PR-owe ABC, czyli H jak HR – to nie musi być trudna miłość

Anna Fibak
Anna Fibak
Partnerka PR w agencji
Around Brand Consulting.
Wspiera firmy w tworzeniu
strategii komunikacyjnych
i realizacji skutecznych
działań public relations.

Felieton Anny Fibak 

PR-owe ABC, czyli H jak HR – to nie musi być trudna miłość


Każdy sobie rzepkę skrobie… Brak współpracy między firmowymi działami human resources (HR) i public relations (PR) to grzech. Grzechem ciężkim jest zaś konkurencja między nimi. Nie da się zbudować dobrego wizerunku marki pracodawcy bez jednego i drugiego. Bez silnej marki pracodawcy nie da się pozyskać wartościowych pracowników, o talentach – prawdziwych perełkach, nawet nie wspominając. 

Od czasu do czasu słychać z różnych stron, że rynek pracownika się kończy. Tu i teraz prawda jest jednak taka, że nadal to firmy stają w „konkursie piękności” przed potencjalnymi pracownikami. A że uroda to rzecz względna i nieoczywista, niewidoczna czasem na pierwszy rzut oka, trzeba mocno się napracować, by kandydaci ją zauważyli. Podobnie ma się rzecz z już, krócej czy dłużej, zatrudnionymi. Co prawda są bliżej i lepiej widzą, ale i im trzeba pomóc dostrzec detale, które firmową urodę czynią naprawdę wyjątkową.

I tu swoją rolę do odegrania mają i HR-owcy, i PR-owcy. Jedni i drudzy muszą przy tym pamiętać, że grają na tej samej scenie i w tym samym spektaklu. Skoro już przy takiej teatralnej metaforyce jesteśmy, nie zapominajmy o dobrym reżyserze. Prezes, który rozumie wartość współpracy, zachęca do niej czy wręcz premiuje, a nie podsyca do całkowicie w tej sztuce zbędnej konkurencji, jest wartością nie do przecenienia. 

Rolą hr-owców będzie więc wykreowanie, zaplanowanie i wdrożenie takich działań, które będą emanacją dobrze pojętej troski o obecnych pracowników – zarówno o ich rozwój i ścieżkę kariery, jak i o szerzej pojęty dobrostan. To oni są bowiem najlepszymi ambasadorami firmy i marki pracodawcy. Z perspektywy ekspertki public relations nie będę się tu mądrzyć i rozpisywać na temat zadań działu HR. Szepnę tylko z nadzieją, że HR-y mnie usłyszą: rozmawiajcie z nami PR-owcami już na etapie planowania, a jeszcze lepiej w fazie samej kreacji. Chętnie dorzucimy swoje pomysły lub pomożemy rozwinąć wasze. Co jednak najważniejsze, dodamy do nich komponent komunikacji. Na każdym etapie oraz niezbędnym poziomie – i tym wewnętrznym, i zewnętrznym. Zaplanujemy, co, do kogo, kiedy i z wykorzystaniem jakich narzędzi i kanałów powiedzieć, by osiągnąć zamierzony efekt i cel. Włożymy w to nasze najlepsze kompetencje i doświadczenia. Nic tylko brać!

Dlaczego o tym piszę? Otóż dlatego, że zbyt często osoby nie zajmujące się komunikacją na co dzień, nie rozumieją, że to złożony proces. Że nie wystarczy „pięć minut przed startem” rzucić na korytarzu, że przydałby się jakiś komunikat do Intranetu. Albo długo po „minięciu mety” domagać się poinformowania całego świata o tym, jaką to świetną akcję przeprowadziliśmy. Ileż to razy słyszałam o takich sytuacjach… Ileż to razy doświadczyłam ich na własnej skórze… I nie chodzi tu o urażoną dumę, pominiętego PR-owca. Chodzi o niewykorzystany w pełni potencjał działań – będących przecież efektem waszej – HR-ów – kreatywności i ciężkiej pracy.
Synergia, kooperacja, kolaboracja, współdziałanie, współpraca – tyle pięknych słów, a wszystkie prowadzą do efektywnego partnerstwa! Bo HR + PR = employer branding. To nie musi być trudna miłość!