Olimpia Group – firma, którą Pani stworzyła – obchodzi w tym roku 25-lecie. Jest doskonale kojarzona z luksusowymi markami modowymi. Jak to się zaczęło? Zaczęło się w 1994 roku, ale nie od razu od wielkiej mody. Zaczynałam od perfumerii. Marzyłam o naprawdę dobrym zapachu, który podkreślałby moją osobowość, sprawiał przyjemność. Szybko okazało się, że wiele kobiet ma taką samą potrzebę jak ja. Dior, Lancome, Chanel, Gucci czy Estee Lauder brzmiały wtedy jak powiew wielkiego świata. Dopiero w 2000 roku otworzyłam pierwszy salon odzieżowy – była to Max Mara w gdyńskim Klifie. Przeniesienie biznesu do centrum handlowego to była przełomowa decyzja. Zanim powstały galerie handlowe, liczyły się tylko sklepy przy handlowych ulicach. Również miałam swój, oczywiście przy Świętojańskiej w Gdyni. Handlowcy obawiali się wejścia do galerii ze względu na wysoki czynsz, konieczność podpisania wieloletniej umowy najmu czy pracę przez siedem dni w tygodniu. Ale ja intuicyjnie czułam, że to będzie przyszłość. Pierwszy był Klif w Gdyni, potem Klif na Woli w Warszawie, w dzielnicy, która wtedy nie była dobrze kojarzona, a jednak ja wierzyłam, że podejmuję słuszną decyzję. Intuicja jest w biznesie nieoceniona. Teraz jako członek BCC czy Klubu Polskiej Rady Biznesu mogę zagadnienia związane z prowadzeniem działalności gospodarczej poruszać w dużo szerszym kontekście. Wymiana doświadczeń, konsultacje, wewnątrz branżowe dyskusje są bardzo potrzebne i rozwijające. Teraz nie zajmuje się Pani tylko i wyłącznie prowadzeniem biznesu? To prawda. Zdobyłam doświadczenie i biznesowe, i życiowe. Rozwijam się jako człowiek, jako kobieta. Relacje, jakie udało mi się nawiązać na polu zawodowym i prywatnym, nauczyły mnie patrzeć nie tylko na swoje własne potrzeby. Staram się zatem wykorzystywać potencjał mojej firmy w akcjach charytatywnych. Od kilku lat Olimpia Group wspiera stowarzyszenie Dress for Success, które pomaga kobietom w trudnej sytuacji życiowej w drodze do uzyskania niezależności finansowej, ale przede wszystkim wspiera w znalezieniu pracy. Symbolicznie i praktycznie. Przekazujemy potrzebującym wsparcia osobom odzież, która może im pomóc uzyskać pewność siebie i lepsze samopoczucie w trakcie rozmowy kwalifikacyjnej, a potem również na nowym stanowisku pracy. Organizujemy też charytatywne pokazy mody. Kilka lat temu zorganizowałam na Politechnice Gdańskiej pokaz i licytację luksusowych usług i przedmiotów kolekcjonerskich. Dzięki temu udało nam się zebrać 46 200 złotych na specjalistyczny ultrasonograf do badań śródoperacyjnych dla kobiet z chorobą nowotworową. Współdziałałam wówczas z kierownikiem Katedry Chirurgii Onkologicznej profesorem Januszem Jaśkiewiczem. Olimpia Group swój sukces już osiągnęła. Mocno czuję, że teraz jest czas, by się tym dobrem dzielić z innymi. Ważne dla nas działanie na rzecz drugiego człowieka. Pokazy mody i wydarzenia modowe organizowane przez Olimpia Group to zawsze duże wydarzenie. W mojej branży pokaz mody to najlepszy sposób, by zaprezentować ofertę, zaciekawić, zainspirować. Mam to szczęście, że reprezentuję marki, które mają wyrobioną doskonałą renomę. Nie trzeba ich szczególnie reklamować ani nikogo przekonywać, że są dobre. Jednak pokaz mody to zawsze okazja, by w najbardziej bezpośredni sposób pokazać, co jest modne, jak się nosić, a przede wszystkim… jest to okazja do spotkania. W dzisiejszym, coraz bardziej wirtualnym świecie, takie