POWRÓT/WSTECZ
Dobry jak chleb - 80 lat rodzinnej tradycji, smaku i pasji pieczenia

Dobry jak chleb
80 lat rodzinnej tradycji, smaku i pasji pieczenia

Piekarnia-Cukiernia Andrzej Szydłowski to marka, która od 1945 roku buduje rodzinne dziedzictwo, smak i zaufanie klientów. Założona przez Józefa Szydłowskiego, dziś prowadzona jest przez jego syna Andrzeja wraz z trzecim pokoleniem – Małgorzatą, Pawłem i Jackiem. Jej motto brzmi: „Smak, który zna wspomnienia. Pieczemy chleb, który pachnie jak dom, bez pośpiechu, z sercem”. Rozmawiamy z Panem Andrzejem o historii, tradycji i wyjątkowym podejściu do pieczenia chleba, które łączy pokolenia.

Panie Andrzeju, Pańska firma obchodzi w tym roku 80-lecie. Jak zaczęła się historia piekarni?
Nasza historia zaczęła się w trudnych czasach tuż po wojnie. w 1948 roku, mając trzy lata i trzy miesiące, zostałem przywieziony do Gdańska-Brzeźna z Łukowa. Do wybudowanego jeszcze przed wojną domu z piekarnią. Mój tatuś, Józef Szydłowski, otworzył pierwszą piekarnię w Łukowie w 1945 roku. Był to czas odbudowy kraju, ludzie potrzebowali chleba i codziennego poczucia bezpieczeństwa. Pamiętam z opowieści ojca, że pierwsze dni działalności były pełne wyzwań: brak mąki, ograniczone dostawy drożdży, stary piec wymagający stałej uwagi. Jednak jego pasja, ciężka praca i determinacja pozwoliły przetrwać te trudne lata. To doświadczenie pokazało mi, jak ważna jest wytrwałość i odpowiedzialność w prowadzeniu biznesu rodzinnego. W kwietniu 1948 roku przenieśliśmy się do Gdańska-Brzeźna, później na ul. Traugutta, a dokładnie w 1958 roku byliśmy już na ul. Słowackiego 16.
W 1974 roku przejąłem prowadzenie piekarni od tatusia, a w 1980 roku rozpocząłem budowę nowej piekarni przy ul. Słowackiego 37. Z czasem uruchomiliśmy kolejne sklepy, cukiernie i kawiarnie. Rozbudowaliśmy zaplecze produkcyjne, wprowadziliśmy nowoczesne technologie, ale nigdy nie zapomnieliśmy o tradycyjnych recepturach. Każda nowa lokalizacja była testem naszej umiejętności łączenia tradycji z potrzebami współczesnych klientów.

Co sprawiło, że Pan wybrał kontynuowanie rodzinnego biznesu zamiast innej ścieżki zawodowej?
Choć w młodości marzyłem o różnych zawodach, zawsze byłem blisko piekarni. Zapach świeżego chleba, rytuał wyrabiania ciasta i atmosfera pracy rzemieślników sprawiły, że stałem się częścią tego świata. Piekarstwo łączy tradycję, precyzję i kreatywność. To praca wymagająca cierpliwości, ale dająca ogromną satysfakcję, zwłaszcza kiedy widzisz, jak klienci wracają po Twój chleb i ciasta od pokoleń. Z opowieści pracowników tatusia wiem, jak mówili, że urodziłem się na tzw. bajcie – w naszym piekarskim języku to taka kasta, skrzynia do wyrabiania ciasta ręcznie. Podobno jak płakałem, to tatuś kładł mnie na niej i od razu zasypiałem. Będąc podrostkiem, od młodzieńczych lat czyściłem blachy, nawet jak chciałem pograć z kolegami w piłkę, najpierw nauczony byłem obowiązków i pomocy rodzicom. Jako nastolatek pomagałem też przy ciastach, ale i każdego dnia pobudka wcześnie rano i koniem z ogromnymi koszami trzeba było rozwieźć wszystko, a po szkole druga tura. W latach 60. zaprzęgiem końskim na ul. Długą jeździłem po mąkę. Mogę powiedzieć, że Gdańsk rósł ze mną, a ja z Gdańskiem. Dla mnie nie było innej drogi, ale uważam, że właśnie ta była i jest najlepszą.

