POWRÓT/WSTECZ
47. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni

foto Aktorki Maria Pakulnis i Anna Dymna zagrały w filmie „Johnny”

 

47. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni
Nieoczekiwani przegrani i klika niespodzianek

Złote Lwy dla Agnieszki Smoczyńskiej za „The Silent Twins”.
Przez sześć dni pokazano w Gdyni sto trzydzieści polskich filmów bardzo różnych tematycznie. Prezentowane je w cyklach. Czystą Klasykę poświęcono w tym roku Jerzemu Kawalerowiczowi w setną rocznicę urodzin reżysera. Była Gdynia Industry, były filmy krótkometrażowe, których do konkursu zakwalifikowano trzydzieści. W tej kategorii nagrodzono „Viktorię” w reżyserii Karoliny Porcari z ważną rolą Katarzyny Figury, aktorki, która na uroczystej gali nie umiała ukryć wzruszenia. To wartościowy i głęboki film o kobietach, ale nie tylko dla kobiet. Prezentowano także filmy niskobudżetowe. Tu nagrodę zdobył „Słoń” w reżyserii Kamila Krawczyckiego, którego oficjalne podziękowanie wzbudziło aplauz publiczności i konsternację prowadzących telewizyjną galę. Komu podziękował? Swojemu przyjacielowi, przesyłając mu serdeczne ucałowania. 

Największe jednak emocje budził konkurs główny, w którym zaprezentowano aż dwadzieścia filmów. To rekordowa liczba, bo na festiwalu w Gdyni w ostatnich latach pokazywano zazwyczaj szesnaście filmów. Tegoroczny maraton polskiego kina oblegali widzowie we wszystkich salach projekcyjnych. To dobry znak, szczególnie po okresie pandemii, kiedy wyraźnie zmniejszyła się liczba kinomanów. Był to festiwal wielu nowych nazwisk i twarzy. Plejada młodych reżyserów i mniej znanych aktorów zdominowała kilku uznanych twórców, których tym razem nie zauważyło tegoroczne jury. Najboleśniej przegranym wydaje się Jerzy Skolimowski z filmem „IO”, polskim kandydatem do Oskara w kategorii najlepszy pełnometrażowy film międzynarodowy. Skolimowski za ten film dostał już nagrodę na festiwalu w Cannes, a z Gdyni wyjechał z niczym. Przypowieść o osiołku, a tak naprawdę o błądzeniu i poszukiwaniu, o niepokoju i nieprzystosowaniu do okrutnego świata, nie znalazła uznania w oczach jurorów pod przewodnictwem reżysera Jerzego Domaradzkiego. A z pewnością jest to poetycki film z pięknymi zdjęciami i oryginalnie dobraną muzyką.

Podobnie poza uwagą jurorów znalazł się „Tata” wyreżyserowany bardzo sprawnie przez Annę Maliszewską, film drogi ze świetną rolą Eryka Lubosa. Kiedy mężczyzna naprawdę staje się ojcem, kiedy podejmuje najistotniejsze zobowiązania wobec własnego dziecka, kiedy otwiera serce dla innych, a nie tylko zajmuje się sobą – o tym jest film „Tata”. Wielka szkoda, że umknął jury. Przepadł też właściwie film Wojciecha Smarzowskiego „Wesele”, który po premierze wywołał ponownie dyskusję o odpowiedzialności za ludobójstwo i udział w tym zdarzeniu z 1941 roku Polaków. To ważny i bardzo trudny rozrachunkowy film. Dobrze, że jury obdarzyło chociaż nagrodą za kostiumy Magdalenę Rutkiewicz-Luterek, która ze swoją częścią ekipy filmowej ubrała w filmie „Wesele” 158 aktorów, ponad 6000 statystów i wyczarowała ponad 6 ton kostiumów. 
Jury nie dostrzegło też walorów w filmie „Chleb i sól” (w reżyserii Damiana Kocura), któremu nagrodę w Gdyni przyznali akredytowani na festiwalu dziennikarze. Reżyser przyjechał na festiwal polskiego kina ze „świeżą” nagrodą specjalną, którą otrzymał na festiwalu w Wenecji. „Chleb i sól” to opowieść o rodzącej się nienawiści między ludźmi różnych narodowości i kolorów skóry porusza. Film nawiązuje do autentycznych wydarzeń sprzed kilku lat w niewielkim polskim miasteczku. 

