Felieton - Tomasz Bojar-Fijałkowski dr hab. prawa, profesor Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego
Czerwoną ziemią w kierunku wyborów samorządowych i europejskich
„Czerwona ziemia” to tytuł powieści autorstwa Marcina Mellera z 2022 roku. Kiedy ją czytałem podczas letnich wakacji dwa lata temu, nie przyszło mi do głowy, że będę miał okazję zobaczyć na własne oczy miejsce, gdzie rozgrywa się akcja tej książki – Ugandę. W prawdzie fabuła, jak na thriller przystało, obfituje w niebezpieczne wydarzenia, ale opisy życia Afryki intrygują. Finalnie w książce okazuje się, że bardziej niebezpieczne od uroków Ugandy okazują się nasze krajowe intrygi polityczne. Więcej nie pisze, bo może kogoś zainteresuję lekturą, a nie chcę zdradzać tajemnic.
Mając w pamięci powieść, skorzystałem z okazji, jaką daje unijny program Erasmus+ i z delegacją Powiślańskiej Szkoły Wyższej poleciałem do Ugandy. Długo mógłbym pisać o wrażeniach, w większości pozytywnych zaskoczeniach, niespodziankach, o rejsie statkiem po Jeziorze Wiktorii o zachodzie słońca, safari, zebrach i guźcach, żyrafach czy hipopotamach, które nie pozwoliły nam spać, tarasując wejście do miejsc noclegowych. Na pewno na długo zapamiętam, że choć Uganda jest ósmym na świecie producentem kawy, to nie znajdziecie tam łatwo kawiarni ani dobrych napitków, jakie sławił nawet nasz wieszcz Adam Mickiewicz w II księdze „Pana Tadeusza”. Ugandyjczycy kawy nie piją, nie oferują, tylko eksportują, szkoda.
Na uniwersytecie w Mbararze, drugim po stołecznej Kampali największym mieście kraju, rozmawialiśmy między innymi na temat współpracy naukowej, której przeznaczone są specjalne unijne programy. Podczas zajęć ze studentami mówiłem o zielonej transformacji w kontekście możliwości i barier eksportowych do Unii Europejskiej. Nie dało się przy tym pominąć tematu środków, jakie Polska i inne kraje członkowskie mogą wykorzystać na projekty infrastrukturalne, rozwojowe, naukowe właśnie. Ugandyjczycy szeroko otwierali oczy, słysząc jakie mamy możliwości. My podobnie, widząc jak wiele im brakuje, ilu inwestycji wymagają drogi, gospodarka odpadami, energetyka i nie tylko. Banałem jest powtarzanie, że podróże kształcą, ale podróże nieco dalej niż Unia Europejska i wybrzeże Morza Śródziemnego unaoczniają, jak wysoki jest standard życia nas, Europejczyków. Takie wizyty studyjne powinny być obowiązkowe dla tych, którzy podważają zasadność naszego członkostwa we wspólnocie europejskiej.
Niebawem, 1 maja, obchodzić będziemy 20-lecie naszej obecności w Unii Europejskiej. Moim zdaniem jest to najlepszych 20 lat dla rozwoju Polski, Pomorza i naszych lokalnych, małych samorządów. Tym bardziej cieszę się na wspomnienie kampanii referendalnej z roku 2003, w której jako student brałem bardzo aktywny udział, roznosząc ulotki, organizując wydarzenia promujące naszą integrację, namawiając i przekonując. Dziś w referendum zagłosowałbym tak samo, ale z okazji jubileuszu nie będzie żadnego plebiscytu. Będą za to już w kwietniu, wybory samorządowe, a w czerwcu do Parlamentu Europejskiego. Prezentem dla mojej gminy, powiatu, województwa oraz dla Unii Europejskiej, będzie mój udział w tych wyborach. Namawiam abyście, Drodzy Czytelnicy, postąpili tak samo. Poprzednio, 15 października 2023 roku pokazaliśmy, na co nas stać, jak możemy wyśrubować frekwencję i jak ważne są dla nas losy naszego kraju. W tych nadchodzących wyborach powinniśmy uczynić tak samo wybierając mądrze i roztropnie tych, którzy w kolejnych latach dbać będą o kondycję naszych lokalnych dróg, chodników, szkół, usług komunalnych i kultury, ale także mądrze aplikować i wydawać unijne fundusze, których tak nam zazdrości wiele państw świata.
Zaledwie dwa dni temu nasze czasopismo wręczyło Orły Samorządu. Piękna uroczystość we wnętrzach Dworu Artusa, o której przeczytacie więcej w tym numerze, była nagrodą dla wybitnych lokalnych liderów: wójtów, burmistrzów, prezydentów miast i starostów Pomorza. Takich jak oni warto wybrać podczas nadchodzących wyborów samorządowych, a tych o szerokim horyzoncie, znajomości języków obcych i entuzjastycznym podejściu do integracji europejskiej polecam Państwa uwadze w czerwcu, wszakże w Unii Europejskiej ciągle jest dużo do zrobienia. Niewątpliwie najgłośniejszym tematem jest ostatnio Europejski Zielony Ład. Nawet w Ugandzie o nim słyszeli, dokładnie na uniwersytecie w Mbararze. Zielony Ład kojarzymy dziś głównie z protestami rolników, ale nie słusznie. Ich postulaty zasługują na rozpatrzenie, co się chyba właśnie dzieje i pewne modyfikacje na ich rzecz będą wprowadzone. Europejski Zielony Ład to jednak dużo więcej niż rolnictwo. To przede wszystkim transformacja energetyczna, odnawialne źródła energii, termomodernizacja budynków, zielone inwestycje i środki na naukę, nowoczesny transport publiczny głównie kolejowy.
Same protesty rolników, zapewne nieświadomie i rykoszetem wpisały się właśnie w promocję kolejnictwa. W dniu ostatnich dużych blokad organizowałem ogólnopolską konferencję naukową na uniwersytecie w Bydgoszczy o administracji gospodarczej. Jej datę ustaliliśmy z dużym wyprzedzeniem, nie znając planów protestujących. Niestety, blokady ograniczyły liczbę uczestników stacjonarnych, zmuszając wielu do udziału online, wyjątkiem byli ci, co wybrali kolej i bezproblemowo dotarli na obrady. Tak to przeplatają się wątki i wydarzenia, a protest przeciwko unijnej polityce wpisuje się w promocję jej zielonych celów.
Kończąc życzę Państwu pięknej wiosny i spokojnych świąt Wielkiej Nocy, mokrego dyngusa, wesołego zająca i smacznego mazurka! No i pamiętajcie o wyborach!