Lubimy tworzyć dobro
Historia (nie tylko) o ziemniakach, frytkach i najlepszym zespole
Na pewno na początku tej historii był ziemniak. I to nie byle jaki, bo na frytki. Nie każda odmiana się nadaje. Najlepiej wie o tym firma Farm Frites Poland, która od 30 lat produkuje ten złocisty przysmak. To proste, a jednocześnie niezwykle popularne danie zyskało uznanie zarówno w kuchniach domowych, jak i w restauracjach na całym świecie.
Gdzie w Polsce powstają najlepsze frytki?
Polską stolicą frytek jest Lębork. To właśnie stąd, z zakładu produkcyjnego Farm Frites Poland, frytki trafiają do wszystkich restauracji McDonald’s w Polsce i do innych 9 krajów europejskich, a produkowane są w 100% z ziemniaków pochodzących z polskich pól.
30-letnia historia rozwoju Farm Frites Poland SA, wiodącego producenta mrożonych wyrobów ziemniaczanych w Europie Środkowo-Wschodniej, obfituje w wiele ciekawych wydarzeń skoncentrowanych na ciągłym rozwoju, połączonym z dbaniem o dobro pracowników i lokalnej społeczności. Jubileusz firmy, połączony z uruchomieniem nowej, zaawansowanej technologicznie linii produkcyjnej frytek, zdolnej wytworzyć ponad 70 tysięcy ton frytek rocznie, to krok milowy w 30-letniej historii firmy.
Zapraszamy do lektury rozmowy z Adamem Klasą – prezesem zarządu, dyrektorem naczelnym Farm Frites Poland SA.
Trzydzieści lat to długi okres w życiu firmy i managera. Jak patrzy Pan z perspektywy tych lat na swoją drogę rozwoju?
Sam jestem zdziwiony, że tak to szybko minęło. Patrząc na tę historię z perspektywy lat, zdaję sobie sprawę z tego, że nie dałoby się tej drogi tak ciekawie zaplanować. Myli się ten, kto uważa, że da się „zaprojektować” każdy krok zawodowego rozwoju.
Skończyłem studia inżynierskie na Politechnice Gdańskiej, ze specjalnością maszyny i urządzenia energetyczne – chłodnictwo. Był rok 1988. Kiedy nadeszły czasy zmian ustrojowych, zacząłem poważnie zastanawiać się, jak dalej układać swoje zawodowe życie. Poza praca inżynierską w Przedsiębiorstwie Budowy Urządzeń Chłodniczych w Gdyni, próbowałem sił w różnych branżach, m.in. nieruchomościach czy handlu. Od kolegi ze studiów dowiedziałem się, że w Lęborku otwierają dobrą holenderską firmę i potrzebują chłodników. Pomyślałem, że to świetna sprawa, bo to właśnie moja specjalizacja!
Jak wtedy wyglądały Pana początki w Lęborku?
Rozmowę kwalifikacyjną przeprowadzałem w kontenerach budowlanych, w których mieściły się ówczesne biura, z ich okien jednak widać już było całkiem zaawansowaną konstrukcje budynku fabryki. Oferta była nie tyle atrakcyjna finansowo, co ciekawa ze względu na potencjał. Zdecydowałem, że chcę tu pracować. Najważniejsze było dla mnie to, że wszystko tworzymy od zera, wszystko było nowe.
Firma była na etapie budowy instalacji chłodniczej do zabezpieczenia mrożenia produktu w procesie produkcyjnym. W Polsce nie było wiele tak zaawansowanych technicznie instalacji, a tu w okolicy nie można było znaleźć specjalisty z odpowiednią wiedzą. Tak więc moja przygoda w Farm Frites zaczęła się w gorące lato 1994 r. kiedy pojechałem do Lęborka, żeby sprawdzić, czy polecona przez kolegę oferta pracy jest dla mnie interesująca.
