POWRÓT/WSTECZ
Kancelaria z gdańskim rodowodem  Prawda sama się nie obroni

Od lewej: Roman Nowosielski, Maciej Śledź i Krzysztof Szocik. Fot. Piotr Żagiell Photography 

 

 

Kancelaria z gdańskim rodowodem 
Prawda sama się nie obroni

Wśród laureatów Orła Pomorskiego AD 2022 honorowaliśmy mecenasa Romana Nowosielskiego – Orzeł Pomorski Dobroczynności Pro Bono. Z wielką przyjemnością przedstawiamy Państwu Kancelarię Nowosielski i Partnerzy, bowiem – jak uznał nasz laureat – na sukces pracują wszyscy.

 

 


Roman Nowosielski: Pierwsza prywatna kancelaria adwokacka na Wybrzeżu, którą zakładałem w roku 1988 na ulicy Pończoszników w Gdańsku, nazywała się Kancelarią AN: Antosiewicz, Nowosielski. Było to za czasów ministra Mieczysława Wilczka, który wprowadził ustawę liberalizującą gospodarkę. W roku 1994 powstała kancelaria o nazwie Kancelaria NG – Nowosielski, Gotkowicz i Partnerzy, a obecnie jest Kancelaria Nowosielski i Partnerzy, która powstała w roku 2004. Moi partnerzy są gdańszczanami, absolwentami Wydziału Prawa Uniwersytetu Gdańskiego. Adwokatów Macieja Śledzia, Krzysztofa Szocika i Michała Sowińskiego zaprosiłem do wspólnej rozmowy. Bo, aby móc prowadzić działalność charytatywną w kancelarii adwokackiej, pomagać w problemach prawnych ludziom potrzebującym, to jednak najpierw trzeba zarobić pieniądze, żeby utrzymać kancelarię. Kancelaria Nowosielski i Partnerzy stoi na normalnych biznesowych nogach. Nikt nas nie wspiera, nikt nam nie daje pieniędzy na działania charytatywne – musimy na siebie zarobić sami. Każdy z adwokatów w tej kancelarii specjalizuje się w jakiejś dziedzinie. Mecenas Maciej Śledź specjalizuje się w sprawach gospodarczo-karnych, od problematyki m.in. samorządowej jest mecenas Krzysztof Szocik, a mecenas Michał Sowiński jest specjalistą od spraw biznesowych. Ja robię wszystko jako adwokat ze starego pokolenia. W naszym partnerskim gronie jest też mecenas Monika Tarnowska, która zajmuje się sprawami rodzinnymi, podziałami majątków, sprawami spadkowymi. [W dniu spotkania w kancelarii pani mecenas zajęta była obsługą klienta – przyp. red.] Mecenas Tarnowska, podobnie jak ja, orzekała kiedyś w sądzie, więc mamy doświadczenie podwójne. Zatem współpracujemy wszyscy łącznie i wiedza wszystkich, plus aplikantów, składa się na renomę kancelarii Nowosielski i Partnerzy. To jest siła naszego zespołu. Pojedynczo każdy z mecenasów może inspirować, ale musi mieć za sobą siłę całego zespołu.

Maciej Śledź: Prawnicy są przede wszystkim profesjonalistami, którzy świadczą usługi. Najważniejsze, żeby kancelaria była rozpoznawalna jako grono fachowców. Jestem z tą kancelarią związany od 2005 roku i rozpocząłem pracę jako szeregowy prawnik. Mecenas Nowosielski mi po prostu zaufał i dał szansę, więc po paru latach mogliśmy zostać wspólnikami. Każdy z nas ma swoją rolę do odegrania. Takim motorem i duchem działalności pro bono jest przede wszystkim mecenas Nowosielski. To jego zasługa, to on ma właśnie taką potrzebę, żeby poruszać tematy społecznie ważne.

Ale bez akceptacji partnerów-wspólników nie można by prowadzić działalności pro bono?

Maciej Śledź: Tak, oczywiście. Tak to działa we wspólnocie, potrzebna jest wspólne myślenie.

