POWRÓT/WSTECZ
Koncert Filharmonii Kameralnej Sopot z niespodzianką Pamięci ks. Jana Kaczkowskiego

 

Na zdjęciu: Polska Filharmonia Kameralna Sopot, śpiewa Aga Brenzak, dyryguje Wojciech Rajski. 

 

Koncert Filharmonii Kameralnej Sopot z niespodzianką
Pamięci ks. Jana Kaczkowskiego

Ksiądz dr Jan Kaczkowski był wikariuszem, pracował jako katecheta, wykładał bioetykę, był księdzem niezwykle wrażliwym społecznie, zawsze angażował się w pomoc chorym i umierającym, stworzył w Pucku hospicjum, o którym głośno na Pomorzu. Uczył, jak rozmawiać z nieuleczalnie chorymi, jak prowadzić rozmowy o umieraniu, dopingował, by się nie załamywać… by żyć „mimo wszystko” zawsze. W Sopocie działa Fundacja im ks. Kaczkowskiego, która w siódmą rocznicę śmierci ks. Jana zorganizowała niezwykły koncert. Polską Filharmonią Kameralną Sopot dyrygował Wojciech Rajski, a w programie były najpopularniejsze piosenki z repertuaru Sławy Przybylskiej, Ireny Santor, Jerzego Połomskiego, Andrzeja Zauchy i znane światowe przeboje. Solistką była Aga Brenzak, śpiewająca z pasją, oraz świetny Wojciech Staroniewicz (saksofon) z towarzyszeniem Artura Jurka, Janusza Mackiewicza i Adama Golickiego. Pogodny nastrój koncertu był z pewnością atutem tego spotkania. A niespodzianką – pojawienie się na koncercie Patryka Galewskiego, o którym opowiada film „Johnny”. To jego młodość – bujna i chmurna – posłużyła Maciejowi Kraszewskiemu, scenarzyście rodem z Sopotu, do opowiedzenia historii o relacjach między młodym przestępcą a ks. Janem Kaczkowskim, który nigdy nikogo nie skreślał. Ks. Kaczkowski uważał, że każdy powinien mieć drugą szansę. Osobowość ks. Jana pokazana w tym filmie również zdobyła serca widzów. „Johnny” w reżyserii debiutanta Daniela Jaroszka ze znakomitym, nagrodzonym Dawidem Ogrodnikiem w roli ks. Kaczkowskiego i także nagrodzonym Piotrem Trojanem w roli Patryka Galewskiego, był najchętniej oglądanym polskim filmem ostatniego roku. Film, który aktualnie dostępny jest na Netflixie, obejrzało już ponad milion osób. 
Monolog Patryka Galewskiego w sali sopockiej filharmonii zelektryzował publiczność. Był prawdziwy, osobisty i wzruszający. Lekko drżącym głosem Galewski zaczął mówić tak: „Mam tremę, zastanawiałem się, co powinienem dzisiaj powiedzieć o sobie. Może zacznę tak: nazywam się Patryk Galewski, mam 34 lata, jestem po trzech próbach samobójczych, po czterech latach pozbawienia wolności. Jestem tatą. (…) Jako młody chłopak szybko poszedłem na ulicę, szybko zacząłem, ćpać, kraść, bić, pić. Do dziewiętnastego roku życia czułem się beznadziejnie. I spotkałem Jana. Jan nigdy nie powiedział mi, że jestem złym człowiekiem i że nie zasługuję na wsparcie i miłość. Często mi powtarzał, kiedy nasza relacja już się rozwinęła: Dyziu, ty nie możesz być gamoniem! Ty musisz wrócić do szkoły. (…) Kiedy wyznaczono moją rozprawę sądową, ks. Jan był kilka dni po pierwszej operacji, ale przyszedł do sądu dla mnie, bo byłem dla niego ważny. Po wyjściu z więzienia wróciłem do Jana do hospicjum i wróciłem do szkoły. Zdałem maturę, pokazałem Janowi świadectwo. Żeby przeczytać, musiał wziąć je blisko, bo miał kłopoty ze wzrokiem (w seminarium miał ksywkę „skaner”), więc wziął to świadectwo i skwitował: „Szału to tu nie ma”, ale przytulił mnie i pogratulował. Poszedłem też na studia. (…) Dzięki Janowi, jego sposobowi przywracania mnie do świata, darowania miłości, dzisiaj jestem człowiekiem, mężem, ojcem dwóch pociech, kucharzem, autorem książki o gotowaniu i prowadzę, czując wsparcie i obecność duchową Jana, program PAKA”.

Nazwa projektu PAKA pochodzi od imienia – PAtryk i nazwiska KAczkowski. Patryk poznał ks. Jana Kaczkowskiego niejako za karę – podczas prac społecznych w hospicjum w Pucku za kolejne młodzieńcze wykroczenie. Nie wiedział wówczas, jak ta znajomość może zmienić jego życiu. Dziś dzieli się swoim doświadczeniem z tymi, którzy być może nie mają nadziei i są zapomniani w wielu trudnych dla nich miejscach, takich jak więzienia, domy poprawcze, ośrodki wychowawcze. PAKA trafia również do domów dziecka i do szkół. A Patryk Galewski przy okazji tych spotkań opowiada, jak dzięki przyjaźni z ks. Janem Kaczkowskim z chuligana i recydywisty stał się uczciwym człowiekiem – szczęśliwym mężem, tatą i szefem kuchni. PAKA powstała we współpracy z Fundacją im. ks. Jana Kaczkowskiego. Ta znakomite działanie wymaga wsparcia. Warto o tym pamiętać i przekazać fundusze na konto fundacji w Banku PEKAO SA – 54 1240 1242 1111 0010 7685 0834.To może być piękny wielkanocny gest wsparcia. 

Fundacja rozpoczyna też trzecią edycję konkursu o nagrodę „Okulary ks. Kaczkowskiego. Nie widzę przeszkód”. Zgłaszać do konkursu należy „wyjątkowych ludzi, którzy niosą innym miłość, godność, szacunek, tak jak robił to ks. Jan Kaczkowski” – czytamy na stronach fundacji. Współpracę przy kolejnych edycjach konkursu zadeklarowali Mieczysław Struk – marszałek województwa pomorskiego, Jacek Karnowski – prezydent Sopotu, Hanna Pruchniewska – burmistrz Pucka, i Anna Specjał – prezes Zarządu Fundacji im. ks. Jana Kaczkowskiego. Kandydatów do trzeciej edycji „Okularów ks. Kaczkowskiego” można zgłaszać do 14 maja br. Uroczysta gala odbędzie się w Sopocie jesienią.
(ak)

 

Zdjęcia Krzysztofa Mystkowskiego z sopockiego koncertu pochodzą z archiwum BART w Sopocie, współorganizatora koncertu. 


Jacek Karnowski – prezydent Sopotu.

Patryk Galewski na sopockim koncercie.

Wojciech Staroniewicz – saksofon.

 

POWRÓT/WSTECZ