Idea przedsięwzięcia powstała w wyniku porozumienia dwóch holenderskich producentów ziemniaczanych: firm Aviko i Farm Frites BV, którzy szukali najlepszego miejsca do produkcji ziemniaków.
To prawda. Zanim podjęto decyzję o wbiciu łopaty pod budowę fabryki, co miało miejsce w październiku roku 1993, szukano przede wszystkim dogodnego miejsca do uprawy ziemniaków w krajach Europy Środkowej. Polskę zaczęto wówczas postrzegać jako kraj z potencjałem: duży, stabilny, z dużą ilością ziemi do zagospodarowania. Dwa lata wcześniej przeprowadzono pilotażowe uprawy ziemniaków na południu i północy Polski. Okazało się, że na północy mamy lepsze warunki pogodowe i glebowe. Ważne też było, że były tu duże obszary ziem popegeerowskich. I tak Farm Frites Poland wydzierżawiła 4000 ha między Lęborkiem a Słupskiem.
W Polsce nie było wówczas doświadczonych rolników, uprawiających akurat te odmiany ziemniaków, które są potrzebne do produkcji frytek. Uprawialiśmy dużo ziemniaków, ale w małych, kilkuhektarowych gospodarstwach, które nie mogłyby zapewnić fabryce odpowiedniej jakości surowca. Ziemniaki, których można użyć do produkcji frytek, muszą mieć określoną zawartość skrobi, muszą być owalne i mieć taką wielkość, aby można było wykroić frytki o pożądanej długości. Odmiany ziemniaków, z których korzystamy, nie pochodzą z Polski. Sadzeniaki, czyli odpowiednio wyselekcjonowane bulwy, z których dopiero wyrastają ziemniaki, sprowadzane były np. z Holandii i z Niemiec i sadzone na naszych plantacjach.
Nie przypuszczałam, że hodowla ziemniaków ma tyle tajemnic!
Zapewniam, że wiele jeszcze można by opowiedzieć!
Wróćmy jednak do fabryki. Co było dalej?
Mieliśmy więc te 4000 ha, czyli zaplecze. Pozostało rozstrzygnąć, gdzie zlokalizujemy fabrykę. Lębork czy Słupsk? Lębork w tamtym czasie był dużo bardziej przyjazny dla biznesu, dlatego dzisiaj tu jesteśmy. Całe know-how, którego nie było w Polsce, przyjechało oczywiście z Holandii, ale bardzo duża część zespołu była miejscowa – przeszkolona w Holandii.
Pierwszy ziemniak przekształcił się w pierwszą „lęborską” frytkę 17 października 1994 r.! Wspominam ten czas z radością, bo to były chwile nieprawdopodobnego entuzjazmu ludzi. Siedzieliśmy w fabryce non stop, byliśmy zaangażowani 24 godziny, 7 dni w tygodniu. Dział techniczny, w którym wówczas pracowałem, miał szczególnie dużo pracy, bo wszystkie procesy trzeba było zorganizować i stale monitorować. Zdarzało się, że o 3:00 w nocy zjeżdżałem do wynajmowanego mieszkania, a już o 4:00 odbierałem telefon, że jestem znowu pilnie potrzebny w fabryce.
Kamieniem milowym w rozwoju firmy było rozpoczęcie współpracy z McDonald’s Polska…
McDonald’s wszedł do Polski w 1992 r. Ich celem było korzystanie z lokalnych produktów. Nie chcieli sprowadzać ich z zagranicy, m.in. z powodu obowiązujących wtedy wysokich ceł. Jak tylko powstała nasza fabryka, zaczęły się rozmowy o współpracy. W 1995 r. zaczęliśmy dostarczać frytki do McDonald’s w Polsce. Dzisiaj obsługujemy 10 rynków. Oczywiście nie stało się to od razu. Wiele lat pracowaliśmy na to, by wejść na tak wysoki poziom dostaw.