Roman Nowosielski: W tym 2005 roku przyszli do kancelarii ludzie, o których można powiedzieć, że są pistolero. To wyjątkowi ludzie, którzy potrafią prowadzić z sukcesami trudne sprawy, a nie tylko patrzeć na „słupki” własnych zarobków. Pan mecenas Śledź zaistniał w super trudnych sprawach. A więc sprawa nieżyjącego już rektora Uniwersytetu Gdańskiego Andrzeja Ceynowy i oczyszczenie go z zarzutów współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa. Prowadziliśmy tę sprawę we dwóch. Kolejną trudną sprawą były oskarżania wobec pana prezydenta Bronisława Komorowskiego, że tupolew 10 kwietnia 2010 roku był źle przygotowany do lotu i dlatego zginął prezydent Kaczyński. Prowadziliśmy tę sprawę przeciwko „Naszemu Dziennikowi” i wygraliśmy. Gazeta musiała opublikować na pierwszej stronie przeprosiny. Ważna była też sprawa stu kamienic gdańskich i proces z miastem w czasach prezydenta Pawła Adamowicza. Wspólnie też prowadziliśmy sprawy zaburzańskie tych osób, które pozostawiły majątki na Kresach. To był ogromny i trudny temat, który trafił do Strasburga. My nie byliśmy w Strasburgu, ale przygotowaliśmy wnikliwie dla Zbigniewa Cichonia i Wojciecha Hermelińskiego podstawę do procesu przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu. 

Mecenas Krzysztof Szocik i Michał Sowiński prowadzili bardzo trudne sprawy samorządu związane np. z Euro 2012 w Gdańsku. To były bardzo wysokie koszty tych przedsięwzięć.

Krzysztof Szocik: To było parę miliardów złotych w tych inwestycjach na Euro 2012. Byliśmy kancelarią, która obsługiwała inwestora – to była spółka Gdańskie Inwestycje Komunalne. Przygotowaliśmy całą podstawę prawną, żeby Euro 2012 mogło się spokojnie odbyć, wręcz bezprecedensową skalę inwestycji realizowanych bardzo szybko. Środki były centralne, udało się Gdańskowi przed Euro 2012 zrobić poważny skok inwestycyjny i cywilizacyjny.
Roman Nowosielski: Prawo przy tych wielkich inwestycjach powstawało na gorąco, koledzy opiniowali te akty prawne. A napisać dobry akt prawny to skomplikowany proces.

Michał Sowiński: Pisanie dobrych aktów prawnych to bardzo trudne działanie. Trzeba wziąć pod uwagę szereg okoliczności i powiązań. I tego wymagały akty prawne przy Euro 2012. Pisane szybko, cały czas były korygowane – to w tej realizacji było ważne. Zresztą dzisiaj widać, ile błędów popełnia się przy nazbyt szybko pisanych aktach prawnych i ile mają one mankamentów.

Roman Nowosielski: Dzisiaj przy prowadzeniu tylu spraw biznesowych, związanych z działalnością spółek, najbardziej liczą się umiejętności mecenasów i kompetencje.

Michał Sowiński: Umiejętność słuchania to rzecz ważna i umiejętność rozumienia problemu, nad którym się pracuje, czyli merytoryczne przygotowanie do sprawy. Trzeba rozumieć swojego klienta, ale też i przeciwnika. To wręcz kluczowe przy prowadzeniu negocjacji. Rozumienie biznesu, rozumienie zasad działania i realnie dziejących się zmian oraz specyfiki poszczególnych branż – to wszystko jest bardzo istotne w aktualnej pracy adwokackiej. Dzisiaj klienci bardzo szybko weryfikują umiejętności i rozumienie problemu przez kancelarie adwokackie, czyli mówiąc wprost szybko określają, czy adwokaci się znają na problematyce biznesu czy nie.

Maciej Śledź: Czasem klienci przychodzą i sprawdzają, czy się znamy na tym, co robimy. Zdecydowanie trzeba być na bieżąco z wieloma problemami, to stałe dokształcanie się jest cechą naszego zawodu. Stale zmienia bardzo wiele. To nie tylko chodzi o przepisy, ale też o otoczenie gospodarcze.

Roman Nowosielski: Chcę dodać jeszcze jeden wątek. Jeśli w naszej kancelarii są klienci po wiele lat z nami, to adwokat wobec nich musi być po prostu uczciwy. W biznesie musimy naszym klientom mówić prawdę. Pan mecenas Maciej Śledź był dość długo zastępcą rzecznika dyscyplinarnego naszej Rady Adwokackiej i sędzią Sądu Dyscyplinarnego. Pilnował etyki adwokackiej. Wychowaliśmy w naszej kancelarii razem około czterdzieścioro aplikantów. Nie tolerujemy w pracy kłamstwa. Jeśli ktoś zrobi błąd, co jest rzeczą ludzką, musi się przyznać. Zawsze próbujemy taki błąd naprawić.

Kancelaria Nowosielski i Partnerzy prowadzi też prawne działania edukacyjne na FB. Ma stronę w Internecie z aktualnymi, ważnymi tematami prawniczymi.
Michał Sowiński: Social media są dzisiaj oczywistym sposobem kontaktu. FB już się trochę zestarzał, ale są ciągle aktualne Twitter, Instagram, no i Tik-tok, gdzie są bardzo dobre profile i prawnicy w szybkich filmikach sygnalizują często skomplikowane problemy np. dla przedsiębiorców. My staramy się na FB zamieszczać aktualne informacje. Zwykle dotyczą one nowych trendów, jak np. w sprawach kredytów frankowych czy w orzecznictwie, albo nowych regulacji prawnych. Staramy się, żeby to były informacje istotne z punktu widzenia naszych obecnych klientów, ale też i przyszłych. Dla aktualnych klientów mamy też newsletter, który dostosowany jest branżowo. Staramy się korzystać z nowych technologii, bo to bardzo usprawnia pracę.

Roman Nowosielski: Takim szczególnym sądowym forum europejskim jest Europejski Trybunał Praw Człowieka, w którym obywatel skarży swoje państwo. Wiąże się to często z niezaakceptowaniem wydanego w kraju wyroku. I muszę powiedzieć – sam jestem zaskoczony – że nasza kancelaria jest w pierwszej szóstce kancelarii w Polsce, które skarżą do ETPCz. My oczywiście wysyłamy sprawy, jeśli tego wymagają. Ale w europejskim trybunale nie zawsze przyjmują takie sprawy. Nie podają motywacji swojej decyzji odmowy, tylko piszą jedno zdanie: „Skarga nie zasługuje na przyjęcie”. Ważne jest jednak to, że jako kancelaria jesteśmy mocni w obranie praw jednostki, realizujemy różne tematy naszych klientów: od ochrony dóbr osobistych, poprzez prawa własności, prawa pracy czy związane z ochroną nieruchomości, ale była i taka sprawa, w której rodziny ofiar katyńskich oskarżyły państwo rosyjskie. Tę sprawę prowadziłem razem z mecenasem Krzysztofem Szocikiem w latach 2009/2010. Każdy w ETPCz może sam zaskarżyć, ale jeśli nie zna języka, jest przegrany. Obowiązują tam dwa języki: angielski i francuski. Mecenas Szocik doskonale włada językiem angielskim. Ja mówię po niemiecku, ale ten język nie jest uwzględniany w sprawach, które trafiają do ETPCz. Warto też sobie uświadomić, że w Strasburgu jest ogromny formalizm i nawet drobne uchybienie stylistyczne może spowodować odrzucenie skargi.

Krzysztof Szocik: Sporo jest też spraw z zakresu wolności słowa, prowadzimy procesy zarówno w imieniu mediów, jak i przeciwko mediom. W tych sprawach, w których się specjalizujemy, zdarza się, że pozwy trafiają do trybunału europejskiego. Trudny to trybunał, jedną ze spraw prowadziłem trzy lata. Czasami jeździmy osobiście na takie rozprawy.

Roman Nowosielski: Nasza kancelaria jest w stanie zająć się każdą sprawą, a jak się na czymś nie znamy, to wysyłamy klienta do takiego mecenasa, który na pewno się dobrze zna na jego sprawie.

Michał Sowiński: A propos tego formalizmu, o którym mówiliśmy. Uważam, że sprawy w Polsce, w postępowaniu cywilnym dzisiaj obywatel nie jest w stanie poprowadzić bez profesjonalnego pełnomocnika. W takim postępowaniu jest ogromny formalizm, a do tego ciągle zmieniają się przepisy. Wystarczy wtedy mały błąd i przegrywa się sprawę. Klientom często się wydaje, że jak mają rację to już wygrają sprawę. To jest błędne założenie. Prawda sama się nie obroni. Mieć rację to jest jedna rzecz, a drugą jest, jak kogoś przekonać, że ma się rację. I to też jeszcze nie jest koniec sporu, bo każdy patrzy ze swojej perspektywy i to wcale nie oznacza, że jest to tzw. prawda obiektywna. Znajomość przepisów i procedury postępowania jest dzisiaj podstawą, żeby wygrać proces w sprawach cywilnych. Inaczej jest w procesach karnych. W procesach cywilnych trzeba się po prostu specjalizować. Bardzo pomocne jest ukończenie aplikacji sędziowskiej, którą Partnerzy naszej kancelarii albo ukończyli albo odbywali.

Roman Nowosielski: Koledzy w kancelarii Nowosielski i Partnerzy wszyscy mają aplikacje sędziowskie, a mecenas Monika Tarnowska i ja orzekaliśmy, więc na pewno jest to w naszej kancelarii bardzo ważny atut. Dziesięć, piętnaście lat temu, idąc do Sądu Najwyższego z prawdziwym problemem prawnym, na 99 procent można było być pewnym, że sąd się zastanowi, czy tę sprawę wziąć. Dzisiaj, jeżeli dobrze nie uzasadni się podstaw kasacyjnych i wniosku o przyjęcie kasacji, to choćby była racja po mojej stronie, można nic nie zdziałać.

Michał Sowiński: Ale prawda jest również taka, że Sąd Najwyższy zajmuje się tymi sprawami, którymi się chce zająć. W tych procedurach trzeba się dobrze orientować, żeby mniej więcej przewidzieć, w którą stronę może pójść sprawa. Również w sądach wcześniejszych instancji sam obywatel czy przedsiębiorca, niezależnie od tego jak bardzo jest wyspecjalizowany w swojej dyscyplinie, sam sobie nie poradzi. Warto o tym wiedzieć.

Czyli mamy do czynienia z pewną bezradnością obywatelską bez wyspecjalizowanych pełnomocników?

Maciej Śledź: Tak. Powinno propagować się nawyk korzystania z prawnika – profesjonalisty (adwokata lub radcy prawnego) w sprawach prawnych. Często wszak chodzi tu o życie, majątek czy wolność. Dzisiaj obywatel nie powinien sam iść ani na policję, ani do prokuratora, ani do sądu, a nawet często do urzędu w poważnej sprawie, bez wsparcia profesjonalnej opieki prawnej. 

Michał Sowiński: Często przedsiębiorcy czy osoby prywatne przychodzą do nas, kiedy jest już za późno. Poszli gdzieś sami i postępowanie zaczęło się toczyć. Bywa, że ktoś zaufał poradzie urzędnika i sprawa przybrała niewłaściwy obrót. Często tłumaczę, że nie należy ufać takim poradom, bo urzędnicy nie są od tego. Ludzie po prostu nie wiedzą, że bez fachowej porady prawnej zrobią sobie krzywdę. Tu jest też rola naszych samorządów, które powinny uświadamiać obywatelom wagę korzystania z usług prawnych. W tym względzie bardzo różnimy się np. od społeczeństw niemieckiego. W Niemczech nie zawiera się nawet umów przez telefon bez zasięgnięcia opinii prawnika. Ważna jest na co dzień świadomość ryzyka i znajomość obowiązujących procedur. Ważny jest też rynek ubezpieczeń prawnych, ale to jeszcze zdecydowanie przed naszym społeczeństwem. 

Notowała Alina Kietrys

Fot. Piotr Żagiell Photography

 

POWRÓT/WSTECZ