Przepadł też w Gdyni film w reżyserii Leszka Dawida „Broad Peak” – historia głośnej wyprawy himalaistów z 2013 roku, ze znakomitymi zdjęciami Łukasza Gutta. Ten film jest już na Netflixie, ale zdjęcia w kinie, na dużym ekranie robią większe wrażenie.
Jury na szczęście dostrzegło „Strzępy” i nagrodziło reżyserkę Beatę Dzianowicz za debiut. Dzianowicz dobrze znana jest jako dokumentalistka, a tym filmem zadebiutowała brawurowo w fabule. To przejmująca, a równocześnie niezwykle subtelna opowieść o chorym na Alzhaimera pokazana przez trudne doświadczenia rodziny. Szczególna jest tu rola syna (świetny Michał Żurawski), który opiekę nad chorującym ojcem, profesorem politechniki uznał za najważniejszy, w tym momencie swego życia, obowiązek. Nagrodę za męską drugoplanową rolę w tym filmie – chorującego ojca, jury przyznano Grzegorzowi Przybyle.
Złote Lwy dla filmu „The Silent Twins” nie były specjalnym zaskoczeniem. Film bardzo dobrze przyjęty – owacją na stojąco – był na tegorocznym festiwalu w Cannes. Szeptane opinie przed ogłoszeniem werdyktu jury wskazywały na film Agnieszki Smoczyńskiej i na „IO” Jerzego Skolimowskiego. W Gdyni Złotymi Lwami uhonorowano reżyserkę, znaną już z „Fugi” i „Córek dancingu”, a także producentki filmu. Nagrodami jury uhonorowało także scenografkę Jagnę Dobesz i twórców muzyki: Zuzannę Wrońską i Marcina Macuka. Ten film opowiada prawdziwą historię dwóch ciemnoskórych bliźniaczek – sióstr Gibbons, które w Walii w latach 70. i 80. zamknęły się we własnym pokoju i w swoim świecie. Nie chciały nikogo dopuścić do swoich tajemnic. Rodzice i rodzeństwo byli bezradni wobec ich zmowy milczenia, podobnie jak nauczyciele w szkole i wszyscy, z którymi już w dorosłym życiu miały kontakt. Siostry zostały później pisarkami. Książka June Gibbons „Pepsi Cola Addict” – o historiach jej własnych lalek – właśnie przetłumaczona została na język polski. W filmie Agnieszki Smoczyńskiej siostry grają dwie ciemnoskóre aktorki Letitia Wright i Tamara Lawrance. Film porusza opowieścią o świecie, w którym brak tolerancji dla inności, odmienności w poglądach i kolorze skóry.

Srebrne Lwy otrzymali: Michał Kwieciński, reżyser filmu „Filip”, a także producenci tego obrazu, Michał Sobociński za zdjęcia i Dariusz Krysiak za charakteryzację. Główny bohater (Eryk Kulm), Żyd z warszawskiego getta, chłopak, który przed wojną studiował architekturę, trafia do Frankfurtu i pracuje jako kelner. Nie chce poddać się wojennym obsesjom, szuka przyjaciół, kochanek i zabawia się w zakazanym przez hitlerowców świecie. Wojna przynosi jednak trudne do przewidzenia zdarzenia. Scenariusz filmu powstał na podstawie autobiograficznej powieść Leopolda Tyrmanda. To ważne, bo tytułowy Filip to oczywiście Tyrmand ze swoimi różnym szaleństwami. Film ten spowodował spore zamieszanie i podzielił oceniających: znalazł zwolenników i przeciwników. Dyskusja była zacięta. Uważam, że to dobre kino, warte obejrzenia, w których pojawiają się odległe konotacje – choćby z „Zaklętych rewirów” Janusza Majewskiego czy epickich opowieści Filipa Bajona.

Platynowe Lwy wręczono w tym roku właśnie Filipowi Bajonowi. Tę nagrodę przyznaje Stowarzyszenie Filmowców Polskich. Bajon jest twórcą blisko 40 filmów, reżyserem, który wielokrotnie udowodnił, że robi kino ważne („Wahadełko”, „Aria dla atlety”) i z wielką klasą („Magnat”), a także tworzy filmy z ciekawością i uwagą oglądane przez widzów („Kamerdyner”). Publiczność na uroczystej gali festiwalowej w Teatrze Muzycznym w Gdyni oklaskiwała Filipa Bajona na stojąco długo i serdecznie. „Pisarz, aktor, scenarzysta, reżyser filmowy i teatralny, pedagog, który poświęca siebie innym” – tak mówiono o Bajonie. Jako dziekan w szkole filmowej w Łodzi i pedagog w szkole katowickiej wychował całe pokolenia filmowców, wspiera młodych również w Studio im. Munka. W czasie uroczystej gali w Gdyni nagrodzony reżyser namawiał młodych twórców, by byli czujni i szczególnie uważni i wrażliwi na wypowiadane słowa, które dzisiaj zbyt szybko i zbyt często zmieniają swoje znaczenie.