Z pewnością było sporo wyzwań i niełatwych momentów w historii firmy i jak je pokonaliście?
To prawda, bywało niełatwo. Najtrudniejsze były okresy kryzysów gospodarczych, brak surowców i konieczność dostosowania produkcji do zmieniających się realiów rynkowych. Każde wyzwanie traktowaliśmy jako lekcję, nauczyło to nas elastyczności i przewidywania. Dzięki konsekwencji i pasji udało się przetrwać wszystkie trudne momenty. Kierując się naszymi wartościami, jesteśmy umocnieni i potrafimy tworzyć to, co każdemu jest najpotrzebniejsze: prawdziwy i dobry chleb.

Piekarnia-Cukiernia Andrzej Szydłowski to firma rodzinna. Jak wygląda współpraca między pokoleniami w firmie?
Historia piekarnictwa przeszła z mojego tatusia na mnie i tak ja też przekazałem ją kolejnemu pokoleniu, swoim dzieciom. Do tego, że działamy wspólnie, przyczynił się również w dużej mierze mój tatuś, który zawsze powtarzał, przede wszystkim moim synom, że każdy chłopak musi mieć fach, zawód w ręce, dlatego ukończyli technika, a nie licea. I tak mam następców i następczynię. Prowadzę biznes razem z moimi dziećmi: Małgorzatą, Pawłem i Jackiem. Każde z nich odpowiada za inne obszary: Małgorzata nadzoruje marketing i kontakty z klientami, zarządza siecią sklepów, Paweł zarządza logistyką i dostawami i jest odpowiedzialny za hotel, a Jacek koncentruje się na produkcji i jakości. Czasem pojawiają się różnice zdań, ale zawsze dochodzimy do kompromisu. Wspólna pasja i szacunek do tradycji pozwalają nam współpracować harmonijnie i podejmować decyzje w sposób przemyślany.

Państwa hasło mówi o chlebie, który pachnie jak dom, o smaku, który ma wspomnienia, bez pośpiechu, z sercem. Jak te wartości przekładają się na codzienną pracę?
Pamiętam od zawsze, jak każdy z nas od dziecięcych lat czuł smak i zapach chleba, dostawało się skórkę od chleba, jak wyrzynały się ząbki, i czuliśmy ten smak od dzieciństwa. Mogę powiedzieć, że żyjemy w czasach, kiedy przestaliśmy czuć, a otoczeni jesteśmy ładnie opakowaną tandetą. Nasze hasło nie jest tylko marketingowym sloganem. To filozofia pracy każdego piekarza w naszej firmie. Pieczemy powoli, z sercem i szacunkiem do składników. Obecnie wyrabiamy ciasto w dzieżach, z własnego zakwasu, dajemy czas na właściwy rozrost. Każdy bochenek jest przemyślany, by smakował jak dawniej, przywoływał wspomnienia z domu rodzinnego, pachniał domem i bezpieczeństwem.

Jak dbacie o jakość produktów i wyjątkowy smak chleba?
Przede wszystkim stawiamy na jakość i jeszcze raz jakość. Każdy etap produkcji jest kontrolowany. Od wyboru mąki, drożdży i soli, po czas wyrastania i pieczenia. Ciasto wyrabiamy ręcznie w kilku procesach, a pieczenie odbywa się w piecach, które pozwalają zachować odpowiednią temperaturę i wilgotność. Dzięki temu chleb ma chrupiącą skórkę, miękki miąższ i aromat, który trudno znaleźć gdzie indziej. Staramy się, by nasze wyroby przypominały tradycyjny domowy chleb, z jego naturalnym smakiem i zapachem.