Kiedy zaczynaliśmy produkcję, roczne spożycie frytek „na głowę” w Polsce wynosiło 250 gramów. W tym samym czasie Europa Zachodnia konsumowała, w zależności od kraju, od 8 do 10 kg „na głowę”! Ta różnica dawała nam ogromną nadzieję na rozwój. Szybko okazało się jednak, że sprzedaż nie przyrasta tak, jakbyśmy chcieli. Po pierwsze w Polsce lubiliśmy jeść ziemniaki w tradycyjnym wydaniu. Nawet jeśli w postaci frytek, to pokrojonych w domu i wrzuconych po prostu na patelnię. Po drugie, w tamtym czasie chodzenie do restauracji nie było tak popularne, więc i ten segment naszych klientów rozwijał się dużo wolniej niż początkowo zakładaliśmy.
Gdzie dzisiaj możemy zjeść przysmaki z ziemniaków produkowane w Lęborku?
Na całym świecie! Głównym rynkiem sprzedaży frytek – m.in. w wyniku współpracy z McDonald’s – jest Europa Środkowa. Ale frytki produkowane dla naszych firm matek – Aviko i Farm Frites – dystrybuowane są również innych krajach europejskich. Natomiast placki, które produkujemy, są dystrybuowane praktycznie na całym świecie. Można je zjeść w Europie, Japonii i Stanach Zjednoczonych.
Farm Frites Polska, przed uruchomieniem nowej linii produkcyjnej, o czym za chwilę, co roku przerabiała 250 000 ton ziemniaków. Od 30 lat zajmujecie się produkcją frytek, od 20 – placków, a od ponad 10 – płatków ziemniaczanych. Co z perspektywy lat postrzega Pan za kluczowe w rozwoju potencjału firmy?
Było kilka takich istotnych momentów. Na pewno wejście Polski do Unii Europejskiej w 2004 r. Nagle produkty z innych krajów europejskich zaczęły spływać na polski rynek. Aby stanąć w szranki z konkurencją, musieliśmy jeszcze bardziej skoncentrować się na efektywności produkcji. Wcześniej mieliśmy przywilej bycia jedynym znaczącym producentem w krajach Europy Środkowej.
Kolejnym wyzwaniem było podążanie za trendem zrównoważenia produkcji, który promował McDonald’s. Wtedy w Polsce i nawet w Europie tego typu działania nie były tak oczywiste, jak są obecnie. W ideę zrównoważonej produkcji doskonale wpisały się nasze plany uruchomienia linii produkcyjnej płatków ziemniaczanych, które zmaterializowały się w 2011 roku. Nie wszystkie ziemniaki nadają się do produkcji frytek. Te, które nie spełniają „frytkowych” parametrów można wykorzystać do wytworzenia innego pełnowartościowego produktu, który doskonale podnosi efektywność pracy fabryki. Staliśmy się kompletni: produkcja frytek, placków i płatków ziemniaczanych – trzy formy produkcji, które wzajemnie się uzupełniają. Gospodarka zrównoważona to również zagospodarowanie odpadów, te poprodukcyjne w 99,8% trafiają do lokalnej biogazowni i powstaje z nich m.in zielona energia.
Innym, istotnym elementem wpływającym na potencjał firmy były działania związane z efektywnym wykorzystaniem energii. Po roku 2011, kiedy znacząco zaczęły rosnąć jej koszty, zaczęliśmy pracować nad efektywnością systemów energetycznych. Do produkcji wykorzystujemy znaczne ilości gazu i energii elektrycznej. Zależało nam więc na zmniejszeniu kosztów zakupu tych mediów, a także na zrównoważeniu produkcji. Było to możliwe dzięki zbudowaniu odpowiednich systemów odzysku ciepła. Ciepło raz użyte w jednym procesie można ponownie wykorzystać w innym procesie technologicznym, na przykład wentylacji lub podgrzewania mediów używanych w produkcji. Posiadamy również instalację, która produkuje zieloną energię z wód po-procesowych.