chwile są po prostu niezwykle cenne. Przyzna Pani, że takie spotkania przekładają się potem na sukcesy Pani firmy? Oczywiście. Poza pokazami organizowanymi przy okazji większych wydarzeń, w czasie małych eventów, dla specjalnie zaproszonych gości, prezentujemy nowości z kolekcji. To jeden ze sposobów na budowanie relacji z wymagającymi klientkami. One nie chcą samodzielnie przeglądać setek wieszaków w wielkich, sieciowych sklepach. Potrzebują porady, stylizacji, wyczucia i szczerości naszych doradców. I to wszystko od nas otrzymują, a potem wracają po więcej. Dla mnie osobiście to wielka życiowa przygoda, bo w ten sposób poznałam wielu przyjaciół. Świat jest pełen ciekawych ludzi, a praca taka jak moja daje okazję ku temu, by ich spotkać, wysłuchać, odpowiedzieć na ich potrzeby. Podobny tok myślenia mają doradcy w moich salonach – niezależnie od tego, czy jest to Max Mara, Patrizia Pepe czy Max Mara Weekend. I czy jest to Gdańsk, Gdynia, Warszawa czy Katowice. W na25-lecie Olimpia Group Wielka moda zagościła w Trójmieście Fot. Joanna Oleszek szych salonach od lat pracują ci sami doradcy – świetnie znają swoje klientki i ich potrzeby. Klientów przyciągają również produkty. Tak, bo są to renomowane marki. Pewne produkty należą do kanonu absolutnego „must have”. Przecież płaszcz Teddy Bear Max Mary to najlepiej sprzedający się płaszcz na świecie! Chodzą w nim wielkie gwiazdy, polityczki, biznes woman, kobiety, które znają się na modzie. Teraz ten klasyk został odświeżony przez nową kolorystykę – dostępny jest również Teddy Bear turkusowy, koralowy, żółty czy ecru. Kamelowy płaszcz Manuela, Rialto czy Madame to modele, które są już ikonami, bo płaszcze to w ogóle flagowy produkt Max Mara i to się po prostu wie. Podobnie jest z Patrizią Pepe. To jest marka, która zawsze jest na bieżąco z najnowszymi trendami, a nawet niektóre wyprzedza. 12 lat temu otworzyłam pierwszy w Polsce salon Patrizia Pepe w Warszawie, więc klientki już miały okazję się zapoznać z filozofią tej marki. To są odważne, czasem trochę ekstrawaganckie modele. Ale wszystkie łączy jedno: świetna jakość materiału, kroju, wykonania. Świadome kobiety wiedzą, że kiedy wyglądają dobrze, to w codziennym życiu lepiej się czują, są pewniejsze siebie, a komplementy dodają im energii. Dobrej jakości tkanina, fachowo, ręcznie skrojona i perfekcyjnie odszyta będzie dobrze prezentowała się przez cały dzień, choćby w tym czasie było nie wiadomo ile „spotkań na szczycie”. Właśnie to kupują nasze klientki – odzież, ale też pewność i spokój. Na takie potrzeby doskonałą odpowiedź ma Max Mara, która kolekcje konstruuje według filozofii „total look”. Ta marka dba o kobietę od stóp – od butów na różne okazje – po dopasowane do stroju torebki, szale, biżuterię. Czy kolekcje są skierowane głównie do kobiet biznesu? Nie tylko, to zależy od kolekcji i linii produktów. W moich salonach można ubrać się na każdą okazję. Ale są zawody, które wymagają, żeby przez cały dzień wyglądać profesjonalnie. A to z całą pewnością zapewnia wysoka jakość odzieży. Napięty harmonogram zajęć takich osób wymaga doskonałej organizacji, a dobrze skomponowana garderoba może w tym pomóc. Odpowiednio dobranej sukience wystarczy tylko inna oprawa w postaci zmiany żakietu, butów, torebki, dodatków, by cały strój zupełnie zmienił charakter. Dla zapracowanych kobiet taka możliwość „żonglowania strojem” to nieoceniona pomoc. Dlatego w każdej