Nagrodę publiczności, która gremialnie oglądała filmy konkursowe w kilku salach kinowych na gdyńskim festiwalu, uzyskał film „Johnny”. Jest to niezwykła opowieść, w trakcie której widzowie z trudem hamowali łzy. Historia niezwykłego księdza Jana Kaczkowskiego, który urodził się w Gdyni, był doktorem nauk teologicznych, bioetykiem, a przede wszystkim twórcą hospicjum im. Ojca Pio w Pucku. Ks. Kaczkowski żył 38 lat, sześć lat temu zmarł na glejaka mózgu. Ważną w jego posłudze była wiara w drugiego człowieka – każdemu dawał szansę. Scenariusz filmu napisał Maciej Kraszewski. Autor scenariuszy serialowych, na co dzień związany z Trójmiastem, tym razem spisał się dobrze w fabule, podobnie jak młody reżyser Daniel Jaroszek. Księdza Kaczkowskiego gra sugestywnie Dawid Ogrodnik, aktor wielkiej klasy, wielokrotnie już nagradzany, także w Gdyni. To świetna rola, a jednak nagrodę za pierwszoplanową rolę męską za kreację w filmie „Johnny” jury przyznało Piotrowi Trojanowi, aktorowi znanemu z głośnego filmu „25 lat samotności”. Trojan w filmie „Johnny” gra młodego chłopaka, który ma kłopoty z prawem i trafia do hospicjum ks. Kaczkowskiego w ramach odbywanej kary więzienia. Ks. Kaczkowski obdarza go zaufaniem, dzięki czemu skazany przestępca staje się wartościowym człowiekiem. Ten wątek filmu, podobnie jak cały scenariusz, powstał na podstawie autentycznych wydarzeń. Polecam ten film, który pomimo widma nieuchronnej śmierci daje też widzowi nadzieję.

Złoty Pazur – Inne Spojrzenie – tę nagrodę na festiwalu w Gdyni przyznaje się za „odwagę formy i treści”. Otrzymali ją producenci filmu „Apokawixa” i reżyser Xawery Żuławski, który nie ukrywał, że jego film wymagał rzeczywiście odwagi od tych, którzy skierowali go do produkcji. Będzie o „Apokawixie” z pewnością jeszcze głośno. To horror z elementami czarnej komedii. Środowisko złotej warszawskiej młodzieży po maturze wyrywa się na wielkie party nad morze. Balangę przerywają niespodziewanie dziwni bohaterowie – zombie. To film pełen szaleństwa, zaskakujących sytuacji, odwagi wykraczającej poza stereotypowe normy. 
Film „Orzeł. Ostatni patrol” i jego twórcy zdobyli w Gdyni cztery nagrody. Jacka Bławuta nagrodzono za reżyserię, choć uważam, że powinien raczej dostać nagrodę za konsekwencję i cierpliwość w dochodzeniu do celu. Nagrodzono też montaż i dźwięk – i są to słuszne nagrody, a także uhonorowano charakteryzację. Z tą decyzją zdecydowanie się nie zgadzam. Najgorzej w tym filmie wypadł scenariusz. Niestety, ten ostatni patrol okrętu Orzeł w 1940 roku opowiedziany jest bardziej technicznie, a mniej w konwencji prawdziwych relacjach między bohaterską załogą okrętu. Historia okrętu Orzeł po raz pierwszy pojawiła się w filmie fabularnym wyreżyserowanym przez Leonarda Buczkowskiego w roku 1958. Tym razem Jacek Bławut bardzo długo i starannie przygotowywał się do filmu, ale niestety efekt ekranowy nie powoduje, że widzowie głęboko zanurzają się w tę opowieść. A szkoda.