11 czerwca br. w lęborskim zakładzie nastąpiło oficjalne otwarcie inwestycji, która znacznie zwiększa moce produkcyjne. Zaawansowana technologicznie linia produkcyjna za 300 mln zł pozwala wytworzyć ponad 70 tysięcy ton frytek rocznie, a w niedalekiej przyszłości umożliwi wyprodukowanie nowych produktów. To krok milowy w 30-letniej historii firmy – kluczowy dla utrzymania znaczącej pozycji rynkowej oraz rozwoju przedsiębiorstwa. Co czuje w takiej chwili manager związany z firmą od początku jej istnienia?
To chwila wyjątkowa. Rozpoczęliśmy tę inwestycję w 2021 r. Oddana do użytku nowa linia produkcyjna frytek wprowadza nas na zupełnie nowy, wyższy poziom organizacji biznesu, zarówno pod kątem zarzadzania surowcem, mediami ale też i zasobami ludzkimi. Nasze obroty sięgną miliarda złotych. To jest już zupełnie inna skala działalności. Śmiało mogę powiedzieć, że mamy najnowocześniejszą fabrykę w tym sektorze rynku. To jest nieprawdopodobnie fascynujące! Czuję ogromną dumę, że w tym procesie rozwoju uczestniczy wiele osób, które – podobnie jak ja – zaczynały tu pracę 30 lat temu, ale i osób, które są z nami od niedawna.
Ile osób w obecnym zespole stanowią pierwsi pracownicy?
W 1994 r. pracę zaczynały tutaj 82 osoby. Część przeszła już na emerytury. Do dzisiaj jest 25 osób z pierwszego składu. Wszyscy rozwinęli swoje kompetencje, awansowali i są bardzo oddani swojej pracy. Im szczególnie dziękuję za ich zaangażowanie i wciąż obecną pasję, mimo – co tutaj dużo ukrywać – różnych trudności, które w swojej karierze zawodowej spotykali.
Dlaczego warto pracować dzisiaj w FFP?
To, co cenią wszyscy pracownicy, to fakt, że przez 30 lat nigdy nie opóźniliśmy żadnej wypłaty. Stabilność zatrudnienia jest niezmiernie doceniana. Nawet w okresie pandemii nie zwolniliśmy ani jednego pracownika. Jeśli ktoś chcę się zawodowo rozwijać, to ma u nas kapitalne możliwości! Oferujemy wiele szkoleń, które pomagają zdobywać nowe umiejętności, doskonalić kompetencje. A ponieważ jesteśmy firmą międzynarodową, można się u nas uczyć również języków obcych. Mając tę umiejętność można wymieniać doświadczenia z naszymi koleżankami i kolegami z firm macierzystych. Możliwości rozwoju jest wiele i dużo zależy od samych pracowników i ich ambicji.
Ważne jest też to, że praca nie jest nudna. Każdy ma możliwość zetknięcia się z naprawdę z różnymi wyzwaniami. Wiele osób mówi, że się nie spodziewało, że zostaną w firmie tak długo, ale trzyma ich m.in. to, że cały czas dzieje się coś nowego i praca jest nadal dla nich inspirująca.
Jesteśmy firmą odpowiedzialną społecznie. W Farm Frites Poland bardzo dbamy o pracowników, ich komfort pracy, bezpieczeństwo fizyczne, oferujemy wiele zróżnicowanych benefitów. Jako firma angażujemy się w wiele działań charytatywnych, prospołecznych, jednocześnie zachęcają pracowników do wolontariatu. Te działania wcale nie są takie oczywiste w innych firmach.
Dużą wagę przykładamy też do kultury doceniania. Ważna jest codzienna rozmowa i pozytywna informacja zwrotna: „Świetną robotę zrobiłeś”. To musi wybrzmiewać i ludzie to naprawdę doceniają.
Zastanawiał się Pan, dlaczego Pan sam jest tak długo związany z firmą?
