Fot. Karina Przeperska
Kosmetyki, nauka, medycyna i rodzina
Rozmowa z prof. Magdaleną Górską-Ponikowską, kierownikiem Katedry i Zakładu Chemii Medycznej GUMed, twórczynią marki dermokosmetyków Skin Science oraz laureatką Orła Pomorskiego.
Pani Profesor, kiedy znajduje Pani czas na wszystkie swoje zainteresowania i zajęcia?
Dobre pytanie! Klucz polega na tym, że praca to moja pasja, więc mnie nie męczy, a rodzinę stawiam zawsze na pierwszym miejscu. Ten miks sprawia, że czuję się spełniona i otrzymuję wsparcie i motywację na tych wszystkich polach. Moja głowa pełna jest pomysłów na nowe badania i tworzenie wspaniałych zespołów – zarówno w mojej firmie, jak i na Uczelni. Niestety, dzień jest trochę za krótki…
Niektórzy pytają mnie, czy mam czas odpoczywać [śmiech]. To trudne, ale staram się zapewnić sobie tzw. quality time, czyli czas poświęcony rodzinie, bez telefonu i komputera… To prawdziwy detoks i relaks.
Rodzina to dla mnie priorytet. Mam to szczęście, że mąż mnie wspiera w moich działaniach, co więcej – pracujemy razem przy kosmetykach, czyli MGP Cosmetics.
Proszę opowiedzieć nam o swojej marce. Jak to się stało, że zaczęła Pani produkować kosmetyki?
Już jako studentka farmacji marzyłam o swojej marce kosmetyków, takiej jak dr Ireny Szołomickiej-Orfinger (marka dr Irena Eris). Byłam nawet na wykładzie Pani Doktor. To mąż zmotywował mnie, by stworzyła markę Skin Science. Swego czasu robiłam wiele formulacji do szuflady, a kremy mieszałam w kuchni mocno zmodyfikowanym przez męża thermomixem (tak, tak!). Jednego wieczoru mąż rzucił hasło: „Zaczynamy swoją produkcję – teraz albo nigdy!”. To on zainwestował w sprzęt oraz infrastrukturę, a ja opracowałam formulacje. Następnie zamówiliśmy opakowania, surowce i tak to się zaczęło – od tego momentu mijają już cztery lata. Narodziny Skin Science zbiegły się z narodzinami naszego synka, mogę więc powiedzieć, że kosmetyki to nasze drugie dziecko.
Gdzie produkujecie Państwo swoje kosmetyki? Tu, w Gdańsku?
Tak, w Gdańsku, przy ulicy Kartuskiej. Mamy tam laboratorium, tam też prowadzimy produkcję oraz konfekcję, czyli dozowanie masy kosmetycznej w opakowania.
Czy często marki kosmetyczne same produkują a nie zlecają produkcję?
Przyznam szczerze, że wiele, a nawet coraz więcej firm zleca recepturowanie i samą produkcję, koncentrując się wyłącznie na marketingu i dystrybucji. My, oprócz produkcji własnej, produkujemy także na zlecenie innych marek, czyli opracowujemy recepturę, technologię wytwarzania, prowadzimy badania potwierdzające skuteczność, przygotowujemy masę z aptekarską (a jakżeby inaczej!) precyzją i konfekcjonujemy, czyli przygotowujemy produkt „pod klucz” wraz z projektami graficznymi opakowań dostosowanymi do odbiorcy, klienta, gotowy do dostarczenia na sklepową półkę. Zlecanie jest oczywiście łatwiejsze. Ja jednak muszę dopilnować produkcji sama, inaczej nie mogłabym spokojnie spać [śmiech].
Z racji swojego wykształcenia oraz wykształcenia męża-inżyniera, optymalną dla nas opcją jest własny park laboratoryjno-produkcyjny. Oczywiście, dla osób, które nie posiadają wykształcenia w tym kierunku, zdecydowanie bardziej bezpieczną i ekonomiczną opcją jest zlecić to wszystko profesjonalistom.
Dla jakich firm kosmetycznych Państwo produkują?
Niestety, jest to tajemnica handlowa i nie mogę zdradzić nazw klientów. Są to duże firmy kosmetyczne, istniejące już na rynku, ale wciąż szukające innowacyjnych produktów. Coraz więcej mamy klientów, którzy całe życie marzyli o swoim produkcie, czy też osób, które mają klinikę dermatologiczną czy kosmetologiczną. Pomagamy im spełniać marzenia. Prowadzę takie osoby od początku – od opracowania formulacji, pomocy w doborze opakowania, aż po spełnienie marzeń, czyli przygotowanie dla klienta gotowego produktu w kartoniku (a raczej setki czy nawet tysięcy kartoników).
Wróćmy do Pani marki – Skin Science. Proszę pokrótce opowiedzieć, jak działają te kosmetyki?
Moim zamysłem było wykorzystanie tego, co naturalne – fermentacji i antyoksydantów takich jak kurkumina i ekstrakty roślinne, ale połączonych z tym, czym się zajmuję na co dzień, czyli nauką i medycyną. Uważam, że naturę należy wykorzystywać i wspierać jej wybrane elementy. Produkty Skin Science redukują tzw. kliniczne objawy starzenia się skóry, czyli zmarszczki, utratę owalu, jędrności i elastyczności.
To tak można? Możemy cofnąć nasz biologiczny zegar?
Tak, jeśli zastosujemy substancje aktywne, które przenikają do żywych komórek skóry. Moim znakiem rozpoznawczym są nośniki, mikrotabletki, czyli transportery substancji, które zapewniają naszej skórze piękny wygląd i blask, gwarantując jednocześnie zwiększenie biodostępności. Wprowadziłam na polski rynek oleje fermentowane, by konsystencja produktów Skin Science była niespotykana, lekka, a przy tym moc działania spektakularna!
Każdą deklarację oraz efekt potwierdzam szeregiem badań, w tym badaniami na komórkowych modelach starzenia sztucznej skóry oraz oczywiście badaniami na probantach. Co więcej, jeśli chodzi o nasze preparaty trychologiczne, niedługo rozpoczniemy badania kliniczne. Seria Skin Science Trichologic to produkty dla osób, które mają problem z nadmiernym wypadaniem włosów, włosami przetłuszczającymi się, uporczywym łupieżem czy zaczerwioną, swędzącą bądź piekącą skórą głowy. Co więcej, stworzyłam także produkty ograniczające siwienie.
Fascynujące! A nad czym Pani Profesor pracuje teraz naukowo?
Jeśli chodzi o pracę naukową, to opracowujemy wynalazek diagnozujący chorobę Parkinsona na etapie objawów prodromalnych, czyli nim pojawią się objawy ruchowe. Zajmuję się także badaniami nad formulacją leku na zaawansowane nowotwory skóry, przeznaczonego dla pacjentów w fazie terminalnej. Projekty te są podstawą patentów krajowych i międzynarodowych. Realizujemy też bardzo ciekawy projekt, w którym poszukujemy odpowiedzi na pytanie, dlaczego po narkozie wypadają włosy.
Wiele tego, bo każdy doktorant ma swój temat badawczy. Co ważne, każdy projekt jest interdyscyplinarny – biorą w nim udział naukowcy, farmaceuci, chemicy, biolodzy oraz oczywiście lekarze klinicyści. Dzięki temu projekty, które realizujemy, mają przełożenie kliniczne. W tym miejscu pięknie dziękuję mojemu zespołowi oraz osobom, z którymi współpracuję, bo bez nich nie byłoby to możliwe.
Życzę powodzenia w realizacji wszystkich projektów i dziękuję za rozmowę.
Fot. Karina Przeperska