Jak powiedział pewien Amerykanin „telewizja to guma do żucia dla oczu”. Co oznacza, że nie jest krynicą mądrości, a na dodatek uzależnia i potrafi zacierać granice tzw. realu i fantazji. Do tego stopnia, że często jej regularny oglądacz uważa za rzeczywistość to, co widzi na ekranie, a nie to, co ma za oknem. Napisano o tym wiele książek i nakręcono niejeden film. Bo to siła ogromna, ale jako taka bywa też wykorzystywana do ogłupiania ludzi, do pozyskiwania ich dla celów zgodnych z interesem nadawcy. I nie jest to cecha charakterystyczna dla tych z lewa czy dla tych z prawa, dla tych co rządzą, czy dla tych, co są w opozycji. Ale telewizja jest także dostarczycielem pozytywnych emocji.
Telewizja Polska wyemitowała niedawno ostatni odcinek serialu „Ranczo”. Po dziesięciu latach bawienia Polaków, bardzo chętnie oglądających swój kraj i niejako samych siebie w krzywym zwierciadle. Serial bił rekordy popularności, kolekcjonował nagrody. Dziś w języku potocznym postaci takie, jak Patryk Pietrek, Michałowa, Kusy, Solejuk, policjant Stasiek, no i przede wszystkim wójt i proboszcz w jednym funkcjonują jak symbole. Na ulicy słychać takie określenia, jak abstynent Solejuk, bystry jak policjant Stasiek, czy Wioletka surowych obyczajów i wszyscy wiedzą, o co chodzi. To swojacy. Są jak krewni. Wrośli w nas i zostaną na długo. To co mówią i jak robią jest dla polskich widzów zrozumiałe, bo ciągle obserwują to wokół siebie. Myślę, że gdyby „Ranczo” było tak samo zrozumiałe dla widzów z innych krajów, to na przykład Cezary Żak mógłby być za swoją rolę nominowany do którejś z europejskich nagród filmowych czy nawet do Oscara. No i taki film z zagwarantowaną wysoką oglądalnością przyciągającą reklamodawców – a przecież o to chodzi w biznesie telewizyjnym – ma być urzędniczą decyzją, bo telewidzów nikt o zdanie nie pytał, zakończony. Nie będzie już ławeczki z jej filozoficznymi dysputami, dylematów Kusego, kariery wójta i proboszcza w jednym… Zarżnięta zostanie kura znosząca złote jaja. Dlaczego? Po co? Tymczasem zmienia się krajobraz telewizji w Polsce. W ostatnich miesiącach i tygodniach rozpoczęło nadawać swoje programy kilka nowych, niewielkich, ale jednak, stacji: Zoom TV, Nowa TV, telewizja Wirtualnej Polski, Metro TV. Niewiele różnią się ofertami. Proponują głównie programy lekkie, łatwe i przyjemne: jak najmniej polityki, programy rozrywkowe, wywiady, jeśli informacja to ta „lajtowa”, no i oczywiście seriale. I tu ciekawostka. Nowa TV emituje w czasie nadawania głównego dziennika TVP, a więc o godzinie 19.30, nowe odcinki legendarnej już „Mody na sukces”, z którego to serialu po 20 latach nadawania zrezygnowała TVP 1. I jakoś Nowa TV nie obawia się, że to zgrany format, serialowy staruszek w wieku kilku tysięcy odcinków. Dlaczego? Po co? Ano chyba dlatego, że nie zarzyna się kury znoszącej złote jaja. Nowa TV to wie i wszystko wskazuje na to, że tym jednym ruchem zyskała na starcie wielu nowych widzów, którzy przełączyli swoje telewizory na jej kanał (nie wdając się w dyskusje o wartościach artystycznych tego serialu, bo „de gustibus non est disputandum”. Ktoś może zapytać: a co to ma wspólnego z „Ranczem”? A no ma, a właściwie może mieć. Bo skoro kupony od „Mody na sukces” może teraz odcinać ktoś inny, to (teoretycznie, bo nie znam praw autorskich do serialu) i ktoś inny mógłby nakręcić „Ranczo II”. Jeden z moich znajomych, emeryt, na serio powiedział, że gdyby ogłoszono zrzutkę na nowe „Ranczo”, to oddałby na ten cel jedną swoją emeryturę. To by dopiero było coś: widzowie sponsorem serialu! Udanych, rodzinnych, spokojnych świąt Bożego Narodzenia!