I jeszcze jedna nagroda, na którą warto zwrócić uwagę – za pierwszoplanową rolę kobiecą dla Doroty Pomykały, aktorki Teatru Starego w Krakowie, za film „Kobieta na dachu”. To wybitna rola w opowieści wyreżyserowanej przez Annę Jadowską o kobiecie, które wydają się przezroczysta, ale ciągle zajęta domem i pracą, obciążona obowiązkami, dźwigająca cały ciężar rodzinnych kłopotów. I te kłopoty niszczą ją, choć nie zauważają tego najbliżsi.
Wrześniowy 47. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni był pełen dziwnych, czasami zaskakujących, czasami przypadkowych wydarzeń. Były filmy w konkursie głównym, które zawiodły, m.in. „Zadra” Grzegorza Mołdy, „Infinite Storm” Małgorzaty Szumowskiej czy „Brigitte Bardote Cudowna” znakomitego skądinąd reżysera Lecha Majewskiego. Można powiedzieć, że ilość rozczarowań równa się ilości pozytywnych zaskoczeń. Na pewno w tym roku w Gdyni było mniej gwarnie i mniej rozrywkowo, jeśli nie liczyć balu jednej ze stacji telewizyjnych. Na tym balu błyszczały gwiazdy różnego autoramentu. Filmowych komedii nie było wcale – ani na ekranie, ani w festiwalowym życiu pozaekranowym. Ekscesy festiwalowe przypominały raczej „wydarzonka” niż warte opisu zdarzenia. To z pewnością festiwal naznaczony doświadczeniami covidowymi i obciążony wojną na Ukrainie. 

Jest jednak jeden festiwalowy moment godny zauważenia, związany z miastem, z Gdynią – otwarto uroczyście Aleję Filmowców Polskich. Niestety, miejska oprawa festiwalu była w tym roku bardzo skromna i dość nijaka. Gdyni już tak spowszechniał festiwal, że mieszkańcy z trudem mogli zauważyć, że taka krajowa impreza właśnie się odbywa. Rozumiem problemy finansowe miast, rozumiem tzw. priorytety, ale nie lekceważyłabym spraw wizerunkowych miasta, a one w tym roku wypadły bardzo blado.

Alina Kietrys 

 

Jerzy Skolimowski reżyser, scenarzysta tuż przed projekcją swojego filmu „IO”

Mały „czerwony dywan” i festiwalowa ścianka cieszyły się powodzeniem. Pamiątkowe zdjęcie zrobiliśmy paniom z gdyńskiego Centrum Aktywności Seniora.

Filip Bajon, reżyser filmowy i teatralny, scenarzysta został tegorocznym laureatem Platynowych Lwów, uwieczniliśmy reżysera w trakcie udzielania wywiadu Ryszardzie Wojciechowskiej do tygodnika „Zawsze Pomorze”

Hanna Bakuła (malarka, scenograf, pisarka) stały gość festiwalu, tegoroczny to jej 44. festiwal

Gość festiwalu Grażyna Torbicka.

Aktora Eryka Lubosa (film „Tata”) spotkaliśmy na spacerze na gdyńskim placu Grunwaldzkim.

W filmie „Głupcy” zagrali Katarzyna Herman i Tomasz Simlat.

Magdalena Wieczorek i piosenkarka Margaret pozowały nam na tle plakatu „Zadra”, w którym to filmie zagrały główne role.

Wojtek Smarzowski, reżyser filmu „Wesele”, w towarzystwie Michaliny Łabacz i Agaty Turkot, które zagrały w tym filmie.

Aktorka Małgorzata Gorol zagrała w filmie „Śubuk”

Alan Starski (z lewej), polski scenograf, na 47. FPFF był przewodniczącym jury Konkursu Filmów Mikrobudżetowych.

Andrzej Seweryn (zagrał w filmie „Śubuk”) w towarzystwie żony Katarzyny Kubackiej-Seweryn oraz producentki filmu „Śubuk” Anety Hickinbotham.

W foyer Teatru Muzycznego, gdzie odbywały się projekcje filmów w ramach Konkursu Głównego, pierwszego dnia na rozpoczęcie Festiwalu spotkaliśmy przedstawicieli gdyńskiego Urzędu Miasta

Gościem festiwalu była aktorka Dorota Stalińska

Dawid Ogrodnik zagrał w dwóch konkursowych filmach: „Broad Peak” i „Johnny”

Festiwal bez „czerwonego dywanu”, jakże by tak?! Oczywiście był, i na rozpoczęcie , i na zakończenie festiwalu

Aktorki Maria Pakulnis i Anna Dymna zagrały w filmie „Johnny”

Gość festiwalu aktor, reżyser Paweł Deląg

Aktora Janusza Gajosa spotkaliśmy w Teatrze Muzycznym podczas oglądania filmowych plakatów

Michał Kwieciński, reżyser filmu „Filip” udziela wywiadu w studiu Anywhere TV

Agata Buzek zagrała w filmie „Iluzja”

 

POWRÓT/WSTECZ