POWRÓT/WSTECZ
Beksiński w Pruszczu Gdańskim Przez dziewięć dni tłumy

Beksiński w Pruszczu Gdańskim
Przez dziewięć dni tłumy

To była prawdziwa kulturalna sensacja, która odbiła się głośnym echem. W Pruszczu Gdańskim w Domu Wiedmanna, pięknie odrestaurowanym przez miasto zabytkowym obiekcie,  wystawiano osiem prac Zdzisława Beksińskiego. 

Ten pomysł spodobał się szerokiej publiczności. Przed domem Wiedmanna długie kolejki ustawiały codzienne przez dziewięć dni, bo tyle trwała ta ekspozycja. Okolicznościowy folder przygotowany z inicjatywy Bartosza Gondka znikał w oka mgnieniu. Gondek jest rzecznikiem prasowym burmistrza Pruszcza Gdańskiego i szefem Referatu Ekspozycji i Dziedzictwa Kulturowego. Mieści się on właśnie w Domu Wiedmanna. Pełen inicjatywy i pomysłów potrafi Bartosz Gondek nawiązywać kontakty i natychmiast reaguje na działania medialne, które mogą przynieść dobrą sławę jego miastu. Po prostu zna się na swoim fachu. Współpraca z Jackiem Kucharskim, znanym marszandem i szefem Sopockiego Domu Aukcyjnego, wsparta współpracą z Bydgoskim Centrum Sztuki  zaowocowała sprowadzeniem do Pruszcza Gdańskiego siedmiu obrazów i jednej rzeźby Zbigniewa Beksińskiego ze zbiorów prywatnych. Kolekcjonerami są osoby z Bydgoszczy i ze Śląska. Te obiekty nie były na sprzedaż, ani nie były wcześniej prezentowane na wystawach. Wzbudziły natomiast autentyczne ogromne zainteresowanie, bo mieściły się w kanonie osobliwości twórczych Beksińskiego. 

Na tę niewielką wystawę zjeżdżali obserwatorzy z różnych stron Polski ciekawi tych dzieł Beksińskiego, jak również ci, którzy przejazdem, w okolicach Dnia Wszystkich Świętych, gościli na Pomorzu. Był na tej wystawie i wiceminister kultury Jarosław Sellin i byli uczniowie z różnych typów szkół, którzy spontanicznie postanowili obejrzeć „tego Beksińskiego”. Wśród cierpliwie stojących w kolejce, by obejrzeć ekspozycję przeważali ludzie młodzi i w średnim wieku.

Zdzisław Beksiński ma okazałe muzeum i stałą wystawę w Sanoku, to bowiem było jego miasto urodzenia, „marzeń” i działań, z którego potem czmychnął wraz z rodziną do Warszawy. Był jednak właśnie w Sanoku głównym konstruktorem w fabryce autobusów. Nieżyjący od 17 lat  artysta to nie tylko malarz, fotografik, rysownik, ale również absolwent wydziału architektury na Politechnice Krakowskiej. Stąd właśnie w jego dorobku znalazła się stylistyka autobusów i mikrobusów produkowanych w sanockiej fabryce. A poza tym, był wielkim wizjonerem i twórcą niepokornym. Jego dzieł nie sposób klasyfikować, bowiem szalał twórczo w różnych gatunkach i formach, stosował własne techniki i nie tytułował swoich prac. To zostawiał widzom. Dawał nam szansę na wieloraką i dowolną interpretację.

Beksiński ma ogromne grono zwolenników nie tyko w Polsce. Nic wiec dziwnego, że pokazanie jego kilku unikatowych dzieł w Pruszczu Gdańskim, wywołało takie poruszenie. Warto było postać w kolejce prawie dwie godziny. Tym razem było dobrze wiadomo „za czym kolejka ta stoi”.

Alina Kietrys

 

 

 

POWRÓT/WSTECZ