POWRÓT/WSTECZ
Kim są drukarze XXI wieku?

Kim są drukarze XXI wieku?

 

Wynalezienie druku w XV wieku spopularyzowało książki. Drukarka atramentowa w latach 90. ułatwiła korespondencję i obieg dokumentów. Dziś druk 3D daje współczesnemu odbiorcy praktycznie nieograniczone możliwości tworzenia.

Coraz tańsze modele niskobudżetowych drukarek, a przy tym coraz łatwiejszy dostęp do wiedzy o technologiach addytywnych, powodują, że zaczyna nas ograniczać jedynie nasza wyobraźnia. Spektrum możliwości jest duże – od części do prysznica, przez wytworzenie całej łodzi o wadze jednej tony, aż po protezy kończyn i rusztowania komórkowe (scaffoldy).

Według raportu przygotowanego przez Związek Cyfrowa Polska pt. „Druk w Polsce” przez najbliższe lata nakłady na drukowanie przestrzenne w Europie mają wzrastać co roku o 15%. Mimo że w to rozwiązanie najwięcej inwestuje się w Europie Zachodniej, to jednak Europa Środkowo-Wschodnia ma zanotować większy wzrost, bo to właśnie tutejsze firmy stają się jego największym odbiorcą. Do 2024 roku światowy rynek druku 3D ma wynosić 35 mld dolarów, natomiast wartość materiałów do druku szacuje się na około 1,5 mld dolarów.

„Małe i średnie serie produkcyjne – jeden duży element lub niewielkie, skomplikowane części. Dzięki technologiom przyrostowym można wytwarzać mnogość rzeczy i nie trzeba być ekspertem w dziedzinie maszyn przemysłowych. W zależności od potrzeb drukarka 3D służy swoimi możliwościami: konstruktorom, protetykom, artystom, jubilerom i modelarzom, a dzięki coraz większej popularyzacji, również gospodarstwom domowym” – opowiada Sławomir Olszewski, specjalista ds. druku 3D w Pomorskim Parku Naukowo-Technologicznym Gdynia. „Dobrym przykładem elastyczności tej technologii jest akcja druku ramek do przyłbic ochronnych dla personelu medycznego, w której uczestniczyliśmy podczas pandemii. Była potrzeba, znalazło się rozwiązanie.”

Światowe korporacje i działy R&D mają swoje centra druku 3D. Dzięki wykorzystaniu technologii przyrostowych nie trzeba uruchamiać nowej linii produkcyjnej, aby wykonać prototyp lub niewielką serię, minimalizując tym samym koszty wytwarzania. Relatywnie krótki czas produkcji i szeroki wybór materiałów i technologii daje więc duże możliwości zarówno prototypowaniu przemysłowemu, jak i produkcji mało i średnioseryjnej funkcjonalnych części urządzeń.

„Są studia podyplomowe oraz kursy, a także kilka specjalistycznych tytułów, z których można czerpać wiedzę. Doświadczeniami można wymieniać się również podczas wydarzeń branżowych, jak np. Pomorskie Dni Druku 3D, które są poświęcone wytwarzaniu addytywnemu oraz Przemysłowi 4.0, na targach, a także licznych forach internetowych” – tłumaczy Sławomir Olszewski.

Rozwijać swoje umiejętności można również podczas warsztatów otwartych, takich jak niedawno stworzony projekt Cumy. Tutaj używa się głównie technologii FDM, czyli popularnego ostatnio drukowania z plastiku. Ten półpłynny materiał pozwala na realizowanie projektów w wysokich temperaturach. Powoli wkracza do nas również kolejna technologia druku 3D, czyli DLP. Jest to wykorzystanie światła projektora do utwardzania materiałów światłoczułych. Dla porównania w technologii SLA wykonuje się to za pomocą lasera. Ciekawym projektem jest pomysł, który automatyzuje piłę taśmową – wiele części jest wytwarzanych właśnie na drukarce 3D. Pracujemy też nad własnym systemem IoT i tu też wiele elementów było drukowanych przez nas” – opowiada Mirosław Pałysiewicz, były członek Hackerspace Trójmiasto i współtwórca Cumy, warsztatu otwartego.

 

Zakup drukarki dla małej firmy to przede wszystkim zmiana modelu biznesowego. Dla dużych firm wiązać się będzie z długim procesem decyzyjnym. Zarówno majsterkowicze, jak i rozbudowane działy druku przestrzennego skorzystają na swój sposób z dobrodziejstw tego wynalazku. Dentyści zlecają wydruk części do protez, artyści specjalizujący się w jubilerstwie – efektownych elementów biżuterii. Z kolei branża motoryzacyjna potrzebuje przetestować dopasowanie zaprojektowanych części deski rozdzielczej, a pan Kowalski chce wymienić połamane pokrętło od wzmacniacza, który nie jest produkowany od 30 lat. Zarówno wyspecjalizowany przemysł, jak i zapalony majsterkowicz znajdzie tu coś dla siebie.

Jak mówi Mirosław Pałysiewicz: Pomysł, żeby każdy miał w domu swoją drukarkę 3D, powstał już w 2006 roku, kiedy ruszył projekt RepRap i koncepcja samoreplikujących się urządzeń, które można wykonać samemu w domu. Obecnie ceny drukarek do użytku domowego mocno się obniżyły i coraz więcej osób może pozwolić sobie na ich zakup. Osoby zajmujące się drukiem 3D nie mogą być zamknięte w jednej kategorii. Podobno jedno z pierwszych haseł reklamowych związanych z tą branżą brzmiało: »Wydrukuj swoje marzenia« i coś w tym jest. Jacy są drukarze XXI wieku? Przede wszystkim dociekliwi”.

 

Ewelina Kroll

 

POWRÓT/WSTECZ