożone bezpośrednio po złowieniu, jeszcze na statku. Bardzo ważnym czynnikiem w podtrzymaniu tej jakości jest zapewnienie właściwie funkcjonującego łańcucha chłodniczego. Im lepiej przestrzega się procedur przechowywania i obowiązujących tu temperatur, tym wyższej jakości produkt dostępny będzie dla odbiorcy finalnego. W przypadku ryb niemrożonych zasadnicze znaczenie ma czas, który upłynie od złowienia do trafienia na stół jej nabywcy. Dostarczenie takiej ryby tylko do sklepów potrafi zająć nawet do kilku dni... Właśnie z powyższych przyczyn tak ważne są kontakty ze sprawdzonymi dostawcami.

 

Ekologiczne partnerstwo

 

Obecne wymagania dla nowych inwestycji wymuszają powstawanie konstrukcji przyjaznych otaczającemu nas środowisku, ekologicznych – wywierających możliwie najmniejszy szkodliwy wpływ na nasze otoczenie. I w tym względzie Morex jest także równorzędnym partnerem otaczającego nas świata. Zanim przystąpiono do nowej inwestycji, należało spełnić określone wymagania środowiskowe, bez których dzisiaj trudno albo raczej niemożliwe jest zbudowanie nowego zakładu przemysłowego. Jak powiedział prezes Bigus: „Zanim inwestycja powstała, musieliśmy opracować operat oddziaływania na środowisko i na tej podstawie uzyskaliśmy decyzję o środowiskowym uwarunkowaniu, tzw. decyzję środowiskową. Należało też opracować operat wodnoprawny, dotyczący odprowadzania ścieków przemysłowych”. (Należy tu wyjaśnić, że odbyło się to na podstawie ustawy z dnia 3 października 2008 roku o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko – dop. Red.) „Zostały nam postawione warunki i wymogi, które powinniśmy spełniać. Jako czynnik chłodniczy pracujący w instalacji zastosowano freon. Powstała podczyszczalnia ścieków technologicznych – wszystkie ścieki są oczyszczane, filtrowane i dopiero wówczas trafiają do sieci miejskiej. Wszystkie materiały użyte podczas budowy (wszelkie płyty, gotowe elementy, półfabrykaty) miały atesty zgodności środowiskowej. Urządzenia zamontowane w obiekcie mają odpowiednie normy dotyczące minimalnego zużycia energii, są mniej energochłonne. (...) Mamy tu też odzysk ciepła powstającego podczas procesów mrożenia ryb, wykorzystywanego wtórnie do podgrzewania wody użytkowej, służącej do mycia całego zakładu i celów socjalnych. Cała inwestycja, co jest bardzo ważne, powstała przy udziale środków unijnych (ok. 60% wartości inwestycji) z programu operacyjnego Europejskiego Funduszu Rybackiego, w ramach środków PO Ryby 2007–2013 oraz dzięki kredytowi inwestycyjnemu z Banku Ochrony Środowiska.”


Tu prezes Bigus podkreślił, jak wielkie znaczenie ma długoterminowa współpraca i partnerstwo w biznesie. Powiedział, że w firmach, oprócz tych dobrych dni, zdarzają się też gorsze. Słowa uznania padły w kierunku Wiesława Kostrzewy – dyrektora Centrum Korporacyjnego Banku Ochrony Środowiska SA. „W tych trudnych momentach widać, z kim się współpracuje, chylę czapkę z głowy w kierunku dyrektora Wiesława Kostrzewy, który podał mi pomocną dłoń właśnie w czasie tych gorszych dni.”

 

Plany rozwoju

 

Miałem też możliwość przyjrzenia się produkcji – praca jak w laboratorium, w ubraniach ochronnych, przebiegająca w warunkach wysokich wymogów sanitarnych, wszędzie panująca nienaganna czystość. Roczna sprzedaż wynosi około 15 tys. ton ryb. Główni odbiorcy, obecnie w około 80%, to producenci krajowi (przetwórnie i hurtownie ryb i mrożonek), 15–20% odbiorcy w krajach bałkańskich (ryby bałtyckie). Firma pracuje na rynku hurtowym, nie wchodząc w handel detaliczny. Zatrudnia czternastu pracowników umysłowych (wysoko wyspecjalizowanych handlowców), przy produkcji obecnie zatrudnia osiem osób, ale docelowo będzie ich dwadzieścia.
Plany na przyszłość? „Koncentrujemy się na rozwoju produkcji, rozmawiamy z kontrahentami zagranicznymi, chcemy robić produkty czy gotowe wyroby pod potrzeby naszych klientów nie tylko w sezonie połowowym, kiedy ryby jest dużo, również poza sezonem.” W planie jest rozbudowa zakładu o linię produkcyjną, umożliwiającą cięcie, filetowanie i mrożenie ryby białej (głównie dorsza, dorsza czarnego, plamiaka również łososia). Prezes nie wyklucza także przyszłej współpracy z nowym inwestorem, która umożliwiłaby rozwinięcie działalności na większą skalę.

 

Tekst i zdjęcia: Cezary Spigarski

POWRÓT/WSTECZ