szafie powinno być kilka świadomie skomponowanych zestawów ubrań z dodatkami. Miuccia Prada mawiała „To, co masz na sobie, świadczy o tym, jak prezentujesz się światu”. Czy Pani też tak uważa? Powinniśmy ubierać się stosownie do okoliczności. Strój jest sposobem na to, by podkreślić wagę spotkania, wyrazić nasz szacunek do osoby, z którą się spotykamy. Pamiętajmy, że strój nie służy tylko temu, żeby zabłysnąć. Zbliżają się święta Bożego Narodzenia, w naszej tradycji jedne z najważniejszych w roku. Wiele osób weźmie w związku z tym udział w spotkaniach wigilijnych, przedświątecznych. To właśnie są takie okazje, które warto podkreślić strojem, bo jednak to coś więcej niż zwykłe spotkanie robocze. Równie ważny jest strój, kiedy do świątecznego stołu zasiadamy z rodziną. Przecież to nie jest zwykły obiad czy kolacja. A często w szaleństwie świątecznych przygotowań o tym, w co się ubrać, myślimy kwadrans przed uroczystością. Właśnie w takich sytuacjach ratuje nas wcześniej skomponowana garderoba. Jak w Pani ocenie ubierają się Polki? Wiele podróżuję, więc mam okazję porównać polską ulicę z tym, co widzę w Europie i na świecie. I z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że Polki mają dobry gust. Potrafią dopasować ubrania do swojej figury, lubią nowości, ale nie popadają w ekstrawaganckie skrajności. Nie jest zachwiana granica pomiędzy tym co modne, a tym co jest zbyt udziwnione. Widzę to również 108 nasze rozmowy nasze rozmowy 109 u moich klientek, które chcą być wystylizowane i modne, ale nie przesadnie ekstrawaganckie. Efekt jest w sumie bardzo dobry. A co jest modne tej zimy? Kreatorzy Max Mary ubierają w tym sezonie kobiety od stóp do głów w wymowną czerń. Wymowną, bo przyciągającą niebanalnymi krojami. Czarny kojarzy się z nudą, ale przestaje taki być, kiedy poprzez tkaniny, krój i dodatki oprawiony zostanie w stylistykę glamour. Glamour pozwala błyszczeć i dodaje pewności siebie. Dla osób, które czerni nie tolerują, kolekcja uzupełniona została żółtymi, turkusowymi i kobaltowymi zestawami. Na to w tym sezonie stawia Max Mara. Z kolei zimowa kolekcja Patrizii Pepe powstała w tym roku pod hasłem „Mood on Moon” i była inspirowana zdjęciem Davida Bowie’ego w metalicznym kombinezonie w kwiaty. W kolekcji znajdziemy więc akcenty z garderoby męskiej, dużo aksamitu, ale też akcenty z kosmicznym błyskiem, które mają podkreślać kobiecość. Jeśli zatem sięgniemy po połyskujące elementy, na pewno będziemy na czasie. Czy moda i nowe kolekcje to całe Pani życie? Moje życie prywatne i zawodowe się przenikają i nie mam zamiaru przed tym uciekać. Uwielbiam podróżować, więc zaproszenia na Fashion Week do Mediolanu, Nowego Jorku czy Berlina to cudowne okazje. Takie wielkie wydarzenia modowe to spotkania z wielkimi kreatorami. Na przykład we wrześniu tego roku w Mediolanie spotkałam się z Patrizią Bambi, właścicielką i kreatorką marki Partizia Pepe. To był niezwykle inspirujący, wręcz dodający mi skrzydeł czas. W czasie moich podróży zwracam też zawsze uwagę na witryny, rozwiązania stosowane w centrach handlowych, sposób ekspozycji towaru, pracę personelu. A kiedy jestem w Trójmieście, korzystam z uroków naszych miast – dużo jeżdżę na rowerze, gram w golfa i uwielbiam dobre, zwłaszcza polskie, kino. Jestem na każdym festiwalu filmowym w Gdyni. Dziękuję za spotkanie i rozmowę. I życzę wesołych i dobrych świąt Bożego Narodzenia w imieniu „Magazynu Pomorskiego”.