To bardzo dobre pytanie! Dobra, ludzka energia, która wyzwoliła się na początku, gdy powstawała fabryka, stała się naszą codziennością i trwa do dziś. Firma od początku była zarządzana w sposób empatyczny, proludzki. Zawsze priorytetem był rozwój i motywacja całego zespołu. Staram się dbać o realizacje tych wartości do dzisiaj, bo bowiem są one dla mnie bardzo bliskie. Robimy w Farm Frites Poland rzeczy niezwykłe, jedyne w swoim rodzaju i to ma dla mnie ogromne znaczenie! Poza tym świetnie jest z rana w pracy przekąsić cos smacznego frytkę bądź placka!
Od 30 lat ciężko pracujecie nad tym, aby wasze produkty były najwyższej jakości, produkowane z poszanowaniem środowiska naturalnego, ze zrozumieniem potrzeb pracowników oraz lokalnej społeczności. Dlaczego warto być odpowiedzialnym w biznesie?
Odpowiedzialność biznesu to nie tylko dostarczanie wyników finansowych udziałowcom, ale również dbanie o szeroko pojęte otoczenie, w którym się funkcjonuje. Skupiamy się na lokalnej społeczności, w której nie tylko pracujemy, ale też żyjemy. Zależy nam na tym, by ta społeczność miała wymierne korzyści z faktu, że firma działa na tym terenie. Angażujemy się w działania promujące zdrowie i zdrowy styl życia, dofinansowując lokalne kluby sportowe, organizując badania profilaktyczne USG dzieci (wspólnie z Fundacją Ronalda McDonalda), wspierając budowę hospicjum w powiecie lęborskim. Od 4 lat organizujemy konkurs grantowy w ramach Fabryki Lokalnych Innowacji, w którym nagradzamy najlepsze projekty zgłoszone przez organizacje pozarządowe i grupy nieformalne z powiatu lęborskiego. Wiele tych działań realizujemy z innymi lęborskimi przedsiębiorcami, którzy tak jak my czują odpowiedzialność za naszą społeczność.
Czy te projekty same do Was trafiają, w jaki sposób wybieracie te, w które chcecie się zaangażować?
Każdego roku trafia do nas wiele próśb o wsparcie. Niestety, nie jesteśmy w stanie wesprzeć wszystkich. Działając lokalnie, skupiamy się przede wszystkim na mieszkańcach regionu lęborskiego i na ich potrzeby staramy się odpowiedzieć w pierwszej kolejności. Taka działalność sprawia nam dużo radości. Mamy zespół, który jest bardzo zaangażowany w realizację takich projektów. Oni po prostu bardzo lubią robić dobro. A jako że przynoszenie ludziom dobra jest jedną z naszych wartości, taka działalność tworzy wspólnotę. Nie jest to naszą misją, ale jest to jeden z ważnych elementów, na który zwracamy uwagę w naszej działalności.
FFP jako laureatem wielu nagród – to m.in. Pomorski Gryf Gospodarczy 2018, Nagroda Gospodarcza Forum Wizja Rozwoju 2020, Pomorski Pracodawca Roku 2022, Diamenty Forbesa 2023 i 2024. Pan sam otrzymał tytuł Menadżera Pomorza 2021 roku. Co daje tego typu uznanie?
Każdą nagrodę traktuję jako nagrodę dla zespołu ludzi, którzy tu pracują. Reprezentuję ich odbierając wyróżnienie. Bez pomysłów, pracy, entuzjazmu i zaangażowania pracowników nie byłoby tego uznania. Nagrody nobilitują i cieszy nas bardzo, że ktoś docenił nasz wysiłek, zauważył sukcesy.
Rozmawiając o 30 latach działalności firmy, nie można nie zapytać o wyzwania, które niesie przyszłość. Czy na przykład bierzecie pod uwagę najnowsze trendy żywieniowe, które produkty smażone stawiają na końcu piramidy żywieniowej?
