POWRÓT/WSTECZ
20 lat temu była w Teatrze Atelier w Sopocie Pamiętamy o Osieckiej...

 

W tym roku mija 20 lat od śmierci tej niezwykle wrażliwej i artystycznie nieprzeciętnej poetki, autorki tekstów piosenek i sztuk teatralnych. Osoby skomplikowanej – jak sama o sobie mówiła – i niepokornej wobec świata i otaczających ją ludzi. Lubiła zmiany w życiu i w sztuce.

 

Po raz pierwszy Agnieszka Osiecka do sopockiego teatru przy plaży przyszła na spektakl „Weisman i Czerwona Twarz” Georga Taboriego. Przedtem w Trójmieście była wielokrotnie. W latach 50. odbywała praktykę dziennikarską w redakcji „Głosu Wybrzeża”, potem przyjeżdżała do Domu Pracy Twórczej ZAIKS w Sopocie, bywała u przyjaciół i znajomych, wpadała do teatrów. Do sopockiego Atelier w 1994 roku przyszła na premierę razem z tłumaczem sztuki Jackiem Burasem. Przyszła i została na ostatnie trzy lata swego życia. To był jej intensywny czas współpracy z André Ochodlo. Pisała, poprawiała, tłumaczyła i oddawała się emocjom, które często stanowiły sens jej życia. Siadała w Teatrze Atelier w tym samym miejscu, na plaży wpatrywała się w wodę i horyzont, słuchała odgłosów wczasowego tłumu i szukała jesiennej ciszy. Była charakterystyczna w reakcjach, czasami niecierpliwa, ale potrafiła pracować z pasją. Relacje między Osiecką a Ochodlo wymagały swoistej strategii z obu stron. Ochodlo cenił twórczość Osieckiej, choć tak naprawdę dopiero ją poznawał, bo wychowany w Niemczech do Polski przyjechał w 1984 roku i nie znał legendy Osieckiej. A Osiecka, starsza od niego o 27 lat wiedziała, że Teatr Atelier jest największą miłością André Ochodlo i wszystko co w nim robi jest dla niego najważniejsze. Rozmawiali więc o teatrze zawsze, często do białego rana, starali się być szczerzy w ocenach i opiniach. Ochodlo nie raz po śmierci Osieckiej przyznawał, że dopiero kiedy jej zabrakło, zrozumiał tak w pełni i do końca, ile jej zawdzięcza, poznał co to strach, nieśmiałość i czekanie. Osiecka zostawiała właśnie w Sopocie teksty piosenek najbardziej dojrzałych. Kiedy robiłam z nią ostatni wywiad na Saskiej Kępie w Warszawie pod koniec 1976 roku, w jej mieszkaniu (a nie w barze, jak miała w zwyczaju) słowa bliskie: André, Sopot, Atelier wywoływały wypieki na twarzy i przyspieszoną narrację, choć była już bardzo chora i mówiła z widocznym trudnym namysłem.


W tym roku letni sezon w Teatrze Atelier (bo grają tylko latem!) rozpoczął spektakl „Wesołe miasteczko”, czyli piosenki ostatnie Osieckiej z muzyką mistrzowską Ewy Kornackiej, Przemysława Gintrowskiego, Zygmunta Koniecznego i Jerzego Satanowskiego w aranżacjach Adama Żuchowskiego, który od lat „specjalizuje” się w Osieckiej. Zaśpiewali naprawdę znakomicie Marta Honzatko, Waldemar Cudzik, Adam Hutyra i laureat tegorocznej edycji Przeglądu Piosenki Aktorskiej Marcin Januszkiewicz. Po raz pierwszy od dłuższego czasu miałam autentyczny żal do André Ochodlo, że to już koniec spektaklu – śpiewanego, nastrojowego, zbudowanego à rebours, bo wcale nie o wesołym miasteczku była to opowieść, ale o miłości, cierpieniu, nostalgii, pamięci, która odchodzi, i o przemijaniu. Wykonawcy doskonale wiedzieli, co śpiewają i co z takimi poetyckimi tekstami należy uczynić, by porwać publiczność. Interpretacja uwiodła, a reżyseria oszczędna w gestach, w nastrojowej świetlnej scenografii i białych kostiumach artystów dopełniła magii wspomnień. Agnieszka Osiecka napisała ongiś: „Nieskromnie dodam, że piosenkami dla Teatru Atelier wzniosłam się ponad wszystko, co w życiu robiłam. I to jest mój łabędzi śpiew”.

 

Cały tegoroczny sezon w Teatrze Atelier skrzył się niebanalnymi pomysłami. „Bar – Macabre” spektakl muzyczny w reżyserii Jerzego Satanowskiego z plejadą gwiazd rozbawił publiczność, na recitale Elżbiety Adamiak, Magdy Umer, Hanny Banaszak i Piotra Machalicy (Mój ulubiony Młynarski) – jak zwykle nie można było dostać biletów. Piosenki Osieckiej przy nadkompletach śpiewały znakomicie Nula Stankiewicz, Katarzyna Groniec, Anna Sroka-Hryń, a koncert konkursu na interpretację piosenek Agnieszki Osieckiej, zatytułowany Pamiętajmy o Osieckiej, znowu wyłowił talenty. W tym roku śpiewały same panie, a finał konkursu w październiku 2017 w Warszawie, i będzie to 20. edycja konkursu. Odbyły się również w tym sezonie XII Międzynarodowe Spotkania z Kulturą Żydowską, w trakcie których, poza koncertami, tradycyjnie już zorganizowano warsztaty języka hebrajskiego.

 

Alina Kietrys

POWRÓT/WSTECZ