Od lat budujecie wyjątkowe relacje z klientami, jakie znaczenie ma tradycja w codziennym biznesie?
Wielu naszych klientów odwiedza nas od lat, często całe pokolenia. Zaufanie buduje się jakością, konsekwencją i otwartością. Historia firmy i przekazywana przez lata tradycja są nieodłączną częścią marki. Klienci doceniają, że w każdym bochenku i każdym cieście jest serce i rzemiosło.
Ludzie coraz częściej wybierają produkty naturalne i zdrowe. Wprowadzamy chleby pełnoziarniste, chleby z dodatkiem ziaren, produkty bez konserwantów. Zawsze jednak dbamy, by smak nie odbiegał od tradycji, nowoczesność nie może zastąpić rzemieślniczego charakteru.

Działał Pan również jako społecznik, a także piastował najważniejsze stanowiska wśród piekarzy i cukierników.
Tak, od szkoły średniej udzielałem się społecznie, samorządowo. W szkole byłem w samorządzie i miałem smykałkę do biznesu. Od 1974 roku zostałem członkiem Cechu, a od 1978 roku działałem w komisji branżowej piekarzy i cukierników przy Związku Rzemiosła Polskiego. Przez kilkanaście lat byłem w zarządzie Izby Rzemieślniczej, a także w zarządzie Cechu Piekarzy i Cukierników, gdzie przez jedną kadencję piastowałem funkcję Starszego Cechu. Przez trzy kadencje piastowałem stanowisko prezesa Stowarzyszenia Rzemieślników RP. Następnie byłem w ścisłym, pięcioosobowym prezydium Światowej Unii Piekarstwa i Cukiernictwa (UIBC), a także przez jedną kadencję piastowałem stanowisko prezydenta UIBC. Byłem też radnym dwie kadencje – radnym, który nie pobierał żadnych diet, ale działałem społecznie na rzecz Gdańska.

Co daje Panu największą satysfakcję w prowadzeniu rodzinnego biznesu?
Satysfakcję daje świadomość, że nasz chleb trafia na stoły codziennych ludzi, że przywołuje wspomnienia i łączy pokolenia. Ogromną radość daje też współpraca z dziećmi i możliwość przekazania im wartości, które wypracowała nasza rodzina przez 80 lat.

Który chleb jest Pana ulubionym pieczywem?
Razowy ze słonecznikiem, a z ciast od razu dodam, są to pączki. Zakwas wyprowadzamy sami do dnia dzisiejszego, więc wiem doskonale, jaki chleb tworzymy. Są to bochenki z duszą.

Jakie rady chciałby Pan przekazać młodym przedsiębiorcom?
Przede wszystkim róbcie w życiu to, co kochacie. Bądźcie odpowiedzialni, nie działajcie na siłę, bądźcie konsekwentni i cierpliwi. Planujcie, analizujcie i podejmujcie świadome decyzje. Komunikacja w zespole, zwłaszcza w firmie rodzinnej, jest kluczowa, bez niej nawet najlepsze pomysły mogą się nie udać.

Czego życzyłby Pan swoim Klientom?
Życzę swoim klientom, ale i nie tylko, życzę po prostu wszystkim, aby nigdy nie zabrakło nam chleba. Byłem prezydentem światowej organizacji UIBC, mówi się o ciągłej nadprodukcji pieczywa w niektórych krajach, oczywiście nie tylko pieczywa, a w krajach trzeciego świata ludzie umierają z głodu. Niestety nie zmienię świata, ale pamiętajmy: nie marnujmy i szanujmy to, co znamy od dzieciństwa, co jest na naszych stołach każdego dnia, nasz powszedni chleb. Dobry jak chleb, niech jest każdy z nas.

Dziękuję za rozmowę.

 

 

 

POWRÓT/WSTECZ