Rozpatrujemy ryzyko, które może się pojawić w związku z tym, że konsumenci odwrócą się od produktów smażonych. W naszych frytkach jest czysty ziemniak, nie ma żadnych sztucznych dodatków. Zawartość oleju w procesie produkcji jest na poziomie 5 proc. Trzeba pamiętać, że wiele zależy od procesu przygotowania potrawy i dlatego warto w domu stosować frytkownice, które ogrzewają produkty gorącym powietrzem a w tych olejowych regularnie wymieniać olej. Na razie widzimy, że konsumenci są pozytywnie nastawieni do produktów gotowych, w tym smażonych, i chętnie sięgają po ziemniaki w każdej formie.
Ale trendy żywieniowe nie są jedynym wyzwaniem. Zdecydowanie większym jest pozyskanie wartościowych pracowników. Na rynku pracy nie odnotowuje się praktycznie bezrobocia. Ponadto nowe pokolenie ma trochę inne oczekiwania niż ich starsi koledzy i koleżanki. Musimy być więc przygotowani na częstą rotację pracowników. Wyzwaniem jest więc przyciąganie ludzi i utrzymywanie w firmie wykwalifikowanej kadry. Zarządzanie wiedzą jest jednym z priorytetów.
Stajemy też przed wyzwaniami związanymi z wykorzystaniem w naszej działalności sztucznej inteligencji, która może być pomocna w analizowaniu danych i zwiększeniu efektywności procesów produkcyjnych i zarządczych.
Nie możemy też nie zauważać zmian klimatycznych, które mogą mieć wpływ na uprawy ziemniaków. Nowe regulacje na poziomie EU i kraju, promujące, a w niektórych rozwiązaniach wymuszające redukcję emisji CO2 lub ograniczenie stosowania niektórych środków ochrony roślin, stawiają nasz biznes w nowej sytuacji i konieczności implementowania rozwiązań kosztownych i nowych, do tej pory nie zawsze w pełni sprawdzonych. Jednak jako odpowiedzialna społecznie firma, wspierani przez naszych właścicieli, mamy pełną zgodę i wsparcie na podążanie tą drogą.
Czy mamy więc życzyć Panu i firmie mniej czy więcej wyzwań?
Wyzwania są dobre, o ile trzymają nas w napięciu! Ważne, aby to było zdrowe, twórcze napięcie, a nie frustracja i niemoc. Życzyłbym sobie i każdemu biznesowi stabilności prawnej, bo zmian legislacyjnych jest za dużo. Każdy biznes lubi przewidywalność, ale myślę, że dla nas najważniejsza byłaby przewidywalna pogoda – bez susz, burz czy tornad.
Najlepsze są wyzwania, które motywują. Ludzie szukają motywacji i poczucia sensu. Jeżeli będziemy potrafili dać im to jako firma, będzie tylko dobrze.
Na koniec nie możemy nie zapytać – jaki jest Pana ulubiony produkt z ziemniaków?
Absolutnie frytki naszej produkcji. Wyjątkowy smak, który uzależnia. Mamy dużo rodzajów frytek, ale dla mnie najlepsze to te, które produkujemy dla McDonald’s Lubię też typowo polskie dania, np. placki ziemniaczane z cebulą. szczególnie, że placki, które produkujemy oparte są na bezglutenowej recepturze, opracowanej przez nasz zespół.
Dziękujemy za rozmowę.
***
Farm Frites Poland SA to wiodący producent mrożonych wyrobów ziemniaczanych. Firma została założona w 1994 r. w Lęborku jako wspólne przedsięwzięcie dwóch holenderskich producentów wyrobów ziemniaczanych: Aviko B.V. i Farm Frites B.V. W trakcie 30 lat działalności FFP otworzyła dwie linie frytek (1994 i 2024), linię placków (2004) i linię płatków ziemniaczanych (2011); podniosła zatrudnienie z 80 do 300 pracowników, a ilość przetwarzanych ziemniaków zwiększyła z 40 000 do prawie 400 000 ton.