Felieton Anny Fibak
W szponach doomscrollingu
Informacje o kolejnych wyczynach nowego mieszkańca Białego Domu wzbudziły twój niepokój? A może doniesienia o poderwaniu polskich myśliwców w związku z rosyjskimi atakami w Ukrainie? Nie możesz uwierzyć w to, że Polska pustynnieje? Przeraził cię artykuł o ataku nożownika w centrum handlowym? Jeszcze bardziej ten o rosnących w siłę gangach? Nie możesz się uspokoić po lekturze historii dziecka skatowanego przez ojca? Więcej i więcej informacji. Scrollujesz serwisy, scrollujesz social media. Artykuły, komentarze, analizy. Jeden ekspert, drugi, trzeci. Krzykliwe tytuły. Dramatyzm cytatów. W co i komu wierzyć? Zło goni zło. Dramat goni dramat. Krzywda krzywdę.
Nie ty jeden i nie ty jedna dałaś się wciągnąć w tę spiralę, usprawiedliwiając się przed sobą i bliskimi, że po prostu chcesz być na bieżąco z tym, co dzieje się wokół ciebie i na świecie i że chcesz rozumieć więcej. Czy zdajesz sobie sprawę z tego, ile czasu spędzasz na scrollowaniu? Godzinę, dwie, trzy? A może zabierasz telefon do łazienki albo wpatrujesz się w ekran nawet w nocy? Żeby nie przegapić, co jeszcze złego, tragicznego wydarzyło się w twojej okolicy, kraju, Europie, na świecie…
To zjawisko zyskało już własną nazwę – doomscrolling, czyli niekontrolowane przewijanie negatywnych wiadomości (ang. doom – ‘zagłada’, scrolling – ‘przewijanie’). Zamiast dostarczać wiedzę, zasiewa w nas lęk, frustrację i poczucie bezsilności.
Nie sposób zaprzeczyć, że świat jest pełen trudnych i dramatycznych wydarzeń. Wojny, kryzys klimatyczny, niepokoje społeczne, wypadki – to wszystko dzieje się naprawdę i nie powinniśmy zamykać na to oczu. Problem pojawia się jednak wtedy, gdy wpadamy w spiralę doomscrollingu i pochłaniamy te informacje kompulsywnie, tracąc nad tym kontrolę. Każdy kolejny nagłówek wydaje się bardziej dramatyczny, każde kolejne zdjęcie bardziej przejmujące. Zaczynamy czuć, że świat płonie, a my nie mamy na to żadnego wpływu.
Psychologowie alarmują. Nadmiar negatywnych informacji prowadzi do wzrostu poziomu stresu, lęku, a nawet do depresji. Doomscrolling potęguje poczucie zagrożenia i bezradności, bo karmiąc się złymi wiadomościami, nie dostajemy równoważnej dawki nadziei czy rozwiązań. Nasz mózg ewolucyjnie został zaprogramowany tak, by zwracać większą uwagę na negatywne bodźce – dawniej pomagało to przetrwać, dziś jednak działa na naszą niekorzyść. Nadmierna ekspozycja na złe wiadomości przeciąża system nerwowy, prowadząc do chronicznego zmęczenia i napięcia. A przecież ciągłe zmęczenie, napięcie, rozdrażnienie mają wpływ na to, jak funkcjonujemy w związkach, w rodzinie, w szkole, w pracy, w społeczeństwie.
Jednym z największych paradoksów doomscrollingu jest to, że im gorzej się czujemy, tym chętniej sięgamy po kolejne wiadomości. Szukamy jakiegoś domknięcia, jakiejś nadziei, ale algorytmy podsyłają nam więcej tego samego – więcej katastrof, więcej napięcia, więcej sensacji. Mechanizm ten sprawia, że zamiast działać i skupiać się na tym, na co realnie mamy wpływ, pogrążamy się w bierności i przygnębieniu.
Jak wyrwać się z tego błędnego koła? Jak w każdym uzależnieniu pierwszym krokiem jest uświadomienie sobie problemu. Zauważenie, że przeglądanie wiadomości przestało być świadomym wyborem, a stało się nawykiem, który nas obciąża. Spróbuj ograniczyć czas spędzany na czytaniu wiadomości – zamiast kompulsywnie scrollować w ciągu dnia, wyznacz sobie konkretny czas na zapoznanie się z najważniejszymi informacjami. Świadomie wybieraj źródła. Sięgaj po media, które nie epatują sensacją, a oferują pogłębione analizy i szersze konteksty.
Co jeszcze możesz zrobić? Znajdź przeciwwagę. Jeśli codziennie czytasz o zagrożeniach i tragediach, poszukaj świadomie informacji o pozytywnych inicjatywach, działaniach, które przynoszą realne zmiany na lepsze. Nie chodzi o ignorowanie trudnych tematów, ale o odzyskanie równowagi w tym, czym karmisz swój umysł. Świat nadal będzie pełen wyzwań, ale to ty decydujesz, jak bardzo dasz mu się pochłonąć.
Co jeszcze? Działaj. Zmieniaj na lepsze świat wokół siebie. Choćby w mikroskali. Bo ziarnko do ziarnka ma znaczenie.
I pamiętaj, że właściciele platform medialnych kochają nas za doomscrolling – im bardziej jesteśmy kompulsywni w pochłanianiu treści, które nam serwują, im dłużej pozostajemy w ich ekosystemie, tym lepiej wyglądają ich zyski. W tym układzie twoje samopoczucie i dobro schodzą na daleki plan.