Nadmiar atrakcji wiosennych 

Alina Kietrys
Alina Kietrys
Dziennikarka, publicystka, nauczyciel akademicki na Uniwersytecie Gdańskim

Felieton Aliny Kietrys

Co za wiosna? Atrakcyjna politycznie, gorąca klimatycznie i pełna zdumiewających dyskusji. Mnie najbardziej ucieszył tytuł Człowieka Roku w jednej z ogólnopolskich stacji radiowych, którym obdarzono Mirosława Bakę, aktora związanego z Gdańskiem i Teatrem Wybrzeże więzami artystycznymi i rodzinnymi. Pamiętam go z końcówki lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku, kiedy pojawiał się w spektaklach Marka Okopińskiego owiany swoistą legendą po filmie Krzysztofa Kieślowskiego „Krótki film o zabijaniu”. A potem oglądałam go w spektaklach wielu, m.in. Ryszarda Majora, Krzysztofa Babickiego, Feliksa Falka, Barbary Sass, Krzysztofa Zalewskiego i Krzysztofa Nazara, u którego szekspirowskiego Ryszarda III Baka po prostu odchorował. W aktualnym repertuarze Teatru Wybrzeże Baka jest i należy go jak najczęściej oglądać. W kwietniu kolejna premiera z udziałem Mirosława Baki. Tym razem niezwykle ważny tekst Jerzego Andrzejewskiego „Ciemności kryją ziemię”, który przygotowuje młody reżyser z krakowskiego kręgu Tomasz Fryzeł. Baka aktorsko był rozpoznawalny od początku i taki jest do dzisiaj – precyzyjny w swoim aktorstwie i odpowiedzialny.

Sukcesów w te wiosenne dni więcej. Ciasno i kolorowo co prawda na drogach, burzliwie, ale i wesoło w różnych dyskusjach. Aż się chce przypomnieć: „Gdy wieje wiatr historii/ Ludziom jak pięknym ptakom/ Rosną skrzydła/Trzęsą się portki pętakom”. Mój ulubiony mistrz Konstanty Ildefons Gałczyński. Zawsze wyobrażałam sobie te rosnące skrzydła i te portki… Teraz jest podobnie, bo nawet mnie, osobę już dostatecznie doświadczoną, która niejedno widziała w życiu oficjalnym i zawodowym, zaskakują zdarzenia niczym spadające gruszki z wierzby. Nie będę komentowała tych, którymi w połowie marca żyła ponoć cała Polska. Ale ponieważ ten miesiąc ma swój szczególny kalendarz, odwołam się do obchodzonych właśnie w marcu różnych dni. Jedni je chętnie fetują, inni lekceważą, naśmiewając się z ich wieloletniej tradycji. A więc wyliczam: miesiąc zaczyna się od dnia piegów, potem świętują pisarze, bo dzień międzynarodowy, potem też światowy dzień tenisa, po nim dzień teściowej, dzień kobiet, mężczyzn, europejskie dni logopedy i czystego stołu, dzień sołtysa, światowy dzień drzemki, dzień matematyki, dzień liczby Pi, biały dzień, dzień praw konsumenta, dzień mózgu, dzień bez mięsa, oczywiście dzień wagarowicza, o którym wiedzą wszyscy uczniowie, bo to pierwszy dzień wiosny, a potem jeszcze dzień wody, ochrony Bałtyku, meteorologii, dzień windy, przyjaźni polsko-węgierskiej, dzień życia, czytania Tolkiena, międzynarodowe święto teatru i dzień metalowca. Uff… Prawie brakuje w tym miesiącu dni wolnych od okolicznościowych obchodów. A jeszcze w marzec wpisała nam się Wielkanoc. Żyjemy w nadzwyczaj ciekawych i niespokojnych czasach. Jednym to się podoba, a inni jak zwykle narzekają. 

W marcu też były filmowe atrakcje, w tym po raz 96. wręczono Oskary – bez specjalnych zaskoczeń. Niewielki skandal wywołał jedynie John Cena, który wkroczył na scenę rozebrany, kartonikiem przysłaniając co należy. I jak wieść niesie wcale nie był nagi, bo „wystąpił” w cielistym ochraniaczu. A polskie Orły – też filmowe i marcowe trofea – trafiły w największej liczbie do twórców filmu „Kos” w reżyserii nagrodzonego również Pawła Maślony. Ten film polecam, naprawdę warto obejrzeć niekonwencjonalną opowieść o Tadeuszu Kościuszce. 
 Z zainteresowaniem śledziłam ostatnio teksty rożnych intelektualistów, którzy pisali o marzeniach. Szukałam w tych wypowiedziach optymizmu i przekonania, że możemy zmieniać świat wokół siebie. To dodaje skrzydeł, bo wokół ciągle wiele pięknych miejsc i szans na spotkania z inspirującymi ludźmi. Zapamiętałam zdanie: „Pomaganie innym to naprawdę mój sens życia”. Obserwuję akcje pomocowe w Trójmieście. I wiem, że wbrew sceptycznym opiniom nie ustają w działaniu ludzie z sercem na dłoni wspierający choćby tych, którzy ciągle trafiają do nas z walczącej Ukrainy. Przed świętami ruszyły też lokalne wsparcia – ciepłe i empatyczne. Ciągle codzienne sprawy bytowo-życiowe są trudne dla wielu osób. W świecie, który lubi radosne gesty majętnych ludzi, biedy często nie widać. W różnych światach przechadzamy się po różnych gościńcach życia, ale miejmy oczy szeroko otwarte.

Radość wiosenną mojej sąsiadce przyniosły narodziny prawnuczki. Pierwsze ich wspólne zdjęcia są rozczulające. Śpiąca Maja i rześka babcia, którą po prostu cieszą nadchodzące ciepłe dni, bo za chwilę spacery gwarantowane. Zachęcam w tej końcówce marca do wiosennego optymizmu. A na nadchodzące świąteczne dni życzę Państwu słonecznych dobrych chwil w najlepszym, rodzinnym, przyjacielskim gronie. 

Alina Kietrys