POWRÓT/WSTECZ
Książka-przebój. Grzebałkowska z Konopnicką robią furorę


Książka-przebój
Grzebałkowska z Konopnicką robią furorę

Mówi o sobie, że jest bezpośrednia, wścibska, uparta i ciekawska. Kiedyś była zapaloną harcerką, która cały czas chętnie coś opowiadała. I to jej zostało. Jest gadatliwa. Ostatnio na spotkaniu autorskim wyznała, że nienawidzi Sienkiewicza za jego negatywny stosunek do Konopnickiej, a tłum kobiet (ponad dwieście) w Teatrze Polskim w Poznaniu nagrodził ją frenetycznym aplauzem. W Gdańsku w Instytucie Kultury Miejskiej (na początku grudnia) zabrakło miejsc, krzeseł i przestrzeni. Tłum zainteresowanych napierał na Magdę Grzebałkowską – autorkę zamieszania, i Dorotę Karaś – prowadzącą spotkanie.  Ale było bardzo ciekawie i z temperamentem.

W studiach telewizyjnych, na promocjach książki, jak i chodząc po mieście, gdy nagrywa filmiki reklamowe, chętnie paraduje w sukniach z epoki Konopnickiej, z gracją używa monokla. Ona wie, co to jest dobry marketing w kulturze i jak należy działać, żeby poruszyć fanów i fanki żądnych czytelniczej sensacji. Można uznać, że jej książka „Dezorientacje. Biografia Konopnickiej” wydana przez Znak zawojowała w ostatnich tygodniach tego roku rynek czytelniczy.

Magda Grzebałkowska, absolwentka historii Uniwersytetu Gdańskiego, magisterkę pisała o swoim ongiś ulubionym mieście, czyli o Sopocie. Urodziła się w Gdańsku, ale młodość spędziła właśnie w Sopocie. Teraz mieszka w Oliwie. Jest po pięćdziesiątce.  

Z Ewą Winnicką napisała dwa lata temu kpiarską i ironiczną opowieść zatytułowaną „Jak się starzeć bez godności” i wokół niej obie zorganizowały autorski show. Wcześniej Magda Grzebałkowska zabłysnęła biografią o księdzu Janie Twardowskim „Ksiądz Paradoks”, opowieścią o Beksińskich „Portret podwójny”. Napisała też „1945. Wojna i pokój”, „Osobiste życie jazzu” o Krzysztofie Komedzie, „Wojenka. O dzieciach, które dorosły bez ostrzeżenia”. Zdobyła wiele nagród i wyróżnień. Jej tytuły były dwukrotnie nominowane do nagrody Nike. Przyznaje, że jej książki odnoszą sukces i z pisania da się żyć, ale też często – dodaje z lekką ironią – ona nie wie, skąd się ten sukces bierze. Nie lubi pisać, o czym mówi otwarcie, ale jako rasowa reporterka wie, co to jest odpowiedzialność, kiedy się na coś zdecydowało.

Maria Konopnicka to postać fascynująca i do tej pory dość tajemnicza, choć wtoczona w bogoojczyźniany stereotyp. Magda Grzebałkowska otwiera nowy czas na poznawanie tej pisarki. Konopnicka debiutowała późno, w gazecie, gdy miała 34 lata. Urodziła wcześniej ośmioro dzieci, dwoje zmarło. Kiedy nie układało jej się w małżeństwie z Jarosławem, odeszła od męża, zabierając dzieci, ale do końca życia się nie rozwiodła, bo rozwódce nie pozwolono by zajmować się wychowywaniem własnych dzieci. Sama je utrzymywała, żyjąc bardzo skromnie, bo mąż dość swobodnie traktował sprawy majątkowe. Wiązała się też z innymi mężczyznami. Kiedy poznała swoją przyjaciółkę Marię Dulębiankę, spędziła z nią ostatnie dwadzieścia lat życia.  

Odsuwała od siebie problemy z chorą córką Heleną, u której zdiagnozowano histerię. Helena urządzała w Warszawie skandale, co oczywiście mogło negatywnie odbijać się na pozycji i rosnącej sławie Marii Konopnickiej – poetki i wieszczki. W styczniu 1890 roku, po miesiącu przygotowań, opuściła „stolicę kraju nadwiślańskiego” bez specjalnego żalu.  Nie lubiła warszawian i tego, że niektórzy nazywali ją dziką, bo nie umiała dogadywać się z ludźmi i demonstrowała „rażącą, a wszechobecną nędzę duchową znanych jej osób”.

Grzebałkowska przygląda się Marii Konopnickiej wnikliwie, bez uprzedzeń, ale z ogromną ciekawością. Każdy z rozdziałów stanowi godną lektury opowieść. Analizuje fakty jak reporterka, stąd na przykład precyzyjne opisy podróży Konopnickiej, śledzi tło historyczne wydarzeń, które mają lub mogą mieć wpływ na życie pisarki. Wyraźnie zafascynowana jest XIX wiekiem jako historyczka. Przedstawia znajomości rodzinne i środowiskowe koneksje autorki „Roty”. Ale również kojarzy i zestawia w swej opowieść sytuacje, które mogły się wydarzyć np. z fragmentów zachowanych zapisków pisze własny list Heleny do matki. To ciekawy zabieg formalny w tej książce, wszak wiadomo, że takie listy się nie zachowały, podobnie jak nie ma żadnej fotografii chorej córki. 

Magda Grzebałkowska poddaje opowieść o Konopnickiej własnej reporterskiej „obróbce”. Mam nawet wrażenie, że przez ostatnie trzy lata, kiedy pracowała nad tekstem książki „Dezorientacje”, Konopnicka ją „prześladowała”. Nie mogła się z jej wszechobecności wyzwolić, a równocześnie starała się, burząc stereotypy, odnaleźć wszystko, co do tej pory było ukryte, niejawne, przypudrowane albo ulukrowane. Grzebałkowska pisze tę biografię za swadą i odwagą, a także z wewnętrznym przekonaniem, że należy odkryć uwikłania rodzinne pisarki – kobiety, jak również świat Konopnickiej, który twórczyni urokliwych opowiastek dla dzieci sama sobie stworzyła. W książce „Dezorientacje” najmniej jest Konopnickiej pisarki, natomiast zdecydowanie więcej wątków dotyczy osobowości autorki „Naszej szkapy”, jej wrażliwości i determinacji równocześnie, a także poszukiwania własnego miejsca w skomplikowanym i nie zawsze przychylnym XIX wieku. To może bulwersować tradycyjnie traktujących mity o pisarzach czytających. Zachęcam jednak Państwa, by książka „Dezorientacje. Biografia Marii Konopnickiej” dołączyła do podarunków pod choinkę. Warto przeczytać tę dobrze napisaną i ciekawą opowieść.

Alina Kietrys

 

POWRÓT/WSTECZ