Felieton Anny Fibak
Gdy coaching spotyka sztuczną inteligencję
Sztuczna inteligencja wdziera się we wszystkie niemalże sfery życia. Również w te, które do tej pory uznawane były za wyłączną, ludzką domenę. Obiecuje wsparcie, analizę emocji, a nawet „głębsze zrozumienie człowieka”. Coraz częściej słyszy się, że AI wkrótce zastąpi terapeutów, trenerów, coachów. Ale czy maszyna naprawdę może być partnerem w rozmowie o sensie, zmianie, odwadze?
Z pozoru brzmi kusząco. Chatbot jest zawsze dostępny, nie ocenia, odpowiada szybko i z pozornym zrozumieniem. Ale im dłużej przyglądam się tej idei, tym bardziej oczywiste staje się dla mnie, że żaden algorytm nie zastąpi żywego człowieka w procesie, który dotyczy emocji, sensu i zmiany. Coaching to coś znacznie więcej niż dobrze dobrane słowa – to spotkanie dwóch osób, z całą ich złożonością i autentycznością.
W serwisie RP.pl natknęłam się niedawno na artykuł na temat badań naukowców z Uniwersytetu Stanforda, które pokazują, że chatboty mają skłonność do tzw. społecznego lizusostwa. To zjawisko polega na tym, że sztuczna inteligencja często przytakuje użytkownikowi – nawet wtedy, gdy jego myślenie czy decyzje są ewidentnie szkodliwe. AI potrafi subtelnie wzmacniać nasze przekonania i decyzje, zamiast pomóc je zweryfikować. W coachingu taka postawa jest zaprzeczeniem sensu całej pracy. Zadaniem coacha nie jest przecież potakiwanie, tylko tworzenie przestrzeni do refleksji, poszerzania perspektywy, czasem nawet do delikatnej konfrontacji. To dzięki temu rodzi się zmiana.
Coach nie jest od tego, by zawsze było miło i komfortowo. Jego obecność bywa wymagająca, ale w tym tkwi wartość procesu – w autentycznym towarzyszeniu, w odwadze zadawania trudnych pytań, w uważności na niuanse, postawę, gesty, mimikę, ton głosu, czyli wszystko to, co niewyrażone słowami. AI tego nie potrafi. Nie odczyta tonu głosu, nie zauważy, że ktoś milknie, bo właśnie dotknął czegoś ważnego. Nie zobaczy łzy w oku ani lekkiego drżenia dłoni. Nie poczuje, kiedy warto się zatrzymać. Kiedy człowiek mówi: „nie wiem, utknąłem”, nie oczekuje sprawnej, opartej na algorytmach odpowiedzi, tylko ciszy, czasu na refleksję i pytania, które poruszy coś głęboko w środku. Tego nie da się wygenerować, nawet najnowszym modelem językowym.
Wnioski zbliżone do tych z badań amerykańskich znajdujemy też u polskich naukowców. Cytowany na portalu NaukawPolsce.pl dr Marcin Rządeczka z UMCS, badający zastosowania sztucznej inteligencji w obszarze zdrowia psychicznego, zwraca uwagę na podobne zagrożenia w terapii. Chatboty, nawet te najbardziej zaawansowane, potrafią udzielać nieadekwatnych, a czasem wręcz szkodliwych porad. Mogą też wzmacniać błędne przekonania i utrwalać niezdrowe schematy myślowe. Dzieje się tak, ponieważ ich celem jest dostarczenie użytkownikowi komfortu emocjonalnego (społeczne lizusostwo!), a nie rozwój czy realna zmiana. Co więcej, kontakt z AI może prowadzić do uzależnienia emocjonalnego – maszyna odpowiada zawsze, nigdy nie jest zmęczona, zawsze gotowa. W efekcie użytkownik zaczyna traktować jej słowa jak niepodważalną prawdę, zamiast samodzielnie szukać odpowiedzi.
Coaching polega właśnie na odkrywaniu wewnętrznej mądrości, na wzmacnianiu sprawczości i autonomii. Coach nie daje gotowych rozwiązań – pomaga je odnaleźć. Wspiera, ale nie wyręcza. To proces oparty na dialogu, zaufaniu i prawdziwej obecności. AI może próbować symulować empatię, ale nigdy jej nie poczuje. Może generować słowa, które brzmią wspierająco, ale nie zrozumie kontekstu życia drugiego człowieka, jego historii, wartości, emocji.
Nie znaczy to, że sztuczna inteligencja nie ma miejsca w świecie coachingu. Może być użytecznym narzędziem pomocniczym – przypominać o celach, porządkować notatki, proponować ćwiczenia między sesjami. Może wspierać refleksję, ale nie zastąpi rozmowy, w której pojawia się autentyczna więź. Bo coaching to nie tylko pytania i odpowiedzi. To relacja, w której ktoś widzi w drugim człowieku potencjał, nawet wtedy, gdy on sam go jeszcze nie dostrzega.
Dlatego pytanie, czy AI zastąpi coacha, w gruncie rzeczy dotyczy tego, czym jest człowieczeństwo. Sztuczna inteligencja potrafi analizować dane, ale nie potrafi ich przeżywać. Może mówić o emocjach, ale ich nie czuje. Nie ma intuicji, nie zna ciepła spojrzenia ani ciszy, w której rodzi się zrozumienie. Coach jest z człowiekiem w procesie – ze wszystkimi jego wątpliwościami, oporem i odkryciami. I właśnie ta ludzka obecność, prawdziwa i uważna, sprawia, że zmiana